Thursday, June 01, 2006

Zapomniane wycinki +

Toronto Minister zdrowia George Smitherman - pierwszy czlonek rzadu, ktory nie kryje swojego homoseksualizmu - przyznal sie w wywiadzie dla "Toronto Star", iz przez piec lat w latach 90. byl uzalezniony od narkotykow, tzw. party drugs; nie wymienil jednak dokladnie, jakie narkotyki zazywal. Premier Ontario Dalton McGuinty powiedzial, iz jest bardzo dumny z ministra Smithermana i faktu, ze zdobyl sie on na przyznanie do uzaleznienia ("Przeglad Tygodnia", GONIEC, 19-25 maja 2006).

Dzis psychologia uczy nas, ze racjonalne myslenie wymaga spelnienia co najmniej dwoch warunkow. Po pierwsze, trzeba miec dostep do nalezycie zweryfikowanych danych, a po drugie, nalezy dysponowac srodkami umozliwiajacymi poprawne przetwarzanie tychze danych (Krzysztof Ligeza, "Jak sol z solniczki", GONIEC, 21-27 kwietnia 2006).

Pozorowanie
Pozorowanie stosuje sie z reguly w pracy za granica oraz w pewnych wypadkach przy rozpracowywaniu powaznych, gleboko zakonspirowanych wrogich organizacji w kraju.
Pozorowanie jest to specjalna metoda rozwiazywania - droga wprowadzenia przeciwnika w blad - najbardziej skomplikowanych zadan operacyjnych, zwiazanych z przeniknieciem agentury organow bezpieczenstwa do wywiadow zagranicznych, do osrodkow reakcyjnej emigracji gleboko zakonspirowanych wrogich organizacji wewnatrz kraju.
Agent, przenikajacy do wrogiego srodowiska, powinien zainteresowac przeciwnika, zwrocic na siebie jego uwage, zdobyc zaufanie w tym celu, aby poznac zamierzenia wroga, dzieki temu stworzyc organom bezpieczenstwa mozliwosci udaremnienia w pore jego przestepczych knowan.
Ze wzgledu na szczegolne skomplikowany charakter takich przedsiewziec nalezy w wyjatkowo staranny sposob opracowywac dla agentury legendy oparte na realnych podstawach - tak aby nie wzbudzac podejrzen u wroga ("Komitet d. Bezpieczenstwa Publicznego Instrukcja nr 03/55 - Uroki zycia w PRL-u", GONIEC, 20-26 stycznia 2006).

Przeklamania historyczne staly sie nagminne w mediach i w szkolach. Na lekcjach historii np. w Kanadzie uczy sie dzieci, ze w Polsce byly obozy koncentracyjne, w ktorych mordowano Zydow - i ani slowa o Niemcach, nazistach, o tym, ze w obozach gineli Polacy - Marcin Libicki.

Co polski rzad powinien zrobic w takiej sytuacji?
- Przeznaczyc kwote chocby miliona dolarow i w najwiekszych tytulach na swiecie zamiescic kilkuzdaniowa informacje o tym, co sie stalo podczas wojny. Autorstwa np. Normana Daviesa - gdyby sie zgodzil. I ostrzezenie o mozliwej odpowiedzialnosci karnej i cywilnej grozacej za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji o Polsce i Polakach. Nikt nie moglby sie juz tlumaczyc niewiedza.
A Polska wytaczalaby sprawy sadowe wszedzie, gdzie sie tylko spotka z taka dezinformacja. Tylko taka globalna akcja moze definitywnie rozwiazac problem szkalowania dobrego imienia Polski i Polakow ("Dobre imie nie ma ceny", OZON 25 stycznia 2006).

A pamietajmy, ze w Zjednoczonym Krolewstwie panuje wzglednie najwieksza wolnosc z "15". Wspomniany przed dwoma tygodniami p. David Irving byl tam bezpieczny (choc sady zrujnowaly Go finansowo). W Austrii, Francji i Niemczech siedzi juz kilkadziesiat osob, ktore naiwnie myslaly, ze "wolnosc slowa" zapisana w konstytucjach ich panstw (i w Traktacie Akcesyjnym do Wspolnoty Europejskiej, i w konstytucji projektowanej "Unii Europejskiej"...) oznacza, ze wolno mowic, co sie chce. Np. prawde (Janusz Korwin-Mikke, "Homos, Gej i Pedersta", ANGORA nr 52 (25.XII.2005)).

Toronto W Canadian Centre for Substance Abuse podano w srode, ze nalogi Kanadyjczykow - uzaleznienie od nikotyny, alkoholu i narkotykow - kosztuja gospodarke 39,8 mld dol. rocznie. Jest to cena swiadczenia opieki medycznej, straconych dni pracy, a takze obslugi prawnej uzaleznionych ("Przeglad Tygodnia", GONIEC, 28 IV - 4 V 2006).

Duchowni powinni byli zostac poddani lustracji, by wyjasnic, ktorzy dali sie kupic, zdradzajac swoich wiernych i braci duchownych. Nie zostali jej jednak poddani, choc na to jeszcze ciagle nie jest za pozno. Wiadomo, ze widmo ujawnienia wielu tajemnic na pewno przeraza. Ale nietrudno sobie takze wyobrazic uspokojenie po zakonczeniu takiej akcji i wydobyciu na jaw wszystkich brudnych i wstydliwych spraw (Malgorzata P. Bonikowska, "Zanim rzucimy kamieniem", GAZETA 97, 19 - 22 maja 2006).

Arabowie pochodza z tego samego pnia genealogicznego co Izraelici. Wlasciwie mogli byc jednym narodem, gdyby nie hermetyzm Zydow...
Jerozolima nigdy nie byla stolica zadnego innego panstwa, za wylaczeniem panstwa zydowskiego. Wszelkie roszczenia w tej sprawie sa nieuzasadnione ani historycznie, ani nie poparte zadna tradycja. Opowiesc o Mahomecie, ktory dotarl do murow, a wlasciwie ruin Swiatyni jerozolimskiej, przywiazal do nich konia imieniem Al-barq, ktory byl na pol koniem i na pol kobieta, a nastepnie wszedl na wzgorze i stamtad zostal wziety do nieba - nalezy do tradycji islamskiej, mlodszej o 1700 lat od pierwszej swiatyni jerozolimskiej i nie jest to zaden powod do oddania Jerozolimy Arabom (Zbigniew Turkiewicz, "Jerozolima", GONIEC, 7-13 kwietnia 2006).

Skoro jestesmy przy Dniu Polonii, pozwole sobie powtorzyc po raz kolejny pytanie, kiedy to Warszawa laskawie ujawni peerelowska agenture na naszym podworku? W koncu w przypadku ludzi, ktorzy tu dotarli w latach 70., jest to rzecz dla obecnego wywiadu bez znaczenia. Byc moze latwiej byloby wowczas budowac "jednosc wsrod Polonii", o co m.in. apeluje marszalek Borusewicz. Jednosc z agentami - jak pokazalo kilka przykladow - dosc slabo wychodzi...( Andrzej Kumor, "Jednosc z agentami?", GONIEC, 5-11 maja 2006).

No comments: