zasmucona + lzy
Trudno bylo dzisiaj. Isabel bardzo cierpi. Wykanczaja ja nudnosci. Takze popada w stany depresyjne z powodu tej calej sytuacji. Przeciez to co przezywa to jest czysty horror. Zdrowa kobieta dostaje raka, zaraz potem dostaje wylewu krwi do mozgu i sparalizowana laduje w szpitalu. Traci calkowicie samodzielnosc i zdana jest na innych. Nie moze chodzic i robic podstawowych czynnosci higienicznych. Na domiar zlego zzera ja rak i chemioterapia, ktora bierze.
Mowi, ze chemia ja wykancza. Czuje sie slabsza. Wysypka na nodze jakby odchodzi. Wykupilem jej jakis krem do smarowania, ktory lekarz przepisal w St. Michael's. Nie jest zadowolona z przeprowadzki na 4 pietro. Dalej jest niebezpiecznym pacjentem. Znow spadla z krzesla. Natura jej choroby potrzebuje calodobowj obserwacji. Mowi, ze naciska czerwony guziczek, pielegniarka nie przychodzi, to zaczyna dzialac sama. Umysl dziala tak jakby byla cala osoba, a tu tylko jedna polowa ciala funkcjonuje. I wtedy zaczynaja sie katastrofy upadania na lewa strone, czy zwalania wszystkiego ze stolow w obrebie lewej zwiotczalej reki. Pierwsze co robie po wejsciu do pokoju szpitalnego, to scieranie podlogi z soczkow, zbieranie butelek, kubkow, czesci garderoby, magazynow... z podlogi i spod lozka.
04:13 Hrs. Budze sie. Siusiu + lyk wody.
09:51 Hrs. Wypijam szklanke wody strukturowanej na czczo. Druga wlewam do buteleczki dla Isabel.
09:55 Hrs. Podnosze z werandy: "Toronto Sun" (www.torontosun.com) z "Bike victim had 'big heart' Law turns blind eye to woman killed by cyclist" na okladce + "National Post" (www.nationalpost.com) z "5 simple steps to save the NDP" na okladce. Na dworze spiew ptakow. Slonce za mgielka. 22-stopniowo. Odczuwalne 27C. Temp. w kuchni 23.8C.
10:05 Hrs. Lektura tronowa. "Wprost" (www.wprost.pl).
Najnowsze dane CBOS ("Portret internauty", marzec 2009) wskazuja, ze polskie spoleczenstwo przekroczylo wlasnie magiczna granice - ponad polowa Polakow korzysta juz z Internetu. Oznacza to, ze siec WWW przestala byc medium niszowym i nabiera charakteru najwazniejszego instrumentu organizujacego cala komunikacje spoleczna! W wypadku ludzi ponizej 34. roku zycia stal sie norma. "Dzieci Neostrady" traktuja internetowe lacze w domu jak oczywistosc, ktora dla ich rodzicow byl prad. Brak e-maila jest dzis tym, czym kiedys byl brak zameldowania (Katarzyna Kozlowska, "Jak sie komunikujemy?", WPROST, 26 lipca 2009).
10:50 Hrs. Wskakuje na wage APSCO. 80 kg.
12:14 Hrs. Odpalam maszyne. Na zakupy. Spiew ptakow. Zachmurzenie.
12:29 Hrs. Katalog Sears dla Isabel.
12:58 Hrs. Robie zakupy w supermarkecie no frills (www.shopnofrills.ca). Grzeje strasznie. Wlaczam klimatyzacje w samochodzie.
13:06 Hrs. W domu.
13:52 Hrs. Na dworzu robi sie ciemno. Blyskawice. Grzmoty. Leje.
14:35 Hrs. Wychodze z domu do szpitala. Burza. Deszcz. 18-stopniowo. Temp. w kuchni 24.8C. Czekam troche na werandzie. Nie mam parasolki. Deszcz nie przestaje. Ide na stacje metra.
15:03 Hrs. W FREE COUNTRY DOLLAR kupuje parasolke ($4.51). Mala, moge ja zawiesic na tylnej kieszeni spodenek.
15:07 Hrs. W aptece wykupuje miesieczna dawke lekarstw na atrial fibrillation ($100.37).
15:14 Hrs. Znow w wagoniku metra + "24 hours" z "Don't worry, Canada: Obama" na okladce + "Metro" (www.metronews.ca) z "Tim Hortons swallows cofee controversy" na okladce. 2 nastolatki, jedna z obraczka w nosie, druga w wardze dolnej, rozmawiaja zamaszyscie o tatuazach, ktore sobie zamierzaja zrobic na nogach i rekach. Jedna chce iguane na stopie. Boi sie bolesci nakuwania w tym miejscu.
15:33 Hrs. W tramwaju 504. Na zewnatrz slonecznie.
15:40 Hrs. W szpitalu.
19:40 Hrs. Place za telefon szpitalny ($33.90).
20:00 Hrs. Lewa reka trzymam na Isabel czole. Prawa ocieram jej lzy. Za oknem widze mury wiezienia Don oswietlone zachodem slonca. Isabel rozmawia z Mama przez telefon. Placze. Ronie lzy przy niej.
21:47 Hrs. Wychodze ze szpitala. Dwa czarne kotki baraszkuja na chodniku. Cieplo.
21:53 Hrs. W tramwaju 504. 4 osoby.
22:07 Hrs. W wagoniku metra. 21 osob.
22:26 Hrs. W domu.
No comments:
Post a Comment