Monday, August 01, 2005

Kwasniewski o Tyminskim

Przy okazji mam pytanie do p. A. Kumora. Czy propagujac S. Tyminskiego - postac bardzo dwuznaczna - na stanowisko Prezydenta Panstwa, nie odczuwa Pan niesmaku? Nie widzi Pan sprzecznosci miedzy politycznym i obyczajowym profilem "Gonca" a udostepnianiem lamow "Gonca" S. Tyminskiemu i jego propagandzie? Czy Pana udzial w kampanii S. Tyminskiego przy udziale S. Bulte 1 lipca nie byl dla Pana dyskomfortem psychicznym?
Jak pogodzic Pana wypowiedz zamieszczona na ostatniej stronie "Gonca" nr 27 (artykul "Wstyd i obrzydzenie") z Pana udzialem w tandetnym widowisku doslownej "kielbasy wyborczej" S. Tyminskiego. A co do tego ostatnio wymienionego, to lepiej, gdyby na co dzien zajmowal sie kielbaskami, a nie kandydowaniem na tak wazny urzad w Polsce.
Wiele mowiaca autoprezentacje zamiescil S. Tyminski w polonijnym "Zyciu". Megalomania, belkot - spowodowany byc moze uzywaniem srodkow odurzajacych, o czym sam wspomina - a ktorym to belkotem stara sie wmowic czytelnikom swoje niezwykle osiagniecia biznesowe (dostawy supertajnych komputerow dla armii amerykanskiej itp. itd.), czlowiek bogaty, ale bez adresu. Obiekt zainteresowania trzech obcych agencji wywiadu, ktorym - jak pisze - stanowczo odmowil wspolpracy. Czym wzbudzal zainteresowanie swoja osoba? Producent alkoholu gdzies w Andach. Co jeszcze?
W czasie swojej pierwszej proby kandydowania na urzad Prezydenta RP w 1990 r. opinia, jaka mu towarzyszyla zarowno w Toronto i Mississaudze (gdzie wtedy mieszkal), jak i w Polsce byla zdecydowanie negatywna. Jeden z jego propagandzistow w Warszawie byl w sposob widoczny powiazany z SB.
Moze wreszczie Kongres Polonii Kanadyjskiej lub inna autorytatywna organizacja polonijna udzielilaby rekomendacji p. S. Tyminskiemu lub przeciwnie - wyrazilaby watpliwosci co do wiarygodnosci tej osoby. W koncu p. S. Tyminski, kandydujac na urzad Prezydenta RP, stal sie osoba publiczna i jako taki musi podlegac publicznemu osadowi swojego polonijnego srodowiska.
Naglasnianie przez p. Rdeaktora informacji, ze Pnana "bohater" znalazl sie na pierwszych stronach chinskich gazet, nie znaczy nic wiecej poza tym, ze S. Tyminski zaplacil za te autoreklame.
Jeden z moich polsko-zydowskich znajomych okreslil dwuznaczna sytuacje w sposob lapidarny, typowy dla mentalnosci tej spolecznosci, mowiac: "panie, dla mnie to ni pachnie ni smierdzi".
Ja bede glosowac na J. Olszewskiego, ktorego przeszlosc nie zostala skazona wchodzeniem w ciemne uklady, a ktorego walesowsko-esbeckie sily odsunely od legalnie sprawowanej wladzy.
Wieslaw Kwasniewski
Toronto

Od redakcji: Szanowny Panie, nasze pismo nie jest strona w kampanii prezydenckiej, a wiec rowniez nie bierze udzialu w "promocji" czy kampanii p. S. Tyminskiego. Zamieszczamy chetnie informacje na jego temat, poniewaz wbrew temu, co Pan insynuuje, Stanislaw Tyminski to czlowiek stad, z Toronto i Mississaugi. Nasze lamy zawsze beda otwarte dla jego wypowiedzi (jest autorem publikowanych u nas felietonow), jak sa dla tylu innych opinii o Polsce i Polakach.
Stan Tyminski w wyborach 1990 roku uzyskal kilkumilionowe poparcie Polakow, trzeba byc wiec wielkim ignorantem, by stwierdzic, ze "opinia, jaka mu towarzyszyla (...) w Polsce byla zdecydowanie negatywna". Wypowiada Pan szereg nieprawdziwych twierdzen, przy ktorych trzeba by pytac, skad Pan to wszystko wie? Kto panu to powiedzial?
Gwoli scislosci dodam, ze nie "bralem udzialu w tandetnym widowisku doslownej 'kielbasy wyborczej' S. Tyminskiego", lecz impreze te opisalem. Pan nie odroznia tych rzeczy? ("Poczta Gonca", GONIEC 29 VII - 4 VIII).

No comments: