Pozniej porobilismy kilka telefonow dalekodystansowych. I sie lenilismy. Lezac na kanapach ogladalismy filmy akcji w telewizji. Czysta dekadencja. Ale chyba na nia zasluzylem. Praca od poniedzialku do piatku wyczerpuje doszczetnie. Dlatego powinienem sobie troche w weekend poluzowac. Rysio mnie rozpieszcza przyzadzajac rozmyslne smakolyki. Kuchnie i smaki ma wyrafinowane, wykwintne, dworskie, szlacheckie. To po sp. Mamie chyba odziedziczyl.
01:34 Hrs. Budzi mnie siusiu.
04:02 Hrs. Budzi mnie siusiu.
07:00 Hrs. Budzik zrywa mnie na rowne nogi. Kosciol. Na dworze minus 12-stopniowo. Odzuwalne -20C. Temp. w kuchni 22.2C.
07:49 Hrs. Zapalam maszyne. Silnik brzeczy metalicznie z zimna + spiew ptakow.
07:58 Hrs. W kosciele sw. Kazimierza (www.kazimierz.org).
"Wobec Aniolow psalm zaspiewam Panu."
09:10 Hrs. Czestuje Ryska i sam sobie w usta wkladam czekoladke Xocai Nugget.
No comments:
Post a Comment