Dziwnie jakos w tym roku radosc z nadchodzacego Nowego Roku pomieszala sie ze smutkiem i zalem po zmarlym Jerzym Izdebskim h. Pomian.
Jurek wyprzedzal tamten swiat w Polsce o dobra epoke i czasami nawet zartowalem mowiac, ze Jurus, nas docenia dopiero po smierci. Ta zniewolona mentalnosc nie wie co czynimy. Przeciez to bohater wolnosci slowa w Polsce postkomunistycznej. To wizjoner, ktorego wizja Polski dopiero sie spelni. I cieszy jak pomalu tam nastepuja zmiany. Ktore my prorocy przepowiadalismy 8 - 10 lat temu.
Mlodzi ludzie, historycy, Ustczanie. Ci bez garbu komuny ocenia wklad Jurka do wolnosci slowa w Polsce. Od slawnych slow lidera kapeli underground w PRL-u "Jestem Wolny" do "Izdebski Show" w Radio City. I wtedy i teraz go uciszono. Ale zasial ziarno wolnosci, ktore za dekade przyniesie zniwa w umyslach mlodych Polakow.
Z Jurkiem spedzilem piekne chwile. W Londynie. W Wytownie. W "palacu". Wizje mial wspaniala i ja sie tez wpisywalem w jego wizje. Pub w stylu londynskim + moja agencja ochroniarska i sklep z bronia + centralne biuro Polskiej Ligi Szlacheckiej w Polsce. Pozniej mial byc burmistrz wybierany przez Ustczan w wolnych powszechnych wyborach. Ja oczywiscie bylem jednym z kandydatow.
Wczesniej z Jurkiem zrobilismy wspaniala kampanie wyborcza na radnego Ustki. Pamietam jak chodzilismy od drzwi do drzwi. Rozmawialismy z Ustaczanami. Ci starsi nas poznawali. "Jurus, Edziu!. Wrociliscie do Polski. Takich potrzeba. Wspieramy was". Jurek pobil wszystkich kandydatow. Wielkie nazwiska, jak Rub. Komuszkow i tzw. solidarnosciowcow. Rodowity ustczanin, emigrant z Londynu stal sie naraz gwiazda.
Ale biurokracja i prawa komunistyczne zaczely Jurka wykanczac. W wolnym swiecie wizja taka bylaby do spelnienia, a przeciez Ustka to nie Londyn. Na prowincji struktury komunistyczne bardzo dobrze sie jeszcze trzymaja do dzisiejszego dnia. Nomenklatura aparatczykow komunistycznych przenosi sie z generacji na generacje. Teraz juz nie komuszki, ale ich dzieci. Dobrze wyksztalceni. Magistry i rozne inzyniery. Ale swiadomosc dalej czerwona. No bo w takiej sie wyrastalo przez 3 generacje istnienia PRL-u. Jurek o tym mowil. Jurek to wysmiewal. Pozniej w eterze nazwal prezydenta klamczuchem i pijakiem. Powiedzial tylko prawde, poniewaz Kwasniewski oklamywal, ze ma magisterke, a pozniej sie wslawil pijackim wybrykiem w Katyniu. Ale prawo obecne w Polsce nie uznaje wolnosci slowa i zaaresztowalo wolnosciowca za obraze "urzedu prezydenta".
4 lata doswiadczen w Polsce zniechecilo mnie totalnie do jakiejs aktywnosci. Wycofalem sie wczesniej i wrocilem do Kanady. Wiem, ze Jurek mial troche zal, ze go zostawilem. Ale mam nadzieje, ze wybaczyl mnie. Zrozumial, ze mialem racje. Tam nie bylo jeszcze klimatu na wolnosc, jaka my sobie wyobrazalismy. Ja skonczylbym podobnie jak on. W psychuszce albo w wiezieniu. Przyjechalem tu, poznalem Isabel i tak zmienil sie moj los.
Pozniej z Jurkiem utrzymywalem raczej sporadyczny kontakt. Przyjechal na nasz slub w Ustce w 1999 roku. Tez wtedy w pensjonacie przedstawil mi usteckiego poete pana Zygmunta Jana Prusinskiego. Ktory wtedy byl jego partnerem. Z tego co zrozumialem, dzialali wspolnie na niwie politycznej.
Od 1999 roku zaczalem ostro buszowac w Internecie. Pomyslalem, ze dobrze by bylo wsadzic historie Izdebskiego do cyberprzestrzeni. Najpierw probowalem uzywac do tego fora dyskusyjne roznych portali. Zostalem wyeliminowany we wszystkich przez "nieznanych sprawcow".
Po zbanowaniu mnie na Forum Ustki + wykasowaniu moich blogow tematycznych z "Newsweeka", w 2005 roku zaczalem pisac swoj wlasny blog pt. "Lewed's blog czyli dziennik szlachcica polskiego" na Bloggerze. Jurkowi poswiecilem wpisy w dniach: wtorek, 25 kwietnia 2006 "Jerzy Izdebski herbu Pomian" + czwartek, 27 kwietnia 2006 "Jerzy Izdebski * Never-ending freedom" + niedziela, 1 lutego 2009 "Panstwowi przestepcy".
03:57 Hrs. Budzi mnie siusiu + lekka arytmia.
07:00 Hrs. Budzik zrywa mnie na rowne nogi. Kosciol. Na dworze minus 3-stopniowo. Odczuwalne -9C. Temp. w kuchni 22.6C.
07:10 Hrs. Pije zielona herbate + czestuje sie czekoladka Xocai POWER.
07:12 Hrs. Lektura tronowa. "Newsweek".
Wezmy religie: najszczesliwsze narody swiata sa w wiekszosci ateistyczne (Ruut Veenhoven, "Patent na szczescie", NEWSWEEK, 26.12.2010).
07:35 Hrs. Wskakuje na wage APSCO. 83 kg.
07:48 Hrs. Odpalam maszyne. Jade do kosciola. Zachmurzenie duze. Pruszy drobny snieg. Petro-Canada na rogu bierze $1.13.9 za litr paliwa.
08:00 Hrs. W kosciele sw. Kazimierza.
"Uwielbia Pana wszystkie ludy ziemi."
09:10 Hrs. Przed oltarzem czestuje sie kawalkiem swieconej kredy + ziarenkami kadzidla. Przy wyjsciu czestuje sie magazynem "SPK w Kanadzie" z "Katyn - przelom czy bluff?" na okladce.
09:16 Hrs. W Victoria Bakery kupuje 4 paczki ($3.16).
09:33 Hrs. W domu. Na dworze minus 4-stopniowo. Odczuwalne -11C. A pomyslec, ze wczoraj o tej porze bylo +12C.
10:00 Hrs. Zapalam swiece + kadzidelko + wypisuje nad drzwiami K+M=B+2011.
10:17 Odmawiam Tajemnice chwalebne za pomyslnosc w nowym roku.
10:36 Hrs. Biore tabletki + popijam zielona herbata.
10:43 Hrs. Dzwonie do Mietka w Warszawie. Skladam mu zyczenia imieninowe.
10:46 Hrs. Rozmawiam z Tereska z Nowego Jorku.
11:12 Hrs. Telefon do Ustki. Krysi i Jurka. No answer.
18:24 Hrs. Pije herbatke ziolowa SKRZYP + czestuje sie czekoladka Xocai POWER.
19:20 Hrs. Biore tabletki + popijam zielona herbata.
20:21 Hrs. Po rozmowie z Lorna z Hamilton.
No comments:
Post a Comment