Wednesday, July 28, 2010

Swiat z pozycji

kucacej jest calkiem interesujacy. Rano przy znosnej temperaturze chcialem sie przejsc na spacer, wedlug zalecen doktora. Ale gdy zobaczylem chwasty w ogrodku przed domem, niektore wysokosci 1 metra, wzialem torbe i zaczalem je wyrywac. Na kuckach.

Co za muzyka tupotow spieszacych sie ludzi do pracy + widok nog roznych przemykajacych po chodniku + zapachow perfum roznorakich nozdrza mi umilajacych. Tu zycie ulicy swoim trybem i prawami sie regulujace, a tuz obok ja prawie jak na kolanach wyrywajacy chwasty.

Pozniej zrobilo sie upalniej i niebezpieczniej. Ucieklem do domu. Pozamykalem okna i wlaczylem klimatyzacje. Zmeczony z gazeta w reku zasnalem na kanapie. Przysnil mi sie pies, ktory lizal mi dlon. Przysnil mi sie tez Jurek Rymarz z Hamburga. Ja bylem w piwnicy w bloku na ul. Kopernika 12 w Ustce. Tam do mnie przyszedl Jurek.

00:14 Hrs. Zchodze na dol do kuchni. Czaszka peka z bolu. Na zewnatrz zawiesina goracego powietrza. Nawet przy otwartych oknach nie ma przewiewu. Zapowiadaja na dzisiaj odczuwalna temp. 41C. Nie moge spac. Jem kilka migdalkow i ogladam film "Executive Decision" na kanale AMC 55.

02:26 Hrs. Budzi mnie siusiu.

04:29 Hrs. Budzi mnie siusiu.

06:56 Hrs. Wynosze smieci na chodnik + podnosze z werandy "National Post" z "Canadians discover long-lost ship 'fundamental' to arctic sovereignty" na okladce. Slonecznie + lekki wiaterek. 20-stopniowo. Temp. w kuchni 24.4C. Chcialem isc na spacer, ale zdecydowalem sie uporzadkowac ogrodek z chwastow.

08:41 Hrs. Biore lyzke stolowa oleju konopnego Hemp Oil + zagryzam czekoladka Xocai POWER + powrot do pielenia ogrodka. Pogoda znosna. Zachmurzylo sie. 21-stopniowo. Odczuwalne 28C. Temp. w kuchni 22.7C + bol w kolanach.

10:15 Hrs. Staje nade mna Chinka. Buzia okragla. Dosyc mloda. Zaczyna o Bogu, milosci, wierze nadawac. Zgadzam sie z nia w wiekszosci. Swiadek Jehowy. Wrecza mi 2 broszurki "Was Life Created?" + "The origin of life". O teorii kreacjonistycznej. Mowi, ze jeszcze mnie odwiedzi. Odchodzi. Wracam do pielenia.

11:14 Hrs. Lykam 7 tabletek + popijam woda. Po watrobce z dorsza z puszki + 2 zabki czosnku.

12:18 Hrs. Cialo sie lepi jak plaster miodu. Zamykam okna + wlaczam A/C (klimatyzacje) + 4 lyzki protein z konopi Hemp Protein Powder. Popijam zimna zielona herbata.

16:45 Hrs. Lektura tronowa. "Polityka".

Bo polskosc to rzecz szersza niz romantyzm, katolicyzm, bohaterstwo wojenne, Bog, honor i ojczyzna. Cos wiecej niz tylko rytualy polskosci. Polskosc to dzis przede wszystkim pewna, jak by to powiedzial nieodzalowany ks. Tischner, propozycja etyczna. Nie musimy jej przyjmowac, ale mozemy. Obejmuje jezyk i kulture, historie i pamiec, ale takze cywilizacje, obyczaj, kulture masowa, dostepna dla wszystkich, w tym polska kuchnie - a jakze, najlepsza na swiecie...
Bo polskosc to takze interakcja ze swiatem, dialog z kultura powszechna. Nie tylko z Europa i Ameryka, takze z nowymi aktorami na globalnej scenie, jak Indie, krag muzulmanski, nowa Afryka czy Chiny (Adam Szostkiewicz, "Polskosc i inne osci. Patriotyzm to piekna rzecz, ale trudna. Polskosc to temat jeszcze trudniejszy. Moze dlatego mowi sie o niej rzadziej. Chetniej robi sie z nia to, co z patriotyzmem: widowisko do masowej konsumpcji i uzytku wyborczego", POLITYKA nr 28 2764), 10 lipca 2010).

17:21 Wskakuje na wage APSCO. 77 kg.

17:29 Hrs. Robi sie ciemno za oknem. Zaczelo padac + tanczace drzewa na wietrze.

17:36 Hrs. Glod. Ssie mnie w zoladku. Jem Silhouette yogurt, ale nie zabija glodu. Na dworze ciemno i deszczowo. 28-stopniowo. Odczuwalne 36C. Temp. w kuchni 20.1C. Jak tu wyjsc i kupic cos do jedzenia?

17:41 Hrs. Policja jak zwykle klamie. Ciagle mowili, ze nie uzywali gumowych kul przeciwko demonstrujacym w czasie Szczytu G20. Dzisiaj przyznali sie, ze jednak uzywali. Kobieta z BC oberwala ostro takimi kulami. Podaje CP24.

17:47 Hrs. Przestal deszcz. Wychodze cos kupic do jedzenia. Petro-Canada na rogu bierze za litr paliwa $1.02.5.

17:55 Hrs. Place $6.50 za 2 porcje pizzy Deluxe w Pizzaville + ssanie w zoladku z glodu.

18:00 Hrs. W domu.

18:40 Hrs. Wchlaniam jak odkurzacz 4 kawalki pizzy. Zabijam glod + 7 tabletek popite zielona herbata + znow deszcz za oknem.

19:14 Hrs. Robie wpis na Facebook.

19:29 Hrs. Badam cisnienie krwi. 140/96 mmHg + puls 115/min. Na dworze 23-stopniowo. Odczuwalne 33C.

22:00 Hrs. Czestuje sie czekoladka Xocai POWER.

CHURCH TO HOLD 'BURN THE KORAN DAY'
Gainesville, Fla. A church in Florida is organizing a Burn the Koran Day in remembrance of the victims of 9/11 and "to stand against the evil of Islam," USA Today reported yesterday. Pastor Terry Jones of the Dove Outreach Centre said people were mailing the church copies of the Koran for incineration after news of the campaign was posted on Facebook.
In response, the Council on American-Islamic Relations is calling on American Muslims to host educational Share the Koran Ramadan fast-breaking dinners at which copies of Islam's holy text will be distributed to neighbours, public and law enforcement officials and journalists, the Orlando Sentinel says (NATIONAL POST, Tuesday, July 27, 2010).

Maastricht od lat boryka sie z problemem mlodych Belgow, Niemcow czy Francuzow, ktorzy przyjezdzaja tam jedynie w celu zaopatrzenia sie w dostepne w coffee shopach marihuane i hasysz. W Holandii posiadanie miekkich narkotykow na uzytek osobisty nie stanowi przestepstwa, a ich sprzedaz w coffee shopach, jakkolwiek zabroniona przez prawo, jest tolerowana.
Teoretycznie coffee shopy nie moga sprzedawac wiecej niz 5 gramow konopi na osobe dziennie, a posiadany przez nie zapas nie moze przekraczac 500 gramow. Jednak przepisy te sa nagminne lamane przez wlascicieli lokali, ktorzy zwlaszcza w przygranicznych miastach, jak Maastricht, sprzedaja duzo wieksze ilosci produktow z konopi ("Coffee shopy tylko dla mieszkancow Holandii?", GAZETA GAZETA, poniedzialek - wtorek, 19 - 20 lipca 2010).

22:45 Hrs. Otwieram okna + bol glowy. Na dworze 23-stopniowo. Odczuwalne 32C. Temp. w kuchni 23.C.

22:56 Hrs. Biore swoj czarny onyksowy Rozaniec z Fatimy i wychodze na spacer. Duchota jak w lazni + ksiezyc w pelni. Mlodziez wyglupia sie na ulicy + ani odrobina wiatru.

23:06 Hrs. Siadam na ulubionej laweczce szlachcica, pana Leszka Bukowskiego w High Parku z widokiem na ul. Bloor. Ulica ruchliwa jak zwykle. Pan Bukowski ma zakazane sadownie siadania na niej.
Odmawiam Tajemnice chwalebne w intencji s.p. Isabel. Ile to razy wspolnie przechodzilismy tedy. Powietrze ciezkie. Bez ruchu. Ani lisc nie zadrgnie na drzewie.

23:33 Hrs. Po modlitwie wstaje z lawki i ide wzdluz parku + mlodziez siedzaca przed domem + bol z tylu glowy po lewej stronie + lekki wiaterek zaczyna powiewac + arytmia.

23:38 Hrs. 3 szopy pracze wdrapuja sie na drzewo. Gwizdam policyjnym gwizdkiem. Przystaja. Trzy mordy wlepiaja we mnie ze zdziwieniem + spiew chrzaszczy.

23:44 Hrs. "Peace Brother", mowie przechodzac przed pomnikiem hippisa, strzelajac "V" w jego kierunku. W amfitearze parkowym codziennie leci sztuka Williama Shakespeare "Romeo i Julia".

No comments: