Wednesday, January 12, 2011

Wracam do domu

a tam Rysiek juz na mnie czeka. Zrobilismy wyskok po tabletki + oddalismy koszule do pralni + zrobilismy zakupy. Mrozno. Plany aby zrobic sobie spacerek odlozylismy na inny dzien. Przyszedl tez monitor DELL do mojego desktopa. Rysiek odebral.


03:39 Hrs. Budzi mnie siusiu.

04:10 Hrs. Budzik zrywa mnie na rowne nogi. Na dworze minus 9-stopniowo. Odczuwalne -18C. Temp. w kuchni 21.9C.

04:13 Hrs. Pije wode z cytryna + czestuje sie czekoladka Xocai POWER.

04:15 Hrs. Lektura tronowa. "Polityka".

JACEK ZAKOWSKI: A Nicholson ile panu placil za obrazy?
JERZY SKOLIMOWSKI: Z grania mialem wiecej. Za "Biale noce" zylem ponad rok. Dostalem przeszlo 100 tys. dol. Ale zycie w Kalifornii jest drogie. Jeszcze z dwojgiem dzieci w szkole. Lekko nie bylo.
JACEK ZAKOWSKI: A przyjaciele jacys pomagali?
JERZY SKOLIMOWSKI: Nicholson troche. Znamy sie przeciez ponad 40 lat. Z nim palilem pierwsza trawke. Poznalismy sie w Cannes w 1965 r. Przywiozl jakis western. Polanski sprowadzil Jacka na pokaz "Walkowera". Spodobalo mu sie. Spedzilismy razem wieczor. Palilismy jointy na plazy. W Cannes uslyszalem, ze zaczyna sie festiwal w Pesaro. Pojechalem na wlasna reke. Trzecia klasa. Na miejscu wysiadlem z moimi 10 pudlami filmu. Patrze, a z sasiedniego wagonu wychodzi Jack. I tez ma 10 pudel. Razem spedzilismy tam dwa tygodnie. I zaprzyjaznilismy sie. Potem byl dla mnie podpora. Zalatwil mi role u Tima Burtona w "Marsjanie atakuja". Zaplacona godziwie. Gralem moze z tydzien, a zarobilem na kolejny rok zycia ("Zerwalem krawat z szyi. Jerzy Skolimowski o tym, jak jego los zmienil czworooki Stalin, o wzlotach i kleskach na obcym bruku, o nastepujacych w zyciu na przemian okresach mlodosci i starosci i o odrodzeniu dzieki malarstwu", POLITYKA nr 52 (2788), 25 grudnia 2010).

05:20 Hrs. Wskakuje na wage APSCO. 84 kg.

05:30 Hrs. Pije herbatke ziolowa SKRZYP + daktyl.

05:39 Hrs. Podnosze z werandy "National Post" z "Chinese jet test upstages U.S. visit. Bold show of force as Defense Secretary meets Hu" na okladce.

06:00 Hrs. Biore lekarstwa + popijam zielona herbata.

06:15 Hrs. Biore tabletke RAPHACHOLIN C + zielona herbata.

06:42 Hrs. "Jest tyle rzeczy do zrobienia. Tyle uniesien do przezycia" - unosi sie w Polskim Radiu Toronto na fali 1320 AM. Napadalo przez noc jakies 10 cm. sniegu. Ostre szczotkowanko sniegu z samochodu. Trudnosc z wyjechaniem na ulice. Ulice nie odsniezone + troche posypane sola. Slisko jak cholera.

15:00 Hrs. Czestuje sie czekoladka Xocai POWER.

15:28 Hrs. Kupuje w Warmia Deli obiad ($11.34). Grochowka + kopytka + bochenek chleba + "GazetaGazeta". Na okladce:

* "Marsz pamieci" dziewiec miesiecy po katastrofie smolenskiej (Polska musi sie przebudzic!).
* Abp Zycinski: wielkie uznanie dla WOSP.
* Jesli raport MAK bedzie niepelny...
* Spis powszechny takze przez internet.
* Teraz juz tylko podpis papieza.
Jedna fotografia: Prezes PiS Jaroslaw Kaczynski idzie na czele "marszu pamieci", z warszawskiej archikatedry przed Palac Prezydencki, 10 bm.

15:59 Hrs. W domu + Rysiek. Na dworze minus 8-stopniowo. Odczuwalne -16C. Temp. w kuchni 21.7C.

17:00 Hrs. Oddaje koszule z pracy do pralni.

17:46 Hrs. Zakupy w supermarkecie LOBLAWS ($58.91).

18:02 Hrs. W domu. Zaparkowalem samochod 219 krokow od domu. Na dworze minus 7-stopniowo. Odczuwalne -16C. Temp. w kuchni 18.1C.

18:52 Hrs. Biore tabletki + popijam woda.

No comments: