Tuesday, November 10, 2009

Z biala maseczka

hirurgiczna wystapilem dzisiaj w labolatorium. Panika. Pielegniarka ubrana w kombinezon i gumowe rekawiczki kazala mi wrzucic skierowanie od doktora do plastykowej torebki. Niefortunnie tak trawfilem, ze kartka papieru spadla jej na reke. Szybko szefowa kazala jej odkazic i zmienic ubior.

A ja przyszedlem do lekarza bez zadnych zlych zamiarow, a tu juz swinskiego ryja dorobili. Mowie, ze mam suchy kaszel i w klatce cos mnie uciska. Zaraz poczestowano mnie maseczka. Biala z gumkami na uszy. Tez da sie zacisnac na nosie. Czyli dopasowana. No, ale ryja robi i straszy.

Wchodze do labolatorium, a tu pytanie z grubej rury: "Dlaczego pan w masecce?" Mowie, u doktora dano. I panika sie zaczela. Ja Bogu ducha winny, a potraktowano jak jakiegos terroryste od roznoszenia wirusow. Wyglada na to, ze wojne z wirusami juz wypowiedziano. Tylko spoleczenstwo tego jeszcze nie wie, ze obok wojny z terroryzmem i z narkotykami, bedzie to 3 permanentna wojna tockistowska zniewalajaca ludzi.

00:04 Hrs. Budze sie + siusiu.

04:15 Hrs. Budzik zrywa mnie ze snu.

No comments: