Swego czasu. Dwa lata temu prowadzilem na forum "Newsweek Polska" wycinkowy blog pt. "Sto lat dla Walesy". Nazbieralo sie tego 164 postow. Newsweek skasowal blog i niestety ten piekny dorobek.
Na "Wirtualnej Polonii" tez wypowiedzialem sie nt. Walesy, wybaczajac mu wszystko co zlego dla mnie zrobil. Za ten niepoprawnie polityczny wybryk zostalem zbanowany i wykluczony z forum dyskusyjnego.
WALESA I PAPIEZ TO DWIE KOLUMNY CYWILIZACJI POLSKIEJ
Czy sie to komus podoba czy nie, wiele zlosliwosci do Lesia wynika glownie z zawiedzionych nadziei. Gra nie fair z Tyminskim, przyjecie "symboli wladzy" od prez. Kaczorowskiego i rozwiazanie rzadu Olszewskiego, to trzy rzeczy, ktore pokazaly prawdziwy zamiar Lecha Walesy. Jak robil to swiadomie, a wynika z tego ze (bo byl podobno "Bolkiem") robil, to zabil swoje zwyciestwo. Odsuwajac Polonie od rzadzenia krajem (Tyminski), neutralizujac powojenna Polonie polityczna (Kaczorowski) i zabijajac prawdziwie polski w kraju zryw do zmiany (Olszewski), Walesa rozpoczal degrangolade zwyciestwa Solidarnosci, co doprowadzilo pozniej do zwyciestwa frakcji czysto komunistycznej (UD, PSL, SLD). Na tym polu Walesa stracil swoja misje Polski wolnej i niepodleglej. Wejscie do Europy na owczesne czasy bylo dobra propozycja. On rzucil haslo, komunisci to haslo realizuja. Jest to swego rodzaju zwyciestwo Lecha, bo te "brudna robote" on wykonuje rekoma postkomunistow = bylych komunistow.
Ale samo wejscie do Europy to jest tylko haslo bez pokrycia. Do tej pory nikt nie wyszedl ze strategicznym planem bycia w Europie. Wszystkie opcje polityczne rzadzace Polska od 1991 roku, czyli tzw. uklad magdalenkowo-okraglostolowo-grubokreskowy, do ktorego zalicza sie takze opcja walesowa, jest ukladem stracencow i uzywajac walesowej ekspresji "popaprancow". Czas na zmiane ukladu, niestety ale juz w Unii Europejskiej. Czy bedzie latwiej czy trudniej? Mysle, ze rzeczywiscie moze byc latwiej pod parasolem UE. Nie panikowalbym tak bardzo, ale raczej usiadl i stworzyl strategie i plan bycia w Unii i wykorzystania jej dorobku intelektualnego (na pieniadze raczej bym nie liczyl) do stworzenia nowego ukladu politycznego w Polsce. Leszek zrobil swoje. Na tyle go bylo stac i dobrze. Teraz nie nalezy go odrzucac. Dalej sie w niego wsluchiwac, a nawet wykorzystac jego doswiadczenie i nazwisko w budowaniu nowej i ograniczonej suwerennie Unia Europejska Polski. Mamy dwa piekne nazwiska symbole - Papiez i Walesa. Nie bojmy sie tych symboli, starajmy sie je wykorzystac w wizji nowej, prawdziwej i nowoczesnej Polski. Na tych wspolczesnych kolumnach naszej lacinskiej cywilizacji mozemy zaczac budowac kraj i panstwo w XXI wieku. W moim wypadku, jako monarchiscie, oznacza to budowac Polske Krolewska, czyli monarchie (Lewed, "Lech Walesa zamierza kandydowac na prezydenta zjednoczonej Europy", WIRTUALNA POLONIA, Sobota 1 maja 2004 r. - http://www.wirtualnapolonia.com/opinie.asp?opinia=19731).
Emigranci to dezerterzy...
Warszawa Lech Walesa wywolal fale oburzenia, rozsylajac w Internecie elektronicznie tekst J. Pluszkiewicza "Dezerterzy", oskarzajac politycznych emigrantow lat 80. o "ucieczke z pola walki" i odmawiajac im prawa zabierania glosu w sprawach Polski.
Przedstawiamy fragment:
"Bohaterowie? W latach 80. wladza ludowa zachecala swoich politycznych przeciwnikow, a naszych bohaterow walki z komuna, do opuszczenia kraju, wielu z tych zachet ochoczo skorzystalo. Osiedlili sie w krajach Europy Zachodniej, w USA, Kanadzie, a nawet Australii. Powstala nowa emigracja polityczna. Wielu "bohaterow" bylo posrednikami w przekazywaniu sprzetu i pieniedzy podziemnej Solidarnosci na walke z komuna, znaczna czesc tych pieniedzy posrednicy po prostu ukradli, co bylo powodem wzajemnych oskarzen i wylewania sobie nawzajem wiader pomyj na leb, ku uciesze innych nacji!
Do dzis, emigracja polityczna lat osiemdziesiatych nie jest w stanie sie zorganizowac i porozumiec, nie jest w stanie wybrac swoich wladz, uznac przywodztwa kogokolwiek, nawzajem obrzucaja sie blotem! Kazdy z nich z osobna jest przekonany, ze tylko jemu nalezy sie przywodztwo, bo to on jest najlepszy, najmadrzejszy i najbardziej bohaterski, zadnemu do zakutego lba nie przyjdzie, ze jest zwyklym tchorzliwym dezerterem, ze zaden z nich nie ma prawa do oceny tego, co dzieje sie w kraju, poniewaz porzucili ten kraj, uciekli z tego kraju, zdezertowali z pola walki dla lepszego zycia badz wlasnego bezpieczenstwa. Porzucili walczacych kolegow i dzis maja czelnosc oceniac ich dzialania, nazywac ich zdrajcami, sprzedawczykami etc. Zdrajcami byli ci, co uciekli z kraju, korzystajac z oferty wladz PRL!
Ci tchorzliwi dezerterzy produkuja swoje wypociny w Internecie, obrzucaja inwektywami tych, ktorych zdradzili, ktorych pozostawili w walce z komuna, wyjezdzajac z kraju, gdy tylko nadarzyla sie taka okazja, obrazaja tych, ktorzy walczyli do konca, nie wyjechali, mimo takich samych zachet i naciskow wladz PRL. Dezerterzy, ktorzy uciekli z pola walki, pozbawili sie prawa do oceny osob i zdarzen, tak smao jak honoru! Ci mali tchorzliwi ludzie bez zahamowan opluwaja tych, ktorzy z kraju nie wyjechali, ktorzy nie bali sie walczyc z PRL, Walesa nie pojechal po odbior Nagrody Nobla z obawy, ze mogliby nie wpuscic go do kraju! Ustalenia okraglego stolu, ktore pozwolily na pokojowe przejecie wladzy, nazywaja zdrada, a ich uczestnikow zdrajcami! Ci uczestnicy okraglego stolu nie uciekli przed odpowiedzialnoscia, nie wyjechali za granice, wielu przebywalo w wiezieniach, byli szykanowani, nierzadko bici i ponizani, ale kraju nie opuscili! I takich ludzi, tchorzliwi dezerterzy nazywaja zdrajcami! (...)" (GONIEC, 21-27 kwietnia 2006).
Plusy dodatnie i plusy ujemne
Koniec legendy Lecha Walesy?
Sprawa agenturalnej przeszlosci Lecha Walesy jest nie tylko dramatem legendarnego juz przywodcy pierwszej "Solidarnosci", symbolu polskiej walki z komunizmem i bylego prezydenta naszego panstwa. To takze dramat wielu Polakow, ktorzy szukajac stabilnych fundamentow swojej tozsamosci, z przerazeniem obserwuja rozmiary cywilizacyjno-moralnego rumowiska, jakie pozostawil po sobie PRL. Musimy jednak pamietac, ze odwracanie glowy od tegoz rumowiska nie przyspieszy jego porzadkowania - tak zaczyna sie tekst Krzysztofa S. Skibinskiego w najnowszym numerze "Glosu".
A z roku na rok coraz bardziej butnemu Lechowi nalezy przypomniec, ze nie byloby mitu Walesy, gdyby nie miliony bezimiennych, czestokroc znacznie odwazniejszych (bo nie mogacych liczyc na uklady z przeszlosci) bojownikow o wolna Polske.
Film "Plusy dodatnie, plusy ujemne" zostal zrealizowany na zamowienie TVP przez studio "CINEMASTER". Telewizja publiczna odmowila emisji.
Nie Lech Walesa, ale robotnicy, na ktorych donosil w pierwszej polowie lat siedemdziesiatych, oraz przywodcy WZZ-tow na Pomorzu, ktorym zawdziecza swoj polityczny debiut - sa tu glownymi bohaterami. Po dramatycznych zajsciach z grudnia 1970 roku komunistyczna bezpieka przeprowadzila zakrojona na szeroka skale akcje zastraszania i zdobywania ta droga agentury. Juz wowczas pojawilo sie podejrzenie, ze Lech Walesa wspolpracuje ze Sluzba Bezpieczenstwa PRL. Ale jednoczesnie koledzy z pracy nadal z nim pracowali i przyjaznili sie w Stoczni Gdanskiej. Dopiero po latach, dzieki zachowanym kopiom (zaginionych za prezydentury Walesy) dokumentow z archiwow SB dowiedzielismy sie, jak znajomy elektryk marzacy o przewodzeniu tlumom zawiodl ich zaufanie, stwarzajac swymi donosami zagrozenie dla ich bezpieczenstwa i zycia.
Film zbudowany jest z trzech elementow. Jednym sa rozmowy z pracownikami Stoczni Gdanskiej, ktorzy w latach siedemdziesiatych stykali sie z przyszlym przywodca "Solidarnosci". Mozna powiedziec, ze na gruncie zawodowym i opozycyjnym do pewnego stopnia sie z nim przyjaznili. To zapomniani bohaterowie tamtych czasow: Henryk Jagielski i Henryk Lenarciak. Kolejni rozmowcy stanowili juz wowczas elite opozycji. To oni organizowali pierwsze w bloku komunistycznym Wolne Zwiazki Zawodowe, ktore utorowaly droge powolanej do zycia w roku 1980 "Solidarnosci". Joanna Duda-Gwiazda, Andrzej Gwiazda i Krzysztof Wyszkowski. Wszyscy oni wspominaja Walese, jego role w srodowisku, poczatki kariery, podejrzenia i watpliwosci, jakie budzila jego osoba, oraz twarde realia polityczne tamtych czasow, ktore kazaly popierac go bez wzgledu na jego wczesniejsza wspolprace z SB (do ktorej sam Walesa wielokrotnie sie przyznawal, takze w dokumentach pisanych, a nastepnie upublicznianych).
Drugi element filmu stanowia odcytywane przez lektora i prezentowane na ekranie kopie teczki personalnej tajnego wspolpracownika SB pseudonim "Bolek", rozszyfrowanego w czesci dokumentow jako "obywatel Lech Walesa". Podjecie wspolpracy w grudniu 1970, donosy, przyjmowanie zlecen, przyjmowanie pieniedzy, ktorych obywatel L.W. domagal sie w zamian za swoje uslugi.
W tym samym czasie TW "Bolek" angazowal sie coraz bardziej w zycie polityczno-zwiazkowe w Stoczni Gdanskiej. I choc dzieki temu stawal sie coraz cenniejszym nabytkiem dla SB, to jednoczesnie - jak wyraznie pokazuja to prezentowane w filmie dokumenty - "obywatel L.W." zaczyna wycofywac sie ze wspolpracy. Jego donosy sa blahe, lub nie ma ich wcale. W koncu oficjalnie odmawia dalszej wspolpracy. Bedzie potem szantazowany faktem, ze wspolpracowal z SB, podczas kolejnych rozmow z oficerami bezpieki, bedzie usilowal ich zwodzic, lagodzic ewentualny atak na siebie i akcje zwiazkowe. Lecz po raz kolejny bledu z lat siedemdziesiatych nie powtorzy - nie przyjmie ponownie roli tajnego wspolpracownika.
Ale przeszlosc agenturalna, z ktora Walesa nie mial odwagi sie zmierzyc, zaciazy na jego wyborach politycznych. Bolesnie i tragicznie brzmia slowa Henryka Lenarciaka, ze przy "okraglym stole", a potem wzmacniajac "lewa noge", czy tez fraternizujac sie z Kwasniewskim - Lechu wrocil do swoich. Dramat polega na tym, ze swoimi byli dlan robotnicy, ktorych w glupocie czy chciwosci zdradzal swymi donosami. Swoimi byli budujacy "Solidarnosc" Polacy, ktorzy chcieli komune i moskiewskich zwierzchnikow z Polski przepedzic. Dla czerwonych, ktorym ostatecznie wyslugiwal sie politycznie byl jedynie TW "Bolkiem" - czlowiekiem, ktorego mozna bylo w krytycznych momentach szantazowac chwila slabosci z lat siedemdziesiatych, wymuszajac korzystne dla postkomunistow rozwiazania polityczne, jak umowa okraglego stolu czy zablokowanie na ponad 10 lat lustracji.
Trzeci wazny element skladowy filmu to rozmowa z Lechem Walesa. Wychodzi w niej cala malostkowosc, bufonada i agresja legendy "Solidarnosci". Bezsilna zlosc, z jaka usiluje zatrzec pamiec o prawdzie, drac na oczach widzow kopie swoich donosow.
(...) Film stawia tez przed nami kolejne problemy. Chocby skandaliczna manipulacja faktami i dokumentami, jakiej dopuscil sie Leon Kieres, ktory ze swiadectwa IPN uczynil narzedzie sporu politycznego. Nie ulega watpliwosci, ze Kieres dopuscil sie przestepstwa. A zatem pytanie: kiedy odpowie za nie przed sadem?
Mam nadzieje, ze nowy prezes TVP, anonsowany od kilku dni Bronislaw Wildstein, bedzie mial wiecej odwagi niz jego poprzednicy. Ze przypomni zarowno film "Nocna zmiana" traktujacy o kulisach obalenia rzadu Olszewskiego, jak i film "Plusy dodatnie, plusy ujemne", nie tyle sensacyjny (bo wszystkie prezentowane tam dokumenty i swiadectwa sa znane od dawna - chocby z licznych publikacji GLOSU), co przede wszystkim smutny. Smutny, ze tak bylo, i smutny, ze nasi liderzy bywaja tak zalosnymi tchorzami.
Fragment tekstu Krzysztofa S. Skibinskiego z najnowszego numeru "Glosu".
Opisywany film jest do sciagniecia pod adresem http://www.nitka.net.pl/~ubik/plusy_dodatnie_plusy_ujemne.avi lub obejrzenia pod adresem: http://video.google.com/videoplay?docid=-5146871331576782926 (GONIEC, 9-15 czerwca 2006).
Od kilku tygodni na polkach TVP lezy film "Plusy dodatnie, plusy ujemne" o tajnym wspolpracowniku "Bolek". Rezyser Grzegorz Brown przedstawil w nim dokumenty dotyczace tego agenta. Dotarl do kolegow Lecha Walesy ze strajku gdanskiego z 1970 r. W czasie kolaudacji przedstawiciele telewizji publicznej zarzucili rezyserowi m.in. brak obiektywizmu. Byli oburzeni takze faktem, ze w filmie wypowiadalo sie malzenstwo Gwiazdow, ktore wedlug nich "znane jest z postawy antywalesowskiej" (Piotr Baczek, GAZETA POLSKA - http://www.gazetapolska.pl/?module=content&lead_id=1103).
- Jakie Pan ma zaplecze?
- Moja partia nigdy nie przestala istniec, przycupnela, bo nie bylo klimatu, podniesc ja zawsze moge, paru ludzi mam. Wielu, nawet jesli jest w innych partiach, to dlatego, ze nie ma innej propozycji. Jak bedzie inna propozycja, to nie ma problemu, ludzie ze mna pojda, bo ja jestem czlowiekiem zwyciestw.
- Chcialby Pan, aby udalo sie temu rzadowi?
- Temu rzadowi. Bo to sa jednak moi przyjaciele, moi zastepcy - Kaczynski byl moim zastepca w zwiazku, potem z nim pracowalem w Kancelarii. Wprawdzie ich wyrzucilem, no bo wciaz tylko walczyli, nic nie budowali, tylko destabilizowali, wiec ich wyrzucilem w pewnym czasie, bo mialem dosc tej walki, a nie pracy. No i myslalem, ze wyciagneli z tego wniosek, ze beda mniej rozwalac, a wiecej budowac. A z tego, co widze, to oni rozwalaja prawie wszystko. Oczywiscie, to trzeba rozwalic, ja sie z nimi zgadzam.
- No wlasnie, te rzeczy, dekomunizacja, lustracja - do Pana ludzie juz mieli pretensje, dlaczego Pan tego nie zrobil.
- Nie moglem! Panie, dzisiaj nie mozemy tego zrobic, prosze zobaczyc, jaka jest walka, a ja, jako pierwszy prezydent, mialem to wykonac? No, pan zartuje! Ja mialem 150 ludzi, a naokolo pilnowalo mnie 400 wozow bojowych. 150 ludzi, a tu taka sila, jak mialem to zrobic? No, panie, zarty! Ja bym to zrobil, gdybym mail sile, a nie mialem sily, nie mialem ludzi. Dzisiaj jeszcze sa za slabi na te tematy, jeszcze dzisiaj sa niebezpieczne te tematy, jak oni ruszaja je nieodpowiednio, to bedzie jeszcze bardzo goraco. A ja w tamtym czasie?! Dopiero startowalem! Z zona, z czworka dzieci, co ja moglem biedny zrobic? ("Walesa w Toronto: Polska jak zespol "Mazowsze"... Korzystajac z dwudniowego pobytu bylego prezydenta RP w Toronto, "Goniec" przeprowadzil w srode 7 czerwca, wywiad z Lechem Walesa", GONIEC, 9-15 czerwca 2006).
No comments:
Post a Comment