Saturday, February 06, 2010

Zapach watlusza

roznosil sie dzis po calym domu. Rysiek smazyl rybe. Snila tez mi sie Ustka. Ze niby po molu szedlem. Do konca, az na glowke. Tam przed oczami potezne gory lodowe na morzu. Port zamarzniety. Sen troszke nieswojski. Z lekkim elementem grozy, ale nie obudzilem sie ze strachem. Raczej z lekkim niedosytem, ze sie skonczyl z glosem dzwonka telefonu.

Zrobilismy z Ryskiem zakupy. Zakupy w soboty sa bardzo nieprzyjemne. Tloczno. Tak jakby wszyscy naraz wyszli z domow i przyszli do sklepow. Z Isabel unikalismy zakupow w soboty. Robilismy w czwartki. Teraz przewaznie robie w soboty, jak Rysiek do mnie przyjezdza na weekend.

Caly dzien tez meczy mnie arytmia. Czyli jestem troszke na zwolnionych obrotach. Jednak to nierytmiczne bicie serca jest nieprzyjemne. Uczucie takie troche wymiotne. I takie zniechecajace do wszystkiego.

Czyli dzien mozna podsumowac krociutko: Rysiek, arytmia, ryba, -15C, konopie, "Ikony" + "Treating Yourself" (www.treatingyourself.com) + "High Times" (www.hightimes.com) + "Skunk" (www.skunkmagazine.com).

02:05 Hrs. Budzi mnie siusiu.

04:47 Hrs. Budzi mnie siusiu.

07:35 Hrs. Budzi mnie siusiu.

10:14 Hrs. Czestuje sie czekoladka Xocai POWER. Na dworze -12C. Odczuwalne -22C. Slonecznie. Temp. w kuchni 23.6C.

No comments: