w nocy. Czekalem na powiew wiatru i spadek temperatury. Nie moglem spac. Modlilem sie i pozniej przegladalem stare gazety w kuchni. Drzwi na ganek byly otwarte + okna w goscinnym. Dla przewiewu. Okolo polnocy zaczela temperatura powoli spadac. Rano juz dalo sie oddychac. Piekna bryza pozwalajaca oddychac cala piersia. Mowia, ze cud nie potrwa dlugo. Tylko dzis i jutro. Pozniej znow wracamy do piekla.
00:36 Hrs. Zamykam drzwi na ganek + okna. Zaczal sie lekki powiew. Moze uda mi sie zasnac. Na dworze 22-stopniowo. Odczuwalne 27C.
03:17 Hrs. Budzi mnie siusiu.
07:45 Hrs. Budzi mnie telefon z pracy + wstaje. Na dworze slonecznie. 17-stopniowo. Okna otwarte + mozna oddychac. Lekki mily orzezwiajacy przewiew. Temp. w kuchni 23.5C.
08:02 Hrs. Badam stezenie cukru we krwi na czczo. 6.3 mmol/L.
08:05 Hrs. Badam cisnienie krwi. 134/96 mmHg + puls 112/min.
No comments:
Post a Comment