Saturday, September 02, 2006

Tak pomiedzy "Cold Shot"

Stevie Ray Vaughan i "Switching to Glide" the Kings na GOLDR 722 Galaxie GoldRock, wzialem do reki darmowe "Wiadomosci", a tam pierwsza strona bije po oczach: "Wybuchl dom pana Walkiewicza w Mississauga".

Jest to niebezpieczny precedens odmiany terroryzmu samobojczego, zakraszony polskim warcholstwem szlacheckim. Te egoistyczna mentalnosc szlachcica z Domu Walknicz z zolta gwiazda Dawida w srodku dwoch czerwonych flag nad czerwona baszta zamkowa, rozumuje tak: a ukaram glupia zone, nie bedzie podzialow majatku, gowno tez dostanie prawnik i panstwo i przy okazji oberwie sie glupim sasiadom. Tego typu anarchistyczne myslenie jest slaboscia, ktora wykorzystac z powodzeniem moze dobrze wyszkolony agent Hezballah czy Hamasu, proponujac jeszcze bardziej spektakularne wysadzenie sie dla wiekszej idei. Podpowiadajac przyszlemu samobojcy, ze moze lepiej wysadzic sie w banku, lub ratuszu miejskim i ukarac "prawdziwych" sprawcow jego tragedii zyciowej.

Sasiedzi powiedzieli, ze Wakiewicz, ktory samotnie zamieszkiwal dom, rozstal sie z zona kilka lat temu i cierpial na depresje. Z informacji zebranych przez policje wynika, ze dom byl zadluzony poniewaz wlasciciel nie placil podatkow od nieruchomosci ("Wybuchl dom pana Walkiewicza w Mississauga" (WIADOMOSCI, numer 66, 1 IX 2006).

John Walkiewicz byl w trakcie skomplikowanego rozwodu z zona Ewa. Suma zaleglych podatkow wynosila 18 tys. dol. Legal Aid Ontario weszla tez na hipoteke domu za niezaplacone rachunki.
Jeden z sasiadow powiedzial w srode dziennikarzaom, ze John Walkiewicz kilkakrotnie skarzyl sie sasiadom, ze nie stac go na splacanie rachunkow, a nie ma nawet pieniedzy na jedzenie. Inni twierdzili, ze zalil sie, iz zmuszono go do sprzednia domu, ktory w 1997 roku kupil wraz z byla zona ("Dramat w rodzinie Walkiewiczow", GONIEC, 1-7 wrzesnia 2006).

Tadeusz Gajl w "Herby Szlacheckie Rzeczypospolitej Obojga Narodow", zacne szlacheckie rodziny WALKIEWICZ, przypisuje do klanu Walknicz.

Chlodnawo. Tylko 15 stopni Celsjusza. Pada. Przez moment poczulem sie jak na pieszej wycieczce z Waldkiem Chytrym w Beskidach. W ktorym roku to bylo, juz zapomnialem. Ale bylo pochmurnie tak wlasnie 15-stopniowo, popadywal tez w nocy dszczyk. I ten wlasnie jesienny zapach, ktory pamietam z gor. W powietrzu "Madison Blues" G. Thorogood and the Destroyers, a za nim "Hotel California" Eagles. Ide na obiad. Dzisiaj jest Sheppard's Pie (http://www.veganmeat.com/rec/sheppard.html).

No comments: