Wednesday, September 06, 2017

Teraz przyszla

pora na mnie. Juz wczoraj kiepsko sie czulem. To bylo preludium. Dzis jestem chory. Brzuch mi wywalilo. Zoladek nic nie chce przyjac. Bol potworny. Spac nie mozna, bo sie dusze. Jeszcze tego brakowalo, kiedy z Rysiem sprawy nieskonczone.

Chodze jak cien. Boje sie polozyc, bo jak zasypiam to dusze sie i szybko wstaje. Wypilem ciepla cherbatke ziolowa z korzenia mniszka lekarskiego. Zaprzestalem terapie woda utleniona. Jestem na 10 kropelkach 3 razy dziennie. Tez nie bede jadl niczego zimnego. Pil ciepla wode tylko.

Odwiedzil mnie Kenny. Motywuje mnie. To tylko "mindset" mowi i musze wrocic do swojej pasji. Moja pasja byla Polska Liga Szlachecka + blogowanko, ale i na to nie mam ochoty. Zmuszam siebie przy komputerze. Kenny mowi, ze delegacja sie z pracy szykuje aby mnie odwiedzic i wspierac. Tyle dobrych ludzi mnie wspiera. A ja do niczego sie nie nadaje. Tylko mazgaje sie. Przeciez to serce od tego placzu peknie. I to teraz jeszcze idzie rocznica smierci Isabel. Wszystko naraz.




No comments: