Wednesday, June 06, 2018

Dzien dramatycznie

piekny. Szekspirowski. Wpadlismy do miejscowosci STRATFORD, slynacej z festiwali szekspirowskich. Zadnej sztuki Szekspira nie zaliczylismy, cienko z czasem, poniewaz wczesniej wpadlismy na najwiekszy rynek w prowincji Ontario w miejscowosci St. Jacobs. Dzisiaj byl zamkniety, ale dostalismy info, ze syrop klonowy ze zbioru tegorocznego mozemy kupic na farmie Menonitow. I to zrobilismy.

Dzien zapowiadal sie zimny. Zakonczyl sie goraczka spadajacego slonca. Zachodzilo wdziecznie sugerujac, ze jutro zaczna sie miejskie upaly.

Stratfort obeszlismy w szerz i w zdloz. Moje nowe buty Rockport z Factory Outlet w Jt. Jackobs zdeptaly miasto. Galeria Indigena (www.galleryindigena.com) Canadian Native Art Gallery zaczarowala nas swoimi wyrobami rdzennych Eskimosow. Nabylem w niej Anne Wilson Schaef "Native Wisdom For White Minds".

Posileni wielka hawajska pizza w GINO'S PIZZA (ginospizza.ca) ruszylismy w miasto. W ksiegarni FANFARE BOOKS kupilem historie miasta Stratford pt. "Stratford: Its history and its festival" Carolynn Bart-Riedstra and Lutzen H. Riedstra. MACLEODS SCOTTISH SHOP (www.scottishshop.com) to istne cudenko. Trudno z niego wyjsc. Wyszedlem z ksiazka Frank Adam pt. "The clans, septs & regiments of the Scottish Highlands". Na zakonczenie dnia, wieczorem, mielismy okazje, honor i zaszczyt poznac polskiego artyste i jego zone, tez artystke, pana Vlodek Tydor (www.tydorandtydor.com). Po tym polskim akcencie w Stratford ruszylismy z powrotem do Woodstock.

02:04 Hrs. Budzi mnie siusiu (jasno-slomkowe + puszyste).

No comments: