Saturday, March 11, 2017

Nareszcie dzien

poswiecony tylko dla mnie. Wbrew siarczystemu mrozowi wybralem sie na 4-godzinny spacerek do Bloor West Village. Jakas paparazzi strzelila mi fotke gdy siedzialem na lawce. Bylem obciazony pasem WELLNESS BELT + plecakiem + 2 ciezkie magnesowe rozdzki Herkulesa w kieszeniach. Wspaniala dzielnica. Wydaje mi sie, ze bardziej eksluzywna od Roncezwolki. Zaliczylem kilka sklepow z naturalnymi suplementami. Skonczyl mi sie kwas jablkowy, magnez, glog, granola, mniszek lekarski w tabletkach.  Kupilem organiczne kozie mleko. W butiku binz.ca kupilem patelnie na 3 jajka + niemiecki sloik na wode strukturyzowana WECK. No i oczywiscie ksiegarnia moja ulubiona BOOK CITY. 5 ksiazek + magazyn New Yorker. Po przybyciu do domu zrobilem fotke zdobyczy z wycieczki.



Ale najwazniejsze, ze poszedlem na poczte i wyslalem skrzynke telewizyjna do Bella z zalaczonym listem. Wyslalem tez drugi list + poczestowalem sie formularzami zeznan podatkowych. Godzina prawdy nadchodzi.

02:03 Hrs. Budzi mnie siusiu (slomkowe + puszyste).

23:05 Hrs. "Some comute all the way to downtown Toronto and back, an odyssey that can take five hours, round trip" - THE GLOBE AND MAIL ("Spillover: when the city comes to the country") + wrzucam caly artykul na Twitter i Facebook.


No comments: