Wednesday, November 21, 2007

Idzie bialy

Wczoraj po pracy bylo pieknie. 11-stopniowo + slonce. Skorzystalem z tej okacji i grabilem liscie. 4 duze trorby papierowe. Synoptycy mowia, ze idzie bialy. Podobno jutro 10 cm. Dzisiaj caly dzien pada.

06:42 Hrs. Oszukac sie nie dam jeszcze raz - unosi sie w Polskim Radiu Toronto na fali 1320 AM. Na dworze pada deszcz. 3-stopniowo. W dzienniku: Bartoszewski specjalista od stosunkow z Niemcami i Izraelem. Mecz Polska Serbia na blotnej i snieznej murawie.
ESSO, Schell, Canadian Tire, Petro-Canada biora za litr paliwa $1.04.6.

Kiedy o godzinie 21.00 na witrynie internetowej vancouverskiej stacji radiowej pojawil sie dlugo oczekiwany film z pazdziernikowej tragedii na lotnisku w Vancouver, z drzeniem reki przyciskalam przycisk "play". Wiedzialam, ze z ta chwila uruchamiam rzeczywistosc, ktorej juz nie ma - zobacze za chwile ostatnie minuty zycia czlowieka, ktorego zobaczyc mozna juz tylko na tym nagraniu. I to nie bedzie film, gdzie aktor grajacy role zabitego bohatera, za chwile wstanie, otrzepie ubranie i wyjdzie z planu. Wiedzialam, ze to co zobacze, to rzeczywistosc.
Spodziewalam sie zobaczyc rozwscieczonego, trudnego do opanowania, opetanego agresja czlowieka, ciskajacego znajdujacymi sie w zasiegu reki przedmiotami. Tak przestawialy sytuacje media. Kilkuminutowa czesc pierwsza filmu byla calkowitym zaskoczeniem. Robert Dziekanski przypominal mi zagubione i przrazone zwierzatko, blakajace sie (a nie miotajace sie) po pustym zupelnie sektorze lotniska jak po za duzej klatce. Nie bylo w nim ani wscieklosci, ani agresji. Podnosil kolejno sprzety, nosil je i przenosil, prawie tak, jakby chcial czyms sie zajac. Ciezko oddychal, wygladal na wyczerpanego. Teraz wiemy dlaczego - 10 godzin spedzone na nieznanym lotnisku przez czlowieka, ktory pierwszy raz w zyciu podrozowal samolotem, nie znajacego jezyka, nie majacego pojecia dokad pojsc, co robic i dlaczego nikt na niego nie czeka, bez jedzenia i picia, dzien po rzuceniu palenia, po rozstaniu z krajem, z ktorego zdecydowal sie wyemigrowac - czy trzeba wiecej? W pewnej chwili rzucil o ziemie komputerem, a potem stolikiem w szklana sciane. Ale nawet te pozornie agresywne dzialania, takimi w istocie sie nie wydawaly. Gdyby Dziekanski robil wrazenie niebezpiecznego furiata, podrozni nie czyniliby prob podejscia do niego i nawiazania z nim kontaktu, a tak wlasnie czynili. Z drugie strony szklanych drzwi stali tez straznicy z ochrony lotniska. Na tasmie slychac komentarze - wszyscy mysleli, ze dziwnie zachowujacy sie mezczyzna mowi po rosyjsku. W calej tej sprawie nie bylo ani odrobiny grozy. Gdyby nie znane doskonale zakonczenie, mozna by przypuszczac, ze za chwile ktos z obslugi lotniska przyprowadzi czekajaca na syna matke, ktora natychmiast go uspokoi, a zaraz potem zabierze go do domu, nakarmi i polozy spac. Albo moze tlumacza z jezyka rosyjskiego, ktorego nasz bohater i tak zrozumie, i ktory wytlumaczy mu, ze trzeba sie uspokoic, a potem, po wysluchaniu zdenerwowanego podroznego, wyjasni pracownikom lotniska, jakie przejscia ma za soba nowy imigrant z Polski.
Niestety, nic z tego sie nie wydarzylo. Wydarzylo sie natomiast to, co widac z przerazajaca jasnoscia w drugiej czesci nagrania. Nagle pojawia sie czterech policjantow RCMP. Bez slowa rozmowy ze straznikami i swiadkami-podroznymi, ktorzy przez dlugi czas obserwowali sytuacje i mogli udzielic im mnostwo przydatnych informacji, czterej policjanci wkraczaja tam, gdzie przebywa sam zdezorientowany Dziekanski. On jakby wital ich przyjscie z ulga - cofa sie, podnosi do gory rece w gescie poddania sie, staje tylem do lady - jest spokojny, nie stawia oporu, nie walczy. 25 sekund pozniej slyszymy pierwszy "strzal" - cos czego sam trafiony na pewno nie moglby sie spodziewac, tak samo jak my, widzowie, gdyby nie to, ze przeciez znamy scenariusz... Trafiony pada na ziemie, wyjac i skrecajac sie z bolu. Trzech wielkich policjantow przyszpila go do ziemi, jeden prawie siada mu na szyi, chca go obezwladnic. W miedzyczasie kolejne 50.000 woltow - czy tamto bylo za malo?! Jeszcze chwila nieludzkich krzykow i nagle brak urchu i cisza. Stojacy z boku czwarty policjant ma w reku kij, moze palke policyjna, ktora nagle wali chyba w ziemie tuz obok nieruszajacego sie juz czlowieka. Dlaczego? Tego momentu nigdzie nikt nie komentowal, a wlasciwie on wywolal we mnie prawdziwe przerazenie.
Tu konczy sie film wracajacego z Chin mlodego czlowieka. Wiemy tez, ze w zapisach policyjnych nagran radiowych, jak ujawnila CTV British Columbia, jest 12-minutowa przerwa od chwili kiedy Dziekanski stracil przytomnosc do chwili kiedy przyjechala karetka pogotowia. Dlaczego przeszkoleni w technikach reanimacji policjanci nie reanimowali Dziekanskiego? Dlaczego nie wezwano sanitariuszy z lotniska - byliby przy potrzebujacym pomocy w ciagu paru minut?
Znakow zapytania jest tyle, ze nie wiadomo, gdzie zaczac. Dlaczego policjanci nie zrobili nic, aby sprobowac uspokoic Dziekanskiego? Dlaczego nie porozmawiali przedtem ze swiadkami, nie wezwali tlumacza? Dziekanski mogl poczekac kolejne 15 minut - nie dzialo sie przeciez nic, co wymagalo naglej akcji.
Po co paralizator? Dlaczego nie sprej pieprzowy - przeciez dookola nie bylo zywej duszy poza samym Dziekanskim. Albo dlaczego policjanci nie sprobowali obezwladnic go bez tasera? Przeciez wiadomo bylo, ze od tasera zmarlo juz w Kanadzie 15 osob. Wiadomo, ze tak silny ladunek elektryczny moze byc niebezpieczny przy niektorych schorzeniach. Skad wiadomo bylo, czy ten ciezko dyszacy, spocony i wyraznie zdezorientowany czlowiek, nie jest chory? Jesli juz nic innego nie mozna bylo wymyslic, to kaftan bezpieczenstwa bylby na pewno lepszy od tasera. Dziekanski przynajmniej dzisiaj by zyl.
Dlaczego nikt nie pomogl matce imigranta dotrzec do nieznajacego jezyka syna? Dlaczego kazano jej wracac do Kamloops, mowiac, ze syn nie przylecial?
Nikt nie odwroci tego, co sie stalo. Tasma powiedziala prawde, ktorej wyraznie nie chciala mowic policja. Trzeba ja zobaczyc cala, a nie fragmenty pokazywane przez media. Tylko wtedy ma sens. A sens jest taki, ze trudno zrozumiec sens tego co sie stalo w ziemi obiecanej imigrantow, dokad przylatuja tysiace nieznanych jezyka, zagubionych ludzi, szukajac lepszej przyszlosci, jak Robert Dziekanski, jedyny syn matki, ktora siedem lat pracowala na to, by moc go sponsorowac. Mieli miec wspolna przyszlosc w tym wspanialym kraju, ktory zamiast tego zgotowal im rozstanie na zawsze (Malgorzata P. Bonikowska, "Lapka misia i znaki zapytania", GAZETA 222, 16 - 18 listopada 2007).


Solidarity and Justice for Robert Dziekanski
19:14 Hrs. Milosc to nie pluszowy mis, ani kwiaty to tez nie diabel rogaty - unosi sie w polonijnym radiu internetowym Radio ABC - www.abcradio.ca.
"przykladem jest chociazby jego ostatnia decyzja o zbanowaniu bacznego obserwatora, ktory podszywal sie pod Edwarda Kuciaka" (Rzecznik, "Bartoszewski - dlugie, ale warto przeczytac" - http://www.ustka.pl/forum/viewtopic.php?t=2826&postdays=0&postorder=asc&start=40).
TASER DEATH
Taser report coming soon
The federal government will release a report within days on the events that led up to the death of a Polish immigrant who was tasered at Vancouver airport. Public Safety Minister Stockwell Day says the report by the Canada Border Services Agency will include recommendations on how to better deal with immigration incidents.
The B.C. government has launched a public inquiry into the incident.
- THE CANDIAN PRESS (24 HOURS, Wednesday, November 21, 2007).

No comments: