Tutaj ogranicze sie do stwierdzenia, ze ten narod w XX wieku wydal z siebie zbrodnicza formacje w postaci ukrainskiego ruchu nacjonalistycznego, ktorego struktury dopuscily sie zbrodni ludobojstwa na ludnosci polskiej (co najmniej 120.000 ofiar) i ukrainskiej (co najmniej 80.000 ofiar)...
Juz we wspomnianych wyzej opracowaniach udowadniam, ze mordy nacjonalistow ukrainskich na ludnosci ukrainskiej dokonywane byly na podlozu ideologicznym...
W latach 1941-1950 smiercia meczenska zginelo co najmniej 80.000 ludnosci ukrainskiej. Trzeba miec swiadomosc tego, ze dla OUN - kto nie byl z nimi, ten byl wrogiem, podejrzanym o "komune", o pomoc Polakom itp., a takich nalezy zniszczyc...
16 grudnia 1944 r. banda "Szyrokiego" rozprawila sie z zonami wojskowych, ktore przybyly na punkt zborny, aby odwiedzic mezow i synow przed wyslaniem ich na front. Nozami rozpruto im brzuchy, piersi przekluto bagnetami, nosy poobcinano, wykluto oczy...
Nalezy konstatowac, ze ujawnienie tych zbrodni szerokim masom czytelnikow pozwoliloby lepiej zrozumiec, ze zbrodni na ludnosci polskiej dopuscili sie nie Ukraincy jako tacy, ale stanowiacy niecaly 1 proc. zbrodniarze sposrod tego narodu (Wiktor Poliszczuk, "Tragizm ukrainskiego narodu", GONIEC, 18-24 listopada 2005).
Wyrok historii? Historia jest dobra na wszystko, nowe opium dla ludu. Mowia, zesmy wrocili w stare granice, zesmy wreszczie wskoczyli we wlasciwa koleine, ze jedyna sluszna - to Polska Piastowska. Za Piastow - bywalo - mielismy pod soba milion osiemset tysiecy kilometrow kwadratowych, szosta czesc Europy. Sprawiedliwie czy nie, slusznie czy nie, ale - bylo! Ostal nam sie z tego jeno kadlubek, wyjatkowego wiec cynizmu potrzeba, by nazywac to slusznym i sprawiedliwym. Co czwarty Polak zyje za granica, nie zawsze z wyboru, czesto - z wyroku. Podobno historii, ktora jest dobra na wszystko, nie dla wszystkich jednak, najmniej dla slabych, ktorych slaboscia - dazenie do wolnosci i sprawiedliwosci, poczucie honoru i wstret do gwaltu, zrownanie waszego z naszym, odrzucenie niegodnych srodkow, nawet za cene niespelnienia celu...
Narod polski (zwlaszcza juz w XX stuleciu, kiedy wymordowano wiecej Polakow niz Zydow) przezyl swoj holocaust, swoj shoah, swoja hekatombe, ktorej swiat sie nie wstydzi. Ba, swiat co rusz - a to w Moskwie, to znow w Berlinie czy Paryzu - upomina nas, ze to my powinnismy sie wstydzic, ze raz po raz pokazujemy swiatu odniesione rany, ze przypominamy o naszych krzywdach i cierpieniach. Niestety, nie potrafimy, jak nasi starsi bracia w wierze, domagac sie nowej Norymbergi czy Hagi za antypolonizm. Nie potrafimy dobrac sie do kont szwajcarskich, do zbiorow paryskiego Luwru czy petersburskiego Ermitrazu. Bo i nigdy nie potrafilismy przedlozyc korzysci nad wartosci. My, Polacy. Wmawiaja nam wiec, ze wszystko co zle, dotknelo nas na wlasne zyczenie...
Dopoki moglismy rzadzic sie sami, a tak bylo w I Rzeczpospolitej, funkcjonowalismy jako swietnie zorganizowana zbiorowosc. Rzeczpospolita szlachecka, tak brutalnie postponowana, byla niedoscignionym dla wielu krajow wzorem nowoczesnego demokratycznego (sic!) spoleczenstwa...
Poki Polacy w Polsce rzadzili sie sami, Zydzi byli u nas bezpieczni. Swiat nie chce tego pamietac. Gorzej zapominaja sami Zydzi. Wielu z nich, zapieklych w antypolonizmie, probuje nas obarczac odpowiedzialnoscia nawet za zbrodnie hitlerowskie czy stalinowskie. Dziwnie sie sklada, ze sa oni bardziej dzis wyrozumiali dla Francuzow, ktorzy na ochotnika wysylali Zydow do gazu. Nie wolaja tez, ze Rosjanie to antysemici. Ba, Niemcom z rzadka juz wypominaja zbrodnie. Tylko Polakow oskarzaja wciaz o antysemityzm. Jakby nie wiedzieli, ze podczas okupacji hitlerowskiej Polakowi grozila smierc nie tylko za ukrywanie Zyda, ale nawet za podanie mu kromki chleba...
Gdyby Polska nie otwierala sie przez wiele stuleci na Zydow, przeciwnie - na wzor innych "cywilizowanych" panstw i narodow - izolowala sie od nich i przesladowala, nie byloby dzis problemu polskiego antysemityzmu...
Wracajac jednak do Rzeczypospolitej szlacheckiej, nie ulega kwestii, ze byla ona nowoczesnym, swietnie zorganizowanym panstwem. Wbrew stereotypom nie szlachta Polske krzywdzila, lecz magnateria (dzis tez oligarchowie gubia kraj), tymczasem do tej pory wytyka sie szlachcie warcholstwo, zwlaszcza - oslawione liberum veto...
Zatem i "garb szlachecki" nie jest nam ciezarem, lecz cennym dorobkiem. Nie bez powodu Artur Gorski tak oto pisal u zarania II Rzeczpospolitej:
"Konfederacja barska, rok 94, rok 31 i rok 63 to szereg przegranych Polski dawnej. Powiedzieli sobie ci ludzie: melius honeste vinci - jak na rycerzy przystalo. I dzialali honeste, choc mieli do czynienia z wrogiem, ktory krzywoprzysiegal, lamal traktaty, bil falszywe pieniadze. Oni zawsze sadzili innych wedlug siebie.
Skonczyla sie tedy szlachta polska i jej dzieje. Ale nie skonczyla sie szlacheckosc. Bo szlacheckosc to wiara w czlowieka. Polska szla i zyla przez wieki wiara w czlowieka. A to jest zasada demokracji. Jakoz narod wszedl z wielka wszechswiatowa fala demokracji, stworzyl ustroj republikanski, uspolecznil rzad, wielonarodowe obszary powiazal federacja, przekreslil dazenia zaborcze.
Ten ustroj demokratyczny przyjal jednak w Polsce swoj wlasny typ i wyraz - szlacheckosc. Polske cechuje szlacheckosc. Nie arystokratyzm (Jacek Indelak, "Hanba czy chwala, garb czy skarb", GAZETA 247, Boze Narodzenie 2005).
Wybrano w tym celu dzien 4 listopada - rocznice uwolnienia Moskwy od najezdzcow polsko-litewskich w roku 1612...
Tego dnia w czasie Powstania Kosciuszkowskiego 1794 roku wojsko feldmarszalka Suworowa - rosyjskiego bohatera narodowego, wzielo szturmem polozone na prawym brzegu Wisly miasto Praga i wymordowalo jego ludnosc cywilna. Takiej rzezi Polska nie widziala od czasow najazdu tatarskiego w XIII wieku. Wrzask gwalconych i mordowanych kobiet slychac bylo po drugiej stronie Wisly. Sam Aleksander Suworow - znany ze sklonnosci do blazenady, biegal po ulicy z dwoma indykami pod pachami i wolal: "Niech przynajmniej te niebozeta ujda calo" (Antoni Zambrowski, "Rozmowa Putina z wiernym ludem", GONIEC, 18-24 listopada 2005).
Prawde powiedziawszy - przypuszczam, ze kiedys podziekujemy za to Putinowi. Przypominajac czasy, gdy Polacy kilkakrotnie zdobywali Moskwe, lejac Ruskich tam i z powrotem, Putin podnosi nasza zanizona przez ostatnie lata samoocene. Nawet Napoleon nie byl wart tego, zeby go wspominac! ("Janusz Sanocki, "Putin, daj kartoszku!", GONIEC, 18-24 listopada 2005).
Przed 200 laty Rzeczpospolita szlachecka zgubily egoizm i warcholstwo magnatow (NOWE DROGI, sierpien 1968, "Uroki zycia w PRL-u", GONIEC, 18-24 LISTOPADA 2005).
Gazeta: Co Pani radca moze polecic Polakom powracajacym do kraju po dluzszym pobycie w Kanadzie, pragnacym w Polsce zalozyc firme? Czy jakos im pomagacie?
W. Samborska: Zadnej takiej deklaracji staramy sie nie lekcewazyc i w miare mozliwosci dzielimy sie wiedza, ktora mamy, choc nie lezy to bezposrednio w zakresie naszych zadan. Tak naprawde bowiem naszym zadaniem jest przyciaganie do Polski znaczacych inwestycji kanadyjskich, a okreslenie to w rozumieniu Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, ktora w porozumieniu z placowka pilotuje te sprawy w kraju, oznacza wielkosc inwestycji powyzej 1 mln USD. Ale doskonale rozumiemy potrzebe poszerzenia wiedzy przez tych, ktorzy na nastepnym etapie zycia chcieliby znow sprobowac swojej szansy w Polsce. Jest ich teraz coraz wiecej, bo w Polsce otwieraja sie nowe mozliwosci i zyciowe perspektywy sa wieksze niz np. kilkanascie lat temu... ("Pomagamy w prowadzeniu handlu przez ocean -Rozmowa z pania Wanda Samborska, radca handlowym i konsulem RP w Toronto", GAZETA 247, Boze Narodzenie 2005).
Osobiscie nie widze PO jako partii polskiej prawicy, jako partii polskich konserwatystow czy w ogole demokratow. To partia oportunistow, w ktorej wielu czlonkow ma lewackie korzenie i nie za czyste rece. To partia w wiekszosci ludzi, ktorzy mysla, ze byli urodzeni do rzadzenia jesli nie swiatem, to chociazby Polska. I nie po to, aby sluzyc jej i Polakom, a tylko sobie (Marian Kaluski, "Najwazniejsza dekomunizacja!", GONIEC, 18-24 listopada 2005).
MPB: A wiec anonimowosc to mrzonka, czyli tacy tchorze, ktorzy nie maja dosyc odwagi, by sie ujawnic, nie sa bezkarni?
BW: Juz parokrotnie uczestniczylem w dyskusjach na ten temat w scislym gronie fachowcow. W zasadzie doszlismy do jednej sensownej konkluzji - anonimowosc w sieci jest mozliwa, ale tylko teoretycznie ("Ciemna strona Internetu", Wywiad Malgorzaty P. Bonikowskiej z Boguslawem Wnuczko, GAZETA 247, Boze Narodzenie 2005).
Dzis mamy w Polsce taka sytuacje, ze partyjni dysydenci, a tym bardziej ich potomkowie, traktowani sa ze szczegolna atencja, jako ci, ktorzy rzekomo jako pierwsi "walczyli" z nieludzkim systemem. W takim rozumieniu syn czlonka Biura Politycznego KC PZPR, corka PRL-owskiego ministra czy syn stalinowskiego oficera, o ile zostali oni na skutek jakichs tam okolicznosci nagle odsuneci od wladzy - sa ludzmi szczegolnych zaslug i nie nalezy im wypominac rodzinnej tradycji i niechlubnej przeszlosci, bo juz jakby "odkupili" swe winy (Klara Gorska, "Ojcowie budowali Polske Ludowa, dzieci buduja IV RP?", GONIEC, 18-24 listopada 2005).
"Europa, ze swoja religijna letnioscia, dokonujac amputacji pamieci, z ktorej chce wyrugowac slady chrzescijanskiego dziedzictwa, pograzona w konsumistycznym zgnusnieniu i bliska demograficznego samobojstwa, przypomina podstarzala ciotke, ktora przywiazana do hipisowskich hasel mlodosci nie dostrzega, ze w oczach mlodych jest smiesznie anachroniczna" - ocenia w eseju "Zabobonna Europa" Jaroslaw Gowin ("Zanim zaplona stosy czyli 'Allah akbar'", GONIEC, 18-24 listopada 2005).
Poniewaz jest to nieliczna grupa, wydaje sie, ze najbardziej wlasciwa nazwa jest Polonijny Salonik Dyktatury Opiniotworczej. Wsrod autorow e-maili przewijaja sie nazwiska osob od lat zwiazanych z redakcja "Gazety": A. Gettlich, M. Bonikowskiej, B. Ejbicha - wystepuje pod pseldonimami - oraz M. Kniata. Z e-maili wynika, ze dzialaniami koordynuje A. Gettlich, publikujaca w "Gazecie" i prowadzaca sekcje "Toronto" na portalu Expatpol...
Ta rzucajaca sie w oczy zaleznosc przezesa ZG KPK od konsulatu, mocno podkreslona przez samego Sobockiego w wywiadzie "Bieg przez pole minowe", spowodowala publiczna dyskusje, w ktorej padlo pytanie "komu ma sluzyc Kongres"?...
Zainteresowanie polskich wladz Kongresem kanadyjskim ma jeszcze inny, mniej znany aspekt: neutralizacja Rady Polonii Swiata - federacji organizacji polonijnych na swiecie. W Radzie mial duzy wplyw niedawno zmarly prezes Moskal z USA oraz Jan Kobylanski z Urugwaju, prezes Unii Organizacji Polonijnych w Ameryce Lacinskiej. Obaj panowie prezentowali niezaleznosc postepowania i poglady antykomunistyczne (Szymon Szczara, "Czy Kongres mozna uratowac?", GONIEC, 18-24 listopada 2005).
Wolnosc, odpowiedzialnosc, samokontrola, wiernosc zasadom i wartosciom stanowily kregoslup naszej cywilizacji. To byl kosciec zachodnioeuropejskiej kultury zakorzenionej w chrzescijanstwie. To dzieki niemu Europa osagnela i utrzymala przez kilka wiekow dominujaca pozycje w swiecie...
Oduczenie odpowiedzialnosci w naturaly sposob ulatwia odebranie wolnosci. Wolnosc jest trudna, dlugo sie do niego dorasta, a wiec, jesli odpowiednio wczesnie zinfantylizujemy dana osobe, zinternalizujemy w niej radosc z niewolnictwa, uczynimy nieswiadoma wlasnego statusu, sprawimy, ze sama bez bicia odda nam wlasna wolnosc na talerzu. Co wiecej, sprawimy, ze swoboda kojarzyc jej sie bedzie nie z wolnoscia, lecz ze sposobnoscia do natychmiastowej gratyfikacji naturalnych lub wyuczonych zadz (Andrzej Kumor, "Cywilizacja chlopaczkow", GONIEC, 18-24 listopada 2005).
No comments:
Post a Comment