Wednesday, April 14, 2010

7 miesiecy

temu, o 18:12 Hrs., oddalem Isabel w rece Maryi. Gdy wyziewala Ducha zlozylem jej dlonie w moich dloniach w formie modlitewnej. Unioslem je do gory i kleczac przy lozku szpitalnym odmawialem na glos Zdrowas Maryjo. Lzy laly sie ciurkiem.

Dzis Isabel trzymala mnie za reke. Ja rozkraczony na stole operacyjnym w pozycji rodzacej kobiety. Lza tez splywala po policzku. Ale jakis bylem spokojniejszy z mysla ze Isabel juz w niebie. I pomoc przyszla. Wyzwolila mnie z bolu. Wiem, ze to zrobil Isabeli Duch. Po powrocie ze szpitala zmowilem Tajemnice chwalebne w jej intencji.

Tak sie zlozylo. ze bole ktore cierpialem byly w tym samym czasie, jakie otrzymywala Isabel rok temu. Na Swieta Wielkanocne. Ale Isabeli bole byly dla niej wyrokiem smierci. Moje, wierze ze za sprawcza rola Isabeli, beda oznaka zycia. Bede probowal szybko sie odbudowac i wracac do zdrowia + pracy.

Rysiek okazal sie dzielnym kompanem w tych dla mnie ciezkich dniach. Zrobi wszystko. Jak trzeba zupe ugotuje + kanapki przyniesie + zetnie stara juz pruchniejaca czeresnie. Przez 4 dni przychodzil do mnie do szpitala. Przynosil glownie kanapki + owoce + prase. W prasie anglojezycznej duzo o Katyniu. Niewatpliwie smierc przydenta RP w Smolensku wiecej zrobi dla propagandy Katynia w swiecie niz 100 filmow Wajdy o tym temacie.

11:30 Hrs. Przyjezdzamy ze szpitala do domu. Podrzuca nas Krysia swoim samochodem. Na dworze slonecznie. 14-stopniowo. Temp. w kuchni 17.4C. Wygladam jak cien. Blady + zarosniety. Wlosy strakowate. Dalej w pampersach szpitalnych. Czyli w dzieciecych pieluszkach. "National Post" z "The new nuclear order" na okladce.

14:19 Hrs. Zapalam swiece. Tajemnice chwalebne w intencji Isabel. Dzis jest rowno 7 miesiecy od jej smierci. Pomogla mi tez wyzwolic sie dzis z rak szpitala. W nocy w szpitalu snila mi sie Ustka. Port. Czysta woda w rzece Slupii. Rysiek z torba poszedl po zakupy. Bedzie gotowal dla mnie rosol na udkach indyka + zupe jarzynowa. Cos lekkiego na poczatek. Dla siebie Tatre.

15:01 Hrs. 2 oddanie z sukcesem siusiu. Pierwszy raz w szpitalu po zabiegu Cystoskopii. Musieli sprawdzic przed wypuszcdzeniem ze szpitala. Nalalem w kaczora jasno-zolte siusiu. Od 8 stycznia do 14 kwietnia, czyli 3 miesiace i 6 dni sikalem krwia, skrzepami, kamieniami. Nic dziwnego ze dano mi transfuzje krwi w szpitalu.

15:10 Hrs. Dzwonie do Sharon. Przyjaciolki Isabel. Opisuje sytuacje. Szok.

15:28 Hrs. Lekki bol w siurku przy wstawaniu + czestuje sie czekoladka Xocai POWER.

18:38 Hrs. "Ladnie pachnie. Tak domowo" - komentuje zchodzac z gory do kuchni unoszacy sie zapach rosolu po domu.

19:12 Hrs. 3 oddanie siusiu z sukcesem. Bez krwi. Koloru jasnego piwa + lekki pieczacy bol przy oddawaniu + zdrowy i glosny bak zwyciestwa. Przed tym, rosolek pycha. Wyrzucam pampersy do kosza. Nakladam biale majteczki CALVIN CLEIN.

20:20 Hrs. Pije garnuszek kompotu z zurawin. Rysiek kupil mrozone i narobil kompotu. W szpitalu radzili abym go pil, bo podobno dobrze oczyszcza pecherz.

21:30 Hrs. Czytam komentarz do mojego wpisu "Znaki Czasu" na blogu.

21:58 Hrs. Czestuje sie czekoladka Xocai POWER + lekkie pieczenie w siurku.

22:21 Hrs. "Ahhh..." - wykrzykuje po wypiciu kilku lykow kompotu z zurawin, slodzonego miodem akacjowym. Zapijam nim 2 tabletki opium TEC3. Mam bol w czlonku + bol glowy. Przegladam poczte. Rysiek popija piwo TATRA. Reke ma uniesiona gustownie. W palcach papieros PETER JACKSON ($8.75 paczka u Chinczyka). Ja wlasnie przegladam ulotke propagandowa mojej poslanki z parlamentu prowincjonalnego, pani Cheri DiNovo.

23:55 Hrs. Rysiek poszedl na rog do Chinczyka kupic papierosy. Ja przegladam dzisiejsze magazyny: "Doll Reader" z "Alice 8 artists tell their own tale" na okladce + "The Philadelphia Trumpet" z "On Edge. The Greece Crisis is pushing Europe to the brink. Here's what it means and how it will end" na okladce + "Hello! Canada" z "Tiger Woods sets a new course for his family" na okladce.

No comments: