Sunday, October 04, 2009

Obchodze dzis swoje

urodziny

Urodzilem sie 58 lat temu. W Ustce. W Willi Goeringa. Obecnie Villa Red. 4 pazdziernika 1951 roku. Za Stalina. W niewoli. Z ojca Henryka Kuciak. AK-owca + matki Genowefy. Szlachcianki z rodu Zarembow. Oboje Wolyniacy.

W Ustce mieszkalem najpierw na ul. Polnej. Pozniej na ul. Kopernika. Wszystkie sakramenty (chrztu, bierzmowania, malzenstwa) wzialem w usteckim kosciele. To jest moja rodzima parafia. Jesli w innych parafiach moga istniec jakies dokumenty (wzmianki) o mojej osobie, to parafie polskie w Hamburgu, Ottawie i Toronto. W miastach, w ktorych mieszkalem poza Ustka.

Dlatego swiadectwo urodzenia jest tak waznym i witalnym dokumentem. Od niego wlasciwie zaczyna sie badania genealogiczne. Ono udowadnia, ze taki czlowiek istnial.

00:08 Hrs. Sto lat. Sto lat. Niech zyje, zyje nam. Jeszcze raz, jeszcze raz. Niech zyje, zyje nam.
Sto lat, sto lat niech zyje nam. A kto? Edward! Wydzieram gebe wlewajac do szklanki Diet Coke. Tym razem bez mojej zony, Isabel. Ktorej prochy leza w domu pogrzebowym. Ale wiem, ze jest ze mna duchem. We mnie. Moze dlatego tak smakuje mi Diet Coke, ktora ona uwielbiala.

Urodziny obchodzilismy skromnie. Rzadko prezencik. Raczej karteczka, czasami kwiatki. Zawsze cos ciekawego do zjedzenia. Czy kupiony torcik, czy zrobione przez Isabel krewetki.

W Polsce o ile pamietam to urodzin sie nie obchodzilo. Przyjecie natomiast robilo sie na moje imieniny 13 pazdziernika. Huczne. W Ustce przed wyjazdem to bywala na tych przyjeciach elitka podziemia. Dzisiaj jestem sam + duch Isabel.

00:10 Hrs. Nastawiam budzik na 7. Biore "Nowy Testament i Psalmy" i klade sie dlo lozka.

Tak wiec wszystkich pokolen od Abrahama do Dawida jest czternascie; od Dawida do uprowadzenia do Babilonu - pokolen czternascie; od uprowadzenia do Babilonu do Chrystusa - pokolen czternascie ("Ewangelia wedlug sw. Mateusza").

02:25 Hrs. Budze sie. Siusiu + lyk Diet Coke.

07:00 Hrs. Budzi mnie budzik.

07:06 Hrs. Wypijam szklanke wody strukturowanej.

07:37 Hrs. Odpalam maszyne. Jade do kosciola. Na dworze 8-stopniowo. Temp. w kuchni 18.4C. Niebo zachmurzone.

07:48 Hrs. W kosciele sw. Kazimierza (http://www.kazimierz.org/). Ciagle mi stoi przed oczami trumna z cialem Isabel przed oltarzem. Wzruszam sie. Same lzy sie cisna do oczu. W tym kosciele Isabel ostatni raz istniala cielesnie. Teraz juz jest obrocona w proch. Z prochu powstales, w proch sie obrocisz.

09:03 Hrs. Kupuje za $4 pod kosciolem magazyn "Niedziela" (www.niedziela.pl) z "800 lat Franciszkanow. Niosacy pokoj i dobro poprzez wieki" na okladce.

09:11 Hrs. Wydaje $18.45 w cukierni u Granowskiej. 4 paczki + piec ciasteczek tortowych. To na moje urodziny. Moze Rysiek z Krysia wpadna, to poczestuje. Czestuje sie darmowym "Zyciem" (www.zycie.ca) z "Czlowiek $ukcesu" na okladce.

09:20 Hrs. W domu. Z werandy podnosze "Sunday Sun" (www.torontosun.com) z "Bike Blitz. Cops crack down on rogue cyclists" na okladce. Na dworze zachmurzenie umiarkowane. 9-stopniowo. Temp. w kuchni 19.6C.

10:20 Hrs. Przyrzadzam sobie owsianke na sniadanie. Quick Oats.

10:42 Hrs. Lykam 5 tabletek + 2 mineraly. Popijam zielona herbata.

12:17 Hrs. Zostawiam message u Ryska. Ze zajadam ciasteczko urodzinowe i zapraszam na reszte smakolykow od Granowskiej.

12:43 Hrs. Oddzwania Rysiek. Mowi, ze Chinczyk walnal mu w drzwi na parkingu, gdy ten otwieral w swoim samochodzie. Wjechal szybko i niespodziewanie na parking. Mowi, drzwi do wymiany. Wkurzony.

13:01 Hrs. 3 minuty i 40 sekund zajelo mi wskoczenie moim laptopem na Internet.

15:58 Hrs. Po krotkiej drzemce jem paczka, zapijajac Diet Coke. Polykam tez magnez i potas. Na dworze 13-stopniowo. Temp. w kuchni 18.5C.

16:58 Hrs. 5 czerwonych roz dostaje na urodziny od Krysi i Ryska.

17:21 Hrs. Urodzinowy tatar podany.

20:51 Hrs. Rysiek z Krystyna odjezdzaja.

21:07 Hrs. Odmawiam tajemnice chwalebne.

22:02 Hrs. Po rozmowie z Januszem z Ottawy.

22:58 Hrs. Jem ciasteczko tortowe + paczka z makiem. Popijam Diet Coke. Ide na calego. Wiadomo, urodziny.

No comments: