PROCES BOLESNY, ALE NIEZBEDNY
Szanowny Panie Redaktorze, W ostatnich dniach za sprawa pana red. Bronislawa Wildsteina wiele sie mowi o lustracji. Choc to proces bolesny, ale niezbedny dla dobra naszego kraju.
Zastanawiam sie, czy sprawe lustracji i jej przyspieszenia mozna bylo rozwiazac lepiej. Z pewnoscia tak, ale rzecz w tym, ze nikt z tym sie nie kwapil. Dlatego dobrze sie stalo, ze pan Wildstein postapil, jak postapil. Po kilku dniach niesprawiedliwej wrzawy widac, ze dyskusja, jak przyspieszyc niezbedna lustracje, ruszyla. Ci, ktorzy najglosniej protestuja, powinni pamietac, ze ten, kto ma czyste sumienie, nie powinien nieczego sie obawiac i moze spac spokojnie.
W zwiazku z tym, ze ostatnie wydarzenia niespodzianie dotknely zawodowo pana Wildsteina, ktorego dziennikarstwo cenie, pozwolilem sobie przeslac na Jego rece wyrazy solidarnosci. Bo uwazam, ze podstawowym zadaniem i obowiazkiem dziennikarza jest dzialanie na rzecz dobra wspolnego, jakim jest nasza ojczyzna. A tak niewatpliwie pan Wildstein postapil.
Lech Walesa, Gdansk, 7 lutego 2005 r.
Zgadzam sie tu z Lechem. Rzeczywiscie dobro publiczne sie liczy, ale nie zapominajmy tez o dobrze jednostki. Co ma robic indywidualna osoba, skrzywdzona, nieslusznie pomowiona, zamieszczona przypadkowo na liscie?
Jak juz wspomnialem gdzies wczesniej, Lista Wildsteina moze byc przydatna do poszukiwan genealogicznych, ale pod warunkiem, ze oprocz samych nzawisk z imionami doda sie date urodzenia, oraz imie matki i ojca osoby zamieszczonej na tej liscie.
Moj Dziadek Wladyslaw Kuciak urodzil sie 15 marca 1889 roku w Zaborowku z Maryanny i Kacpera Kuciaka.
Dobry poszukiwacz genealog powinien tez zbierac informacje od czlonkow rodziny. Wlasnie otrzymalem dzisiaj list od swojej kuzynki z Warszawy, starszej ode mnie 16 lat, przeto pamietajacej wiecej o Kuciakach. Pisze ona:
"Wiem, ze na listach Wildsteina jest jakis Wladyslaw Kuciak. Na pewno to nie Dziadek. Na pewno nasz Dziadek nie byl agentem i na pewno nie mial okazji wchodzic w uklady z SB. Nasz Dziadek - legionista Pilsudskiego, walczyl w 1920 r. z bolszewikami pod Warszawa. Jako wojskowy mogl kupic ziemie na Wolyniu i tak zrobil. Mieszkajac tam poszedl do pracy do Policji, by walczyc z wszelkimi przejawami nacjonalizmu Ukraincow i komunizujacymi Zydami. Gdy jezdzilam na Wolyn w latach 90-tych XX w. to spotkalam ludzi ktorzy znali naszego Dziadka. Mowili o nim, ze byl bardzo uczciwym, prawym i sprawiedliwym. Rozprawial sie z wszystkimi, ktorzy wystepowali przeciw Rzeczpospolitej Polskiej. Likwidowal wszystkie ogniska komunistyczne w okolicy gdzie dzialal. 17 wrzesnia 39 roku komunizujacy Zydzi chcieli Dziadka wydac bolszewikom. Ale udalo mu sie uciec tak jak stal i okupacje niemiecka przezyl na Lubelszczyznie w Trawnikach, gdzie pracowal na kolei. Razem z synem Czeslawem byli w AK okregu Lubelskiego. Z jego inicjatywy i wujka Czeska (i innych takze) kolejarze pomagali wydostawac sie z Wolynia polskim rodzinom gdy zaczely sie masowe rzezie Polakow. W lutym 1944 roku specjalnym wagonem kolejarze przewiezli 7 rodzin z Lubomla do Trawnik. Na Bugu byla granica. Na Wolyniu byla "Wolna Ukraina" pod patronatem hitlerowcow, a tutaj Generalna Gubernia, tez pod okupacja hitlerowska.
Kolejarze, ktorzy przemycali wagon z ludzmi z Wolynia (jechala tez krowa) musieli przekupic sluzby niemieckie na kolei, by przewiezc i uratowac ludzi z Wolynia, a szczegolnie kobiety i dzieci. Mysmy takim transportem przyjechali w lutym 44 roku. Z Trawnik noca zabraly nas furmanki do Fajslowic (5 km.), a przy furmankach szli mezczyzni, ktorzy mieli karabiny na ramieniu - czyli partyzanci. Partyzantka na Lubelszczyznie byla bardzo silna. Front zblizal sie do Lublina. Stal 100 km. od Lublina. Niemcy bali sie zapuszczac na wsie polozone dalej od drog i kolei, bo cywilne wojsko polskie bylo b. silne. I dlatego partyzanci umieszczali uciekinierow z Wolynia na tych wsiach. W Fajslowicach i okolicy znalazlo sie bardzo duzo ludzi z Lubomla. Do dzisiaj mamy tam znajomych. To nasz Dziadek, wuj Czeslaw i Twoj Ojciec pomagali w tym trudnym okresie wygnancom z Wolynia. Gdyby Dziadkowi nie udalo sie uciec bolszewikom we wrzesniu 39 r., bylby na listach Katynskich, bo policjanci byli wywozeni pierwszego dnia okupacji i zgineli w Ostaszkowie. A gdzie sa ich groby do dzisiaj nie wiadomo. Podobno cale barki z ludzmi potopiono w morzu Bialym.
Po wojnie Dziadek nie pracowal, pojechal do Ustki, dostal gospodarstwo z domem na ul. Polnej i oral ziemie. Z tego zyl. Pracowala Irka i Twoj Tato. Nie mogl wchodzic w zadne uklady z UB. Mysle, ze na listach Wildsteina sa rowniez ludzie, ktorymi UB szczegolnie sie interesowalo, ktorzy byli wrogami komunistow. A Dziadek byl. Wiec moze jest jako czlowiek niebezpieczny dla komuny. Pod koniec lat 50-tych XX w. Dziadek zachorowal na gruzlice starcza i duzo czasu spedzal w szpitalu. Zmarl w 1967 r. Nie mial potrzeby wchodzic w uklady z UB-ekami.
Co do pochodzenia Kuciakow, to z opowiesci rodzinnych mowiono, ze w czasie wojen napoleonskich jakis Wegier, zolnierz, ranny pod Warszawa zostal na terenie Polski i tutaj sie osiedlil. Dziadek Kuciak byl b. silnym brunetem z kreconymi wlosami, tylko Irena byla ciemna, bracia odziedziczyli karnacje babci Marcjanny. Siostry Dziadka to sniade, o ciemnych falujacych wlosach panienki. Ubrane wedlug XIX-wiecznej mody w mieszczanskie bluzki z pieknymi koronkowymi wykonczeniami, pieknie uczesane w koki, w dlugich spodnicach. Wcale nie wiejskie dziewczyny tylko mieszczanskie lub dworskie.
Wszystkie powychodzily za robotnikow i rzemieslnikow z Woli w Warszawie i w Warszawie mieszkaly. Cioci Stefy matka - Aniela - 12 lat starsza od Dziadka wyszla za maz za Fortunata Kocieckiego, herbowego mlodzienca z okolic Kaski. Ciocia Stefa byla sniada o bardzo ciemnych wlosach piekna kobieta. Wloda - siostrzenica Dziadka ktora znalam, byla tez b. ciemna. Irena bardzo do niej podobna. Wloda byla 6 lat mlodsza od Dziadka. Byla corka Zofii - najstarszej siostry Dziadka = Zofia Bekasinska. Inna siostra: Stefania Majchrowicz. Jeszcze inne nazwisko Malangiewicz. Ten Fortunat mial posiadlosci ziemskie. Byl to dziadek Danki Wroblewskiej i ona mi mowila o tym.
Dom Kuciakow musial byc domem podupadlych ziemian, o duzych ambicjach i dobrym wychowaniu. Wloscianie nie dawali takich imion jak Fortunat swoim dzieciom. A Fortunat nie zenilby sie z panienka wsiowa. Moze nie byli herbowi, ale byli ziemianami z wyksztalceniem. Na pewno biedni, ale dobrze wychowani i szlachetni. W naturze mieli szlachetnosc."
No comments:
Post a Comment