Wednesday, November 10, 2010

3 ataki

w 13 dzien pracy + szpital. 2 wyrobilem. Myslalem, ze wykorkuje. Na trzecim zaklad pracy zadzwonil po taksowke, ktora zawiozla mnie na Emergency do szpitala sw. Jozefa.

02:28 Hrs. Budzi mnie siusiu.

19:11 Hrs. Pozyczylem dlugopis uni-boll eye z czerwonym tuszem od pielegniarki. Tak bylem w zlym stanie, ze zapomnialem wziac moj. Nawet tak oddany blogier jak ja moze zapomniec swoje narzedzie pracy w chwilach krytycznych. Taksowka przywiozla mnie do izby przyjec szpitala sw. Jozefa. O 16:15 Hrs po zarejestrowaniu i innych biurokratycznych czynnosciach usiadlem w poczeklani. Pozniej bylo pobranie krwi, EKG + oddanie moczu do probowki. Tez zadzwonilem do Ryska i poinformowalem go, ze jestem w szpitalu. Teraz czekam na wyniki analizy krwi i moczu. Doktor mowi, ze nie wie co sie dzieje. Stezenie cukru we krwi mam normalne 7.2 mmol/L.
W lewa reke wbito igle. Nieprzyjemne uczucie. Nie wiem gdzie te reke umiescic. Przeszkadza ta igla i sprawia bol w kazdej pozycji.

W nocy mialem dziwny sen. Robak idacy po podlodze. Walnalem go i rozwalilem na czesci. Plamy krwi na dywanie. Ale glowa robaka zaczela skakac wysoko, jakby mnie atakowac. Chwycilem ja w reke i zmiazdzylem w dloni. Poczulem tylko nieprzyjemna lepka maz w dloni. Budze sie.

Dzis byl piekny dzien. Sloneczny. Wszystko wygladalo tak ladnie, jak taksowka wiozla mnie do szpitala. Tak sie zlozylo, ze dzis wypadl 13 dzien w pracy po ponad 3-miesiecznym chorobowym. 13 to jest szczesliwa liczba dla mnie. Przeciez 13 pazdziernika obchodze swoje imieniny, Edwarda. 14 listopada bedzie 14 miesiecy od smierci Isabel.

20:56 Hrs. W domu. Dzpital wypuscil mnie. Przyszedlem pieszo.

22:58 Hrs. Badam stezenie cukru we krwi. 7.6 mmol/L. czuje sie slaby + zawroty glowy. Mrowienie w glowie. Trzesace sie nogi. Jem garstke migdalkow + popijam woda.

No comments: