A w miedzyczasie Polska staje sie kolonia ruska. I nawet te rozgrzebane i niedokonczone pseudo autostrady, nowe linie kolejowe, wyrastajace jak grzyby domki mieszkalne + wielopietrowe wiezowce i iluzyjny dostep do Internetu dla kazdego dziecka ze wsi niczego nie zmienia, poniewaz tyrania i zaprzalstwo jest wpisana w system polityczny, a ciemnota w umysly rzadzacych.
Ale to, ze Polska siedzi w azjatyckiej turanszczyznie to zrozumiale, natomiast bardziej niepokojace + przerazajace jest to, ze staje sie to zjawiskiem i trendem globalnym. Zaczynaja te tyranie wprowadzac tez stare i doswiadczone demokracje zachodnie. Sprawdza sie zlowroga przepowiednia konwersji systemow politycznych Zbiga Brzezinskiego, gdzie totalitarny komunizm zlewa sie z liberalna demokracja Zachodu w jakas poczwarna hebryde o mongolskich charakterystykach. I tak coraz czesciej w Europie Zachodniej czy Ameryce Polnocnej doswiadcza sie rzadow ciemniakow i absurdalnego prawa, ktore zniewalaja wolnosc indywidualna czlowieka.
Kora przed sadem
Prokuratura postanowila jednak scigac Olge J. za posiadanie marihuany. Tym samym nie dala wiary oswiadczeniom Ramonki, suczki Kory, ze owa marihuana nalezala do niej, podobnie jak nastepna przesylka, co to sobie ja biedne zwierze zamowilo online i zaplacilo karta. Moim zdaniem oswiadczenie suczki jest nie tylko prawdopodobne, ale wrecz oczywiste. Czy prokuratura obejrzala sobie wlascicieli Ramonki, czyli Olge J. i Kamila S.? Niech to uczyni jak najszybciej. Jakby tak prokurature czy Wysoki Sad zamknieto z owymi celebrytami w jednym pomieszczeniu na 24 godz., tez by cos zamowili, i to cos mocniejszego niz owa trawka. Jak tu nie usprawiedliwic zwierzaczka, ze czasem sie zaciagnie? Przeciez nawet do Komitetu Poparcia Bronislawa Komorowskiego ja zapisali, na co powinien byc osobny paragraf! (Seawolf, GAZETA POLSKA CODZIENNIE, 29 pazdziernika 2012).
Ciemne prawa + ciemni ludzie + ciemne wladza + ciemno za oknem = Polska Dyktatura Ciemniakow.
Wpuszczeni w konopie. Wlokniste
Policyjne testery do wykrywania narkotykow pokazuja, ze konopie wlokniste, wykorzystywane w przemysle, to marihuana. Na podstawie takich wynikow sady zamykaja ludzi w aresztach.
Policjanci z Zabrza kilka dni temu zatrzymali 16-letniego uciekiniera z domu dziecka. W mieszkaniu, w ktorym go znalezli, ich uwage przykuly drzwi zasloniete folia i kocami. Za drzwiami byly liscie. - To marihuana, dostalem ja do wysuszenia - wyznal nastolatek.
Wezwani na miejsce specjalisci z wydzialu do walki z przestepczoscia narkotykowa przyjechali z podrecznym testerem. Do woreczkow zawierajacych ampulki z odczynnikami wystarczy wsypac odrobine substancji i chwile poczekac. Jesli to narkotyk - odczynniki zabarwia sie na odpowiedni kolor. Tak wlasnie stalo sie w Zabrzu. -Wynik testu nie dawal zadnych watpliwosci, ze mamy do czynienia z marihuana. Kolor byl niezwykle intensywny - mowi rzecznik zabrzanskiej policji Marek Wypych.
Policjanci zwazyli "towar". Szesc kilogramow. Do protokolu wpisali, ze to narkotyki o wartosci ponad 130 tys. zl.
Chlopak przyznal, ze liscie dostal od pewnej kobiety. Policjanci znalezli ja po kilku godzinach w szpitalu. Miala slady po pobiciu, ale nie chciala wskazac sprawcy. Przedstawiono jej zarzut przetwarzania srodkow odurzajacych. Na wniosek prokuratury zostala aresztowana.
Nastepnego dnia do "Gazety" zadzwonil brat kobiety. Okazalo sie, ze to poszukiwany piecioma listami gonczymi Krzysztof R. Powiedzial, ze to on dal siostrze liscie, ale zapewnial, ze nie da sie z nich zrobic narkotykow, bo to konopie wlokniste, a nie indyjskie. -Zerwalem je z pola - powiedzial nam mezczyzna. I powiedzial gdzie.
Sprawdzilismy. We wskazanym miejscu, w Bieruniu kolo Tychow, plantacje ma Instytut Wlokien Naturalnych i Roslin Zielarskich w Poznaniu. Uprawiane tu konopie wlokniste wykorzystywane sa przez przemysl wlokienniczy, zielarski, spozywczy, a takze do produkcji farb i lakierow.
Uprawa konopi wloknistych podlega jednak restrykcjom wynikajacym z ustawy o przeciwdzialaniu narkomanii. Instytut musial uzyskac zgode urzedu marszalkowskiego na prowadzenie plantacji, bo konopie zawieraja THC (tetrahydrokanabinnol), ktorego stezenie decyduje o narkotycznej sile preparatow. Konopie indyjskie, z ktorych robi sie marihuane, maja ponad 0,2 proc. THC, a wlokniste - ponizej 0,2. Ich posiadanie nie jest wiec zakazane.
Prokurator Joanna Kosinska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Zabrzu, ktorej powiedzielismy o sprawie, polecila przyspieszyc sporzadzenie opinii o suszu. Zazwyczaj na ekspertyze czeka sie kilka tygodni, kobieta w tym czasie siedzialaby w areszcie. Po naszej interwencji wyniki byly po trzech dniach i nie pozostawialy watpliwosci: z lisci nie da sie zrobic narkotyku.
W ostatni piatek 28-latka wyszla na wolnosc, moze sie starac o odszkodowanie za bezpodstawne zatrzymanie i areszt. Dla pewnosci policja na zlecenie prokuratury ma wyslac do analizy wiecej probek. -Jesli i te badania potwierdza, ze to nie marihuana, zarzuty zostana umorzone - zapowiedziala szefowa prokuratury w Zabrzu.
Posel Marek Wojcik (PO), czlonek sejmowej komisji spraw wewnetrznych, obiecal wyjasnic, jaki sprzet do testow ma policja: -Jesli wyniki nie sa jednoznaczne, naraza to panstwo na dodatkowe koszty i odciaga prokurature od scigania prawdziwych przestepcow.
Smaczku sprawie dodaje fakt, ze handlarze narkotykow sprzedaja amatorom trawki konopie wlokniste zamiast indyjskich. Zarabiaja krocie i nic nie ryzykuja. Laboratorium kryminalistyczne Komendy Wojewodzkiej w Katowicach mialo w tym roku juz kilkanascie takich przypadkow.
A po co Krzysztof R. zerwal konopie w Bieruniu? -Chcialem zrobic drobny szwindel - przyznaje (Marcin Pietraszewski, GAZETA WYBORCZA, 29 pazdziernika 2012).
STRACHY URZEDNIKOW
ARTUR KIELBASINSKIGAZETA WYBORCZA
* Przedmiotem komentarzy i politycznych spekulacji stala sie sadowo-policyjna akcja w Opolu. Chodzi o odebranie mieszkance tego miasta w nocy dwojki malych dzieci. Kobieta miala pojsc do aresztu w ramach kary zastepczej za niezaplacenie ok. 2 tys. zl grzywny. Wyrwane ze snu dzieci, w pizamach, przekazano do rodziny zastepczej. A zatrzymana kobieta nie miala swiadomosci, ze grozi jej areszt...
Sprawa budzi niepokoj, nawet zlosc. Zarowno tamtejszy sad, jak i policja (oraz urzad skarbowy, ktory zastosowal dotkliwa kare za drobny blad - zla forme wystawienia rachunku!) powoluja sie na to, ze dzialaly zgodnie z prawem. Sad sie broni, ze to policja decyduje o formie zatrzymania. Policja zaslania sie "koniecznoscia wykonywania polecen sadu". Kazdy odwoluje sie do prawa, procedur, obowiazku. Nikt nie odwoluje sie do rozsadku, oceny, jak dziala prawo. Nie ma nawet chwili namyslu - jakie sa skutki slepego stosowania legalnych rozwiazan i decyzji.
Tak dziala prawo w systemie, w ktorym najwazniejszym czynnikiem decydujacym o tym, jak pracuje urzednik, jest strach. Strach przed mysleniem, strach przed samodzielnoscia. A przede wszystkim strach przed tym, aby nie zlamac najdrobniejszego z tysiaca przepisow, bo bedzie to zle widziane. Przestrzeganie procedur staje sie wazniejsze od meritum sprawy. W takich warunkach zapomina sie o duchu prawa, o rozsadku, o celu poszczegolnych przepisow. Nie patrzy sie na skutki spoleczne, na przezycia osob uwiklanych w sprawe.
I nie chodzi tu tylko o sprawe opolska. Czy takie "pilnowanie procedur" nie ma np. miejsca w wielu dzialaniach prokuratury? Czekanie na opinie, czekanie na ustalenia, postepowania leza, a pokrzywdzonych przybywa. Wszystko zgodnie z procedura...
Nie tak powinno to wygladac w panstwie prawa. Bo teraz dla dwojki dzieci z Opola policyjny mundur do konca zycia bedzie sie kojarzyl z dramatem, niesprawiedliwoscia, niemal przemoca. I nie ma winnych, bo wszystko bylo teoretycznie zgodnie z prawem. Tylko gdzie byl wowczas rozsadek? (GAZETA POLSKA, 29 pazdziernika 2012).
No comments:
Post a Comment