Friday, August 24, 2018

Odzyskuje

Przez noc zakwitla 2-ga roza u sasiadki
normalnosc, apetyt i poczucie humoru. Pogoda sie zmienila. Jest czym oddychac, to i zyc sie chce.

"Walcze jak moge, z usmiechem na twarzy.
Walcze z glodem, z wiewiorka, ze sloncem co parzy" - LEWED

*

Bylo sloneznie. Spedzilem na sloncu 123 minuty. Daje to 2 godziny i 3 minuty. W sumie na skore zlapalem 18 000 IU Witaminy D.

Lektura plazowa byl dzis magazym "Uwazam Rze" z "Polska od morza do morza. Manifest surrealistyczny Waldemara Lysiaka" na okladce z Poniedzialek-Niedziela, 2-8 lipca 2012 roku.
Magazyn byla zalany woda i osuszony na sloncu.




"Niech w starych granicach, od morza do morza,
Zobacze ludem polskim nasiadle przestworza"
                                               Kazimierz Brodzinski,"Marzenie"

WALDEMAR LYSIAK

Gdy tylko posel Antoni Macierewicz oznajmil do kamer i mikrofonow, ze jestesmy w stanie wojny z Rosja - temat zostal podchwycony przez marzycieli. Jeden z czlowych autorow "Najwyzszego Czasu!", Wojciech Grzelak, poswiecil kwestii caly (duzy) artykul, tak zaczynajac: "Coraz czesciej mowi sie w Polsce o wojnie z Rosja...", a "Uwazam Rze", relacjonujac piorem Piotra Semki niegdysiejsze zdobycie moskiewskiego Kremla przez Polakow, wydrukowalo na okladce numeru (14-V-2012) pytanie: "Dlaczego nie jestesmy mocarstwem?". Dzieki temu pytaniu i tym wojennym klimatom obudzila sie moja pamiec erudycyjno-kartograficzna i podsunela mi arcypatriotyczna mysl przywrocenia Ojczyznie mocarstwowosci terytorialnej, czyli zrealizowania koncepcji dalekiego przesuniecia aktualnych granic, bo wojna, jak to wojna, daje ku temu najlepsza okazje, czego historia dowiodla tysiace razy wzdluz i wszerz globu. Wojna bywa cudotworca jesli chodzi o problemy terytorialne - dzieki takiemu cudowi zakonczyla sie przeciez dlugoletnia niedola rozbiorow: kolejne krwawe insurekcje byly tluczeniem glowa o mur, tymczasem wielka Wojna Swiatowa wywrocila granice europejskie do gory nogami i przywrocila Rzeczypospolitej dlugo oczekiwana suwerennosc. Gdyby sie wiec udalo te dzisiejsza wojne polsko-ruska (o ktorej przed panem Antonim prognozujaco pisala literatka Dorota Maslowska) rozszerzyc na caly unijny kontynent - rzecz do zrobienia, zwazywszy blyskotliwosc naszej dyplomacji, ktora kieruje pan Radek - moglibysmy zyskac realne podstawy "korekty" granic i mocarstwowego rozszerzenia terytorium. Juz az PRL-u snilo mi sie, ze biorac zone i dzieciaki na plaze Morza Czarnego nie bede potrzebowal paszportow, wiz i walut, a dzisiaj "Polska od morza do morza" jest moim codziennym marzeniem, jak w tej spiewanej przez Nancy Sinatre piosence z Bonda "You Only Live Twice" ("Zyje sie tylko dwa razy")"

"One life for Yourself,
And one for Your dreams".

Stawiajac serio taki problem trzeba oczywiscie pamietac, ze tame naszemu remocarstwowieniu sie terytorialnemu stawiac bedzie przede wszystkim "jewo wielicziestwo" car Wladimir (Putin), czyli Imperium Wschodnie, ktorego obszar jest tak gigantyczny, iz obecna Polska to nieomal mroweczka przy sloniu. W ten sposob praktycznie wracamy do niesmiertelnej, czestokroc przez naszych antenatow walkowanej kwestii "slon a sprawa polska". Dzisiejszym mlodszym czytelnikom (gimnazjalistom, licealistom, studentom, licencjatom, magistrom i innym dyplomatom), ktorych erudycja tak sie ma do erudycji chlopcow w "niebieskich mundurkach" jak konduita dzisiejszych licealistek do konduity owczesnych pensjonarek - musze wytlumaczyc skad sie to porzekadlowe wyrazenie wzielo. Otoz wzielo sie z anegdoty o szwajcarskim internacie czasow przed I Wojna Swiatowa, gdzie uczniom roznych narodowosci belfer kazal pisac wypracowanie o sloniu. Niemiec napisal elaborat pod tytulem: "Slon - wladca swiata zwierzecego". Anglik: "Jak upolowalem slonia"; Rosjanin: "Dusza slonia - niezbadany lad"; Francuz: "Zycie erotycznie slonia"; Zyd: "Handel sloniami"; Czech: "Przepisy na potrawy ze slonia"; Wloch: "Slon w liberettach operowych"; Polak: "Slon a sprawa polska". To polskocentryczne widzenie i rozpatrywanie kazdej kwestii (egzotycznych nie wylaczajac) mialo byc kategorycznym imperatywem Sarmatow nim jeszcze taki imperatyw skodyfikowal filozof Immanuel Kant, czesto wiec wszelkie kantowanie rodzime typu "blizsza koszula cialu" okreslono porzekadlem  sloniowym. Stefan Zermoski, piszac "Wiatr od wschodu" (trzecia czesc "Przedwiosnia", 1924), przywolal owo wyrazenie i skomentowal je nastepujaco: "Slowem, wszystko, zawsze i niezmiennie - Polska, Polski, Polsce, Polske... My tutaj bylismy i jestesmy na tym punkcie ulomni. Jestesmy urodzeni z defektem polskosci". Do tego niektorzy, jak chociazby ja - z defektem mocarstwowosci sarmackiej.

Echa Jagiellonow

Duzo starsze porzekadlo anizeli to o sloniu - lacinskie "Nemo propheta in patria sua" (nikt nie jest prorokiem we wlasnym kraju) - ostrzega, ze gorace namawianie rodakow do realizowania zbyt gornolotnych planow niekoniecznie napotka u nich goracy odzew (aplauz), co mnie jednakowoz nie zniecheca, bo wiem, ze wiara gory przenosi. Juz za mlodu czlowiek stawial sobie ambitne cele, wpierw czysto zyciowe (na przyklad: "wszystkich nie przelecisz, ale probowac trzeba"), dopiero pozniej przyszly polityczne, nie wylaczajac terytorialnych. Pierwotnie mialem zadania skromne, tyczace wylacznie naszych ziem wschodnich (utraconych polskich Kresow). Gniewaly mnie antykresowe tezy szerzone za PRL-u, jak rowniez wspolczesnie, za III RP (Marian Kaluski: "Trzeba spojrzec prawdzie w oczy - stracilismy Kresy juz na zawsze", 2003). Zdegustowany taka demobilizacja, odpowiedzialem passusem z mojej ksiazki "Empireum" (2004): "W historii nic nie ma na zawsze. 'Na zawsze' bylo imperium faraonow. 'Na zawsze' bylo imperium perskie tudziez imperium rzymskie. 'Na zawsze' bylo imperium Habsburgow. III Rzesza miala trwac tysiac lat. Sowiecki gulag KDL-ow tez byl 'na zawsze' - wiekszosc ludzi nie wyobrazala sobie, iz to sie kiedykolwiek skonczy. A wszystkie owe 'wieczne' struktury runely niczym domki z kart. Historia jest calkowicie nieprzewidywalna, gdyz jest rodzaju zenskiego. Wiec nie mowcie mi, ze Lwow juz nigdy nie bedzie nasz - wszystko jeszcze moze sie zdarzyc. Lwow oraz Wilno chetnie wyrabalbym czolgami, lecz nie mam takiego uzbrojenia tudziez wladzy politycznej, dlatego zrobie cos innego: usiade na brzegu rzeki i spokojnie poczekam as splyna trupy wrogow. Za 50 lat, za 100 zim, za 300 wiosen - predzej czy pozniej. Jestem rownie cierpliwy jak historia jest nieprzewidzialna i pomyslowa".



Dzisiaj apetyt mi wzrosl, same Kresy juz nie wystarcza - chce Polski mocarstwowej, terytorialnie gigantycznej, od Smolenska do Odry, i od morza do morza. Polski, ktora opiewali nasi poeci. Za Renesansu Jan Kochanowski pisal:


"Tamci Polska urosla, a granice swoje
Rozciagnela szeroko
                           miedzy morza dwoje".

Za Romantyzmu Kazimierz Brodzinski wierszem "Stary Polak" przypominal, ze ow Polak:

"Tak od morza do morza
Kraje swoje rozprzestrzenil".

W zniewolonej Polsce Franciszek Karpinski utworem "Zale Sarmaty" pragnal zmartwychwstania tej Polski "co od morza do morza wladala" Ja dzisiaj pragne tego samego. Ci, dla ktorych jest to idea surrealistyczna, nazwa mnie, oczywiscie, wariatem, lecz takim niedowiarkom odpowiem slowami krola surrealistow, Salvadora Dalego: "Jedyna roznica miedzy mna a wariatem to fakt, ze ja wariatem nie jestem". Ludzie malej wiary boja sie nawet pomyslec o jakimkolwiek szuraniu Kremlowi, wyznaja bowiem, razem z dzisiejszym rzadem RP, credo sluzalcze. Irackie przyslowie mowi: "Trzeba calowac reke, ktorej nie mozna uciac" - i taka jest dzisiejsza polska racja stanu. Cytowany juz Zeromski pisal w "Dziennikach" o tego rodzaju lokajskim politykowaniu, ze to "stara zasada niedolegow, ktorzy Polske przelajdaczyli".
Tymczasem ja wzywam dolegow, by za credo, godlo i dewize wzieli sobie fraze ze slawnej przedwojennej zurawiejki: "Bolszewika gon, gon, gon!" (w miejsce "Bolszewika" mozna wstawic "Putina", wychodzi na jedno). Jesli ktos nie lubi zurawiejek, moze sie kierowac haslem z hymnu narodowego: "Co nam obca przemoc wziela, szabla odbierzemy!". UEFA miala racje, gdy nie tak dawno oglosila, ze Lwow znajduje sie pod okupacja, a poniewaz UEFA to wszechmocna organizacja miedzynarodowa, mozemy chyba pielegnowac nadzieje, iz rewindykacja (odzyskanie) tego arcypolskiego przez tyle wiekow grodu zyska aprobate gremiow miedzynarodowych. Problem w tym, ze my (pluralis maiestatis), podobnie jak James Bond twierdzacy, ze dla niego "World is not enough" ("Swiat to za malo") - uwazamy, iz "Leopolis is not enough!". Trzeba odwojowac wszystkie ziemie Jagiellonow.
Jakie sa szanse, iz wojenna inicjatywa remocarstwowienia Rzeczypospolitej moglaby sie powiesc? Primo: dziejowe fatum, ktore od dawna sprawia, ze Polakom udaja sie rzeczy najwieksze. Rafal Ziemkiewicz przypomnial w styczniu 2012 (na lamach "Rzeczypospolitej") o pewnym miedzynarodowym spotkaniu prezydenta Kaczynskiego. Przywodcy europejscy, chcac tam wyrazic zyczliwosc wobec Polski, uznali, ze najlepiej to zrobia deklarujac wspolczucie wobec polskich dziejow, pelnych tragedii i klesk. "Kaczor" wysluchal tego spokojnie, po czym zrobil lekko zdziwiona mine i odparl: " - Alez, prosze panstwa, nasza historia jest taka, ze wpierw zatrzymalismy na kilkaset lat ekspansje Niemcow ku Wschodowi, pozniej parcie islamu ku Zachodowi, a wreszcie marsz rewolucji bolszewickiej. W miedzyczasie stworzylismy pierwsza europejska republike z obieralnym, odpowiedzialnym przed prawem wladca, i z zasada rownouprawnienia religii, a kiedy przyszedl XX wiek, pierwsi stawilismy opor Hitlerowi, zmuszajac Zachod, by rozprawil sie z hitlerowska Rzesza. Rozprawienie sie z Sowietami zostalo wszczete przez polska Solidarnosc". Jasno widac, ze kraj, ktory stworzyl silne fundamenty upadku dwoch najwiekszych totalitarnych systemow XX stulecia - moze wszystko, zadne wyzwania mu niestraszne.



Piesn oreza

No dobrze, a materia? Rzecz jasna wiem co nieco o przewadze ducha nad materia, lecz samym duchem nie da sie odzyskac naszych dawnych (jagiellonskich) terytoriow i dostepu do Smolenska czy Morza Czarnego - flota mysliwcow F-16 to zbyt malo, by zremocarstwowic Rzeczpospolita. Odpowiedz jest prosta jak wycior karabinu: trzeba upadajacym zakladom zbrojeniowym III RP dac olbrzymie zlecenia/zamowienia na masowa produkcje supernowoczesnej broni, ktora wczesniej wymysla i zaprojektuja nasi genialni uczeni oraz inzynierowie. Ze jest to calkowicie mozliwe, realne, nie majace nic wspolnego z "science-fiction" czy "wishfull thinking" (chciejstwem) - pokazaly rajzbrety i przemysl zbrojeniowy II RP. Nasi sawanci i fachowcy opracowali i wyprodukowali wtedy cala serie bezkonkurencyjnych w skali swiatowej urzadzen militarnych, miedzy innymi: najlepszy wowczas na swiecie bombowiec P-37 Los, najlepszy na swiecie pistolet VIS wzor 35 kal. 9 mm, najlepszy na swiecie pistolet maszynowy Mors wzor 39 kal. 9 mm, najlepszy na swiecie karabin samopowtarzalny wzor 38 kal. 7,9 mm, najlepszy na swiecie czolgowy karabin maszynowy wzor 30 kal. 7,9 mm (szybkostrzelnosc 800/min.), najlepszy na swiecie karabin przeciwpancerny wzor 35 kal. 7,9 mm, najlepsze na swiecie dzialo przeciwlotnicze wzor 34 kal. 75 mm, najlepszy na swiecie czolgowy wizjer peryskopu, najlepszy na swiecie system centralnego kierowania ogniem baterii przeciwlotnczych PZO-PZL. Te konstrukcje inzynierow Wilniewczyca, Skrzypinskiego, Maroszka, Szteke, Gundulacha i innych wygrywaly w latach 30-tych konkursy miedzynarodowe, a w latach wojny byly kopiowane przez wszystkie walczace strony - tak przez Niemcow, jak i przez aliantow. A przeciez stan ekonomiczny Polski za Sanacji byl duzo slabszy niz stan Tuskolandu. Jesli rzadowi i medialni rzecznicy Platformy Obywatelskiej nie klamia, ze III RP to potega gospodarcza, jedyny europejski kraj, ktory sie calkowicie oparl kryzysowi - bez trudu wyprodukujemy  tony supernowoczesnego uzbrojenia, ktorym mozna bedzie dac lupnia kazdemu przeiwnikowi. Jednoczesnie nasi matematycy zlamia bezproblemowo szyfry przeciwnikow, kontynuujac sanacyjna t4radycje Rejewskiego, Rozyckiego i Zygalskiego, ktorzy zlamali kod niemieckiej Enigmy.
Kiedy juz bron bedzie gotowa, trzeba bedzie dopelnic miedzynarodowych regul rozpoczynania konfliktu zbrojnego, co przystoi cywilizowanemu panstwu, jakim jest III RP. Chodzi o wystosowanie ultimatum. Moze nie wobec Rosji, bo jesli wierzyc Antoniemu Macierewiczowi, juz mamy z nia wojne, ktora wypowiedziala Moskwa. Lecz inne kraje musza kazdorazowo otrzymac ultimatum. Winnismy te akty inteligentnie przygotowac, a pozniej jakos dostarczyc adresatom, zaczynajac od Ukrainy, Bialorusi i Litwy. Moj syn Tomek, kiedy byl maly, przejawial wene slowotworcza (dzis tez przejawia, ale inaczej), neologizmy jego autorstwa robily furore wsrod blizszej i dalszej rodziny plus znajomych.



Np. "wypatrol" to byl czolg sluzacy do wypatrywania czolgow przeciwnika, a "wypowiednia" to byla wieza (klocki Lego), z ktorej sie wypowiadalo przeciwnikowi wojne. Trzy takie wieze na przejsciach granicznych (po jednej na granicy z Kresami bialoruskimi, litewskimi i ukrainskimi) wystarcza, by za pomoca megafonow wyglosic ultimatum. Mozna, oczywiscie, uzyc tez drogi listownej (papierowej i elektronicznej) badz dyplomatycznej (nota), formulujac odpowiednio tekst ultimatum. Odpowiednio, czyli tak, zeby przeciwnikom poszlo w piety. Sa tu rozne wzorce historyczne, na przyklad list, jaki hetman koszowy Siczy Zaporoskiej, Iwan Sirko, wysmarowal do sultana Mehmeda IV (XVII wiek), zaczynajac tak: "Ty swinski ryju, ty kobyla srako, wsciekly psie, niechrzczony lbie parszywy, szczurza twoja mac, ty..." itd. Nie radzilbym wszakze przekraczac pewnych granic (zwlaszcza z "macia"), bo mozna wpasc we wlasne sidla. Np. ultimatum wystosowane do Lukaszenki nie powinno zawierac popularnego grzecznosciowego zwrotu Rosjan "Job twoju mat'", wedlug bowiem slawistow, ktorzy zbadali zrodla tej frazy, wywodzi sie ona ze staroslowianskiego pozdrowienia, ktore oznaczalo: "dalem ci zycie" lub "kocham cie jak syna" (sic!).

Kartografia

Zerknijmy teraz na mapy ze starymi granicami Rzeczypospolitej, by sie przekonac czy warto wszczynac proponowany przeze mnie militarny konflikt. Psiakrew - warto! Az trudno uwierzyc zachwyconym zrenicom, tyle swojskiego gruntu, tyle ojczystej gleby. Matko Boska! Pelne: "od morza do morza" mielismy za Jagiellonow, blisko schylku wieku XV. Co prawda unia polsko-litewska byla wowczas tylko personalna, jednak funkcjonowala, i oba panstwa opieraly sie o dwa morza. U gory (na polnocy) Litwa dotykala Baltyku niewielkim kawalkiem Zmudzi, Polska zas pasem wybrzeza od Klajpedy na wschodzie do linii miedzy Leborkiem a Slupskiem. U dolu (na poludniu) oba kraje twardo siedzialy wzdloz brzegow Morza Czarnego (my ziemia lenna Krolestwa Polskiego, Moldawia, w pasie miedzy tureckimi miastami Kilia i Bialogrod). Roku 1569 unia personalna zyskala jakosc polityczna scalajaca Korone i Litwe (zawarcie Unii Lubelskiej), terytorialnie co nieco sie zmienilo. Na polnocy opanowalismy wybrzeze Baltyku az poza Zatoke Ryska, lecz na poludniu utracilismy bezposredni styk z Morzem Czarnym. Granica (miedzy ujsciami Dniestru i Dniepru) biegla nieomal rownolegle do wybrzeza i bardzo blisko niego, w niektorych miejscach brakowalo doslownie paru kilometrow, ale jednak brakowalo - zostalismy odepchnieci od morza przez Turcje. W stuleciu XVII to odepchniecie sie lekko powiekszylo, zas na wschodzie granica byla plynna (podobnie jak w wieku XVI) - ruszala sie wskutek dzialan militarnych (wojny) i politycznych (traktaty). Najlepszym punktem orientacyjnym dla tych czestych dyslokacji wschodnich granic Rzeczypospolitej Obojga Narodow jest Smolensk.



Smolensk, nim stal sie polski, byl (przed Unia Lubelska) formalnie litewski, lecz pamietajmy, ze krolowie Polski byli rownoczesnie Wielkimi Ksiazetami Litwy, Smolensk tedy do nich nalezal. Symbolizuje to celnie anegdota, ktorej bohaterem jest Stanczyk, nadworny blazen krola Zygmunta Starego. W roku 1514 owczesni chuligani napadli Stanczyka i odarli go z szat. Uslyszawszy o tym krol zaczal sie smiac, a wowczas blazen mruknal:
- Bardziej, krolu, odra ciebie! Wlasnie wydarto ci Smolensk...
Anno Domini 1514 Smolensk zostal zdobyty przez cara Wasyla III, czemu Jan Matejko poswiecil (1862) najlepsze swoje plotno, "Stanczyka" (pelny tytul obrazu brzmi: "Stanczyk w czasie balu na dworze krolowej Bony, gdy wiesc przychodzi o utracie Smolenska"). Tracilismy Smolensk kilka razy, bo Moskwa nieustannie dokonywala krwawych wysilkow, by go zdobyc, co okresowo jej sie udawalo. Raz granica wschodnia Polski przebiegala dosc daleko na wschod za Smolenskiem (blizej grodu moskiewskiego!), innym razem cofala sie na zachod od Smolenska, lecz niedaleko.

*

Juz w Toronto mamy 67 zabojstwo. To tyle co przez ostatni caly rok. Wyraznie sobie politycy i policja nie moga poradzic z ta epidemia morderstw w miescie. Tym razem ofiara zostala zadzgana nozem. Dziwne, ze nasz burmistrz zwany policjantem i cala jego lewacka druzyna radnych miasta nabrala wody w usta. Przeciez nalezaloby podjac uchwale, aby zabronic noszenia nozy w Toronto. Noze w tym kraju zabijaja wiecej niz bron palna, pistolety i nic sie nie robi aby je zbronic. Szuka sie winnych wszedzie, ale nie tam gdzie trzeba.

*

Znany lider Partii Konserwatywnej pan Maxime Bernier opuscil partie, mowiac ze partia ma tyle z filozofia konserwatyzmu co krowa z mrowka i zaklada prawdziwa partie konserwatywna w Kanadzie. Po czesci ma racje. W Kanadzie zaistnialo przesuniecie ideologiczne. Byla socjalistyczna partia NDP przesunela sie w kierunku komunizmu, Liberalowie stali sie socjalistami, a Konserwatysci progresywnymi konserwatystami, czyli wlasciwie liberalami klasycznymi. Prawdziwych klasycznych konserwatystow juz nie ma.

Co zas jest niepokojace, to to ze pan Bernier zrobil to rok przed wyborami do parlamentu federalnego. Rozbijajac wlasciwie partie i dajac piekny prezent obecnemu premierowi Ksieciu Zlotoustemu, panu Justinowi Trudeau. Podzielona partia nie wygra przyszlych wyborow i z Ksieciem bedziemy musieli zyc nastepna kadencje. Wlasciwie to dojdzie do tradycyjnej rownowagi politycznej, ktora wczeniej byla zachwiana (liberalowie w Toronto i w Ottawie), gdzie w Ontario beda rzadzic konserwatysci pod silnym lidrem panem Doug'iem Fordem, a w Ottawie liberalowie pod rzadami Ksiecia Zlotoustego. Balance of power w kraju zostanie zachowany.

00:33 Hrs. Zrywam kartke z kalendarza: "Czego sierpien nie dowarzy, tego wrzesien niedoparzy".

00:40 Hrs. Koncze pic kubek rosolu.

01:05 Hrs. Siusiu (slomkowe + puszyste) + waze sie przed pojsciem do lozka. 71 kg + 1-sza szklanka wody.

04:01 Hrs. Budzi mnie siusiu (jasno-slomkowe + puszyste).

07:45 Hrs. Budzi mnie siusiu (slomkowe + puszyste).

09:05 Hrs. Siusiu (jasno-slomkowe).

12:03 Hrs. Pije szklanke herbaty ziolowej SKRZYP + 2 kawalki czekolady 74% + 4 tabletki 560 mg (2240 mg) Magnesium Bisglycinate + tabletka 50 mg Zinc Citrate + tabletka 99 mg Potassium Citrate + tabletka 50 mg IRON + Boza Krowka.

"Wielu ludzi umiera z braku
chleba, lecz jeszcze wiecej
z braku milosci."
                 sw. Matka Teresa z Kalkuty

12:40 Hrs. Wychodze na slonce napromieniowywac sie energia sloneczna.

13:45 Hrs. Schodze ze slonca + zalany potem. Nie da sie dluzej wytrzymac na sloncu, bo wilgotnosc powietrza wzrosla.

No comments: