Sunday, January 21, 2018

Niedziele rozpoczalem

Zdobycze niedzielne
tanecznym kroczkiem. Najpierw wpadlem na Facebook. Cicho. Wrzucilem kilka kawalkow muzycznych i wysluchalem sobie kilka utworkow do polepszenia cyrkulacji krwi. Jak juz zagrano, to cialo same sie wygibalo i moglem w ruchach tanecznych wykonac caly cykl cwiczen rozciagajacych Full Royal Stretch+. Jak tanczylem "bezrecznego" przy "Higway 61" Boby Dylana, to sam sie dziwilem, ze mozna tak cialo sobie powyginac i dalej tanczyc. Tylko Lewed takie sztuczki potrafi zrobic.

"Every child is a precious gift from God" - PREZYDENT DONALD TRUMP

*
III niedziela zwykla
Mk 1, 14-20

Gdy Jan zostal uwieziony, przyszedl Jezus do Galilei i glosil Ewangelie Boza. Mowil: "Czas sie wypelnil i bliskie jest krolestwo Boze. Nawracajcie sie i wierzcie w Ewangelie". Przechodzac obok Jeziora Galilejskiego, ujrzal Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali siec w jezioro, byli bowiem rybakami. Jezus rzekl do nich: "Pojdzcie za Mna, a sprawie, ze sie staniecie rybakami ludzi". I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. Idac nieco dalej, ujrzal Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, ktory tez byli w lodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powolal, a oni zostawili ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w lodzi i poszli za nim.

"Czas jest krotki.
Nawracajcie sie i wierzcie w Ewangelie"

Slawomir Mrozek w opowiadaniu, ktore zatytulowal Koegzystencja (wspolistnienie) w doskonaly sposob przedstawia perfidna taktyke diabla. Otoz: zyl sobie pewien gorliwy proboszcz, ktory caly swoj czas poswiecal parafii i pracowal od switu do nocy. I oto pewnego razu, wrociwszy do domu, zastal przy stole diabla w czerwonej dzokejskiej czapeczce. Zmeczony staruszek zapytal tylko krotko i niegoscinnie: - Czego? - Wlasciwie to niczego - odrzekl diabel - po prostu jestem. Ale nie obawiaj sie. Posiedze sobie, to wszystko.
Ksiadz, zdajac sobie sprawe z natury diabelskiej, obiecal sobie, ze rozprawi sie z Szatanem zaraz potem, gdy tylko zdejmie buty..., kiedy zaparzy herbate..., gdy odmowi brewiarz..., gdy poczyta ksiazke..., kiedy sie zdrzemnie..., gdy nieco odpocznie... I tak spokojny, grzeczny diabel uspil czujnosc duszpasterza, ktory w koncu - bedac czlowiekiem praktycznym - wykonkludowal: niech sobie siedzi; mnie on nie przeszkadza, tu go mam na oku i dopoki tu jest, nie moze szkodzic innym. I tak pleban spedzil pierwsza noc razem z diablem. Dziwil sie tylko potem rano, ze mimo obecnosci diabla, spal jak zazwyczaj gleboko i bez zlych snow. Kiedy opuszczal plebanie, aby udac sie do swych codziennych obowiazkow parafialnych, diabel odprowadzil go do drzwi spojrzeniem. Tym samym spojrzeniem przywital go na wieczor. Byl jak wierny, dobrze wychowany pies, a nie kosztowal nic. Ksiadz przypomnial sobie wczorajsze postanowienie przepedzenia nieproszonego goscia, ale znow wziely gore argumenty praktyczne: on mi nic nie robi, ja mu nic nie robie, u mnie jest nieszkodliwy, a jak sprobuje cos robic, to mam egzorcyzmy. Ale diabel nie probowal nic robic. I ksiadz o nic nie pytal. Po prostu, nie odzywali sie do siebie. Ksiadz wracal zmeczony i szedl spac, a diabel czuwal. I tak sie miedzy nimi jakos ulozylo.
Spokoj zaklocil biskup, ktory przybyl na wizytacje. Kosciol znalazl w doskonalym stanie, duszpasterstwo wzorowe. Na koniec chcial jeszcze zobaczyc plebanie. Proboszcz przerazil sie, ale odmowic nie mogl. Przekonany, ze teraz wybuchnie skandal i kompromitacja na calego, otworzyl drzwi swego mieszkania. A tu - ku zaskoczeniu duchownego - pokoj pusty, diabel zniknal. Biskup rozejrzal sie i juz mial pochwalic skromne mieszkanie, gdy dostrzegl czerwona czapeczke, ktora diabel zostawil na stole. Z niemym zapytaniem przeniolsl wzrok na proboszcza, bo wydalo mu sie to dziwne, aby tak dostojna osoba uzywala takiego nakrycia glowy. "To... to moj siostrzeniec... odwiedza mnie czasami" - sklamal proboszcz. Biskup pokiwal glowa ze zrozumieniem i wyrazil zadowolenie z ogolnego stanu parafii. Kiedy ksiadz zostal sam w mieszkaniu, diabel wyszedl z szafy, w ktorej sie ukryl. Zblizyl sie do proboszcza i z ohydnym usmiechem tryumfu zawolal radosnie: "No, to jak sie masz, wujku?!".
To opowiadanie. A jeszcze historia autentyczna. Tylko ona wyszla calo z tragicznego wypadku. Trzej inni pasazerowie zgineli. Przezycie bylo szokujace. Odczytala to jako wezwanie do zmiany zycia. Podeszla do konfesjonalu. Zrobila postanowienie poprawy z malym zastrzezeniem: "Zmienie otoczenie i styl zycia za tydzien, zeby nie smiano sie ze mnie, ze ze strachu stalam sie lepsza". Tymczasem uplynelo dlugich pietnascie lat, zanim odkryla swoj blad i podstepna metode mamiacego ja zla. Po prostu, zupelnie nieswiadomie polknela przynete z niezwykle sprytnie zalozonym haczykiem.
Zlo bardzo lubi, kiedy ludzie robia dobre postanowienia. Nie lubi natomiast, gdy je wypelniaja. Stad jego metoda polega na tym, by ich przkonac i delikatnie naklonic do odlozenia realizacji postanowienia na troche pozniej..., do jutra. Jednakze czlowiekowi, ktory da sie na to nabrac i mowi sobie: "od jutra zmienie styl zycia, od jutra bede lepszy", mozna jedynie opowiedziec bajke o lodzi, ktora brzmi: "ludz sie, ludz", jako ze jest to rzeczywiscie ludzenie samego siebie. Bowiem to jutro, jutro, jutro moze trwac latami, jak w owym sklepie, gdzie umieszczano wypisane wielkimi literami ogloszenie: "Jutro za darmo", lecz kiedy ludzie przyszli nastepnego dnia, czytali to samo: "jutro za darmo" i tak bez konca, a zlo tymczasem odnosi sukces, bo dzisiaj czlowiek trwa niezmiennie w jego mocy. A wlasnie to "dzisiaj" sie liczy. Zreszta, czyz nie mamy na to dosc przykladow z codziennych obserwacji? Ilez to razy czlowiek uzaleznmiony od alkoholu podejmuje postanowienie, ze od jutra przestanie pic? Bywaja nawet tacy, ktorzy przez szereg lat zegnaja sie z butelka, a smierc przy butelce ich zaskakuje. Podobnie ma sie rzecz z postanowieniem zerwania kontaktu z nieodpowiednim czlowiekiem czy z moralnie zepsutym srodowiskiem. Takie postanowienia sa jedynie wyrazem podswiadomego pragnienia, zeby byc lepszym, ale absolutnie w niczym nie zmieniaja zlej rzeczywistosci.
Jezeli zatem istotnie zamierzamy cos zmienic w naszym zyciu, jesli chcemy jednoznacznie opowiedziec sie po stronie Boga i Jego przykazan, decyzje musza byc wprowadzone w czyn od zaraz, natychmiast. Dokladnie tak, jak bylo to w przypadku Piotra i Andrzeja, Jakuba i Jana, ktorzy na wezwanie Pana Jezusa: "Pojdzcie za Mna, a uczynie was rybakami ludzi", natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. Podobnie tez, jak bylo w przypadku mieszkancow Niniwy, ktorzy na slowa Jonasza proroka podjeli post i pokute, dzieki czemu Pan Bog zachowal ich od nieszczescia, ktorym im zagrozil. A zauwazmy prosze, ze byla to przemiana tak szczera i gleboka, ze Pan Jezus postanowil ja uczonym w Pismie i faryzeuszom jako wzor nawrocenia, mowiac: "Ludzie z Niniwy powstana na sadzie przeciw temu plemieniu i potepia je, poniewaz oni dzieki nawolywaniu Jonasza sie nawrocili, a oto tu jest ktos wiekszy niz Jonasz" (Mt 12,41).
Przypadkiem szczegolnym i zupelnie wyjatkowym jest sw. Pawel, ktorego swieto nawrocenia akurat obchodzimy, ale bo tez i zadanie, do ktorego byl przeznaczony, bylo wyjatkowe. "Wybralem go sobie za narzedzie - mowil Pan Jezus - On zaniesie imie moje do pogan i do krolow i do synow Izraela. I pokaze mu, jak wiele bedzie musial wycierpiec dla imienia mego" (por. Dz 9, 15-16). To nie byla ckliwa historyjka, jak czasem sklonni jestesmy uwazac, slyszac, ze spotkal Jezusa na drodze do Damaszku. Przegrywac bowiem wcale nie jest przyjemnie, zwlaszcza czlowiekowi tak ambitnemu i pewnemu siebie, jakim byl Szawel. A on w jednej chwili stracil wszystko. Stracil pewnosc siebie, sens zycia, przyjaciol, nawet swoja religie. Z ludzkiego punktu widzenia byla to katastrofa. Wszystkie pewniki, ktorych dotad sie trzymal, zostaly zanegowane. W rzeczywistosci jednak to wlasnie wtedy, kiedy jak dlugi lezal na drodze pod Damszakiem, wyrzucony z siodla, doslownie i w przenosni, potrzaskany i z twarza przy ziemi, odnalazl najcenniejszy skarb. A moze nalezaloby powiedziec odwrotnie: to wtedy i tam zostal odnaleziony przez Jezusa, ktorego wczesniej dobrze nie znal, ale ktorego z calego serca nienawidzil. I od tej chwili nic juz w jego zyciu nie bylo takie jak przedtem.
Mozemy miec cicha nadzieje, moi drodzy, ze z nami Pan Bog nie postapi w sposob tak zdecydowany i gwaltowny. Ale i w naszym zyciu moze sie okazac, ze chwile najtrudniejsze, najbardziej bolesne, te ktore gotowi bylismy uwazac za przeklete, przyniosly nam ocalenie i blogoslawienstwo. To nie jest, oczywiscie, tak ze Pan Bog podklada nam noge, zebysmy upadli na twarz i przekonali sie, kto ma racje. Dobra nowina jest taka, ze kiedy spotyka nas prawdziwe nieszczescie, kiedy toniemy, zawsze mozemy wolac: "Jezu, ratuj". Nie ma takiego grzechu, ktorego by Bog nie mogl wybaczyc, nie ma nienawisci, ktorej by nie mogl pokonac, nie ma ciemnosci, w ktorej nie moglby zapalic swiatla. Na dnie ludzkiej nedzy, tam, gdzie lapie nas w swoje sidla rozpacz, wlasnie tam czeka na nas nadzieja wieksza niz wszystko, co mozemy sobie wyobrazic.
Rzecz w tym, ze Pan Bog rozmawia z czlowiekiem dzisiaj, tutaj i teraz. Dlatego tez tutaj i teraz oczekuje odpowiedzi. Jemu nie chodzi o dobre postanowienia, ale o ich wykonanie, nie o slowa, lecz o czyny. Postanowienia bowiem, zwlaszcza odkladane na pozniej, sa tylko poboznymi pragnieniami. Madre zas przyslowie mowi, ze dobrymi checiami wybrukowane jest pieklo. Niebo natomiast zbudowane jest z dobrych czynow. A nawrocenie polega na tym, by zrobic pierwsze kroki w strone prawdziwych wartosci. Ze wzgedu na powage Boga i z uwagi na waznosc sprawy, jaka jest nasze zbawienie, kroki te trzeba poczynic natychmiast. Powinnismy to zrobic bezzwlocznie takze dlatego, ze czas jest krotki, jak nas ostrzega Apostol Pawel. Istotnie czasu mamy niewiele, chocby i sto lat bylo jeszze przed nami. A Pan Jezus stwierdza wrecz, ze czas sie juz wypelnil.
Ponadto nawrocenie musi byc natychmiastowe takze i dlatego, ze kazdy, kto probuje pertraktowac ze zlem, wchodzic z nim w uklady, isc na kompromis albo udawac, ze ignoruje je, predzej czy pozniej mu ulegnie. I ku wlasnemu zdziwieniu i zaskoczeniu moge przypadkiem odkryc, ze podobnie jak proboszcz z opowiadania Slawomira Mrozka, i ja sam stalem sie niespodziewanie wujkiem lub kuzynem diabla. Nawracajmy sie wiec i wierzmy w Ewangelie! Od dzisiaj! Od teraz (O. Kazimierz Kozicki OMI, "Jezeli sie nie nawrocicie..." Homilie Niedzielne Rok B, WYDAWNICTWO KSIEZY SERCANOW, Krakow 2014).

*

Prawie wiosenne tematy, jak wybralem sie do kosciola na Msze sw wieczorowa. Opuscilem Nieszpory, ktore zaczely sie pol godziny przed Msza. To moja wina, bo nie zajrzalem do "Biuletynu Niedzielnego" przed wybieraniem sie do kosciola. Nastepnym razem musze byc bardziej uwazny. Nieszpory sa wspaniale, z oprawa muzyczna, no, a szczegolnie kiedy je odprawia szlachcic o. Kazimierz Kozicki. Dzisiaj tez o. Kazimierz wyglosil homilie. Uderzajaca, bardzo madra. Parafian wlasciwie zatkalo. Zaczeli spontanicznie klaskac.

Po Mszy spacerkiem wrocilem do domu. Cieplo i mglisto. Po drodze zbieralem informacje. Przy kinie REVUE CINEMA poczestowalem sie programem filmowym na styczen z "2018 - A Year of Celebrations and New Discoveries" na okladce + ze skrzynki na chodniku gazete "Toronto Metro" z "March On! This year, the women's march is more than a protest - it's a cry of victory and a call to fight on new fronts" na okladce. W warzywniakach po drodze kupilem 2 granaty i paczke daktyli. W polskim sklepie CHICAGO mieli kasze jaglana + kupilem 2 torebki. U Koreanczyka kupilem najnowszy magazyn o konopiach "Cannabis Now" z "Liberating Medical Marijuana" na okladce.

Dzis obchodzimy Dzien Babci (Grandmother's Day), to tez modlitwy w intencji wszystkich babci. Ja wspomnialem swoje Babcie od strony Kuciakow (Marcjanna Kuszmider), zas od strony Zarembow (Helena Chodorowska h. Korwin) + Tajemnice chwalebne w ich intencji.


00:22 Hrs. Zrywam kartke z kalendarza: "Fabian i Sebastian mroz dadza, sroga zime przyprowadza".

01:26 Hrs. Siusiu (jasno-slomkowe).

02:20 Hrs. 1-sza szklanka wody.

02:34 Hrs. Siusiu (prawie przezroczyste) + waze sie przed pojsciem do lozka. 70 kg.

04:54 Hrs. Budzi mnie siusiu (slomkowe + puszyste).

06:37 Hrs. Budzi mnie siusiu (jasno-slomkowe + puszyste).

09:10 Hrs. Budzi mnie siusiu (slomkowe + puszyste).


No comments: