pomiedzy belkami na ganku rozciagnieta dyskretnie. Tylko wprawne oko dostrzeze. Ptaka nie widu, ni slychu. Rysiek pogonil srajcow. Mam nadzieje, na dobre.
Rychu nie proznowal. Skonczyl tez warsztacik dla mnie w piwnicy. Calosc prezentuje sie wspaniale. Z imadelkiem na gorze + kompresorkiem na dole. Wszystko ladnie uporzadkowane. Ile przestrzeni. Tanczyc mozna.
Teraz pracuje nad swiatlem w przedsionku. Mowi, nie bylo latwo. Raz go nawet trzasnelo. Ale zrozumial to pomieszanie kabli i mowi, ze bedzie nad glowa swiatlo w przedsionku do piwnicy. Caly dzien zajelo mu przeciaganie kabli za sciana. Kupe wiercenia dlugim wiertlem + przemieszczania pod tynkiem kabli od dziury do dziury.
Ja dzis slucham caly czas Leonarda Cohena. Kanadyjskiego wokaliste + poete. Zawsze go lubialem sluchac. Juz w PRL-u. Cohen jest potomkiem polskich Zydow. Podkresla to i jest z tego dumny. Ja pracujac w ochronie w ottawskim centrum kongresowym bylem na koncertach Cohena kilka razy. Zawsze otoczony byl pieknymi kobietami + lubial wypic. Ale to jest najwyzszej klasy artysta. Mysle, ze moglby konkurowac slawa z Glennem Gouldem. Tez kanadyjska ikona muzyki, ale klasycznej.
00:29 Hrs. Budzi mnie siusiu.
15:20 Hrs. W domu. "Juz ptaki nie siadaja" - mowi Rysiek pokazujac mi rozpieta zylke na ganku pomiedzy slubkami scianek. W skrzynce na listy magazyn "Hello! Canada" z "Kate Middleton so excited as she unveils new details of her dream wedding" na okladce.
No comments:
Post a Comment