Sunday, May 20, 2018

Zycze Wszystkim szczesliwego

Zeslania Ducha Swietego (Happy Pentecost)!

"Dlatego powiadam wam: Kazdy grzech i bluznierstwo bedzie ludziom odpuszczone, ale bluznierstwo przeciw Duchowi nie bedzie odpuszczone" - DUCH SWIETY

Co za piekny + owocny dzien. Rano poszedlem do kosciola w spiewie ptakow i zapachu bzu. Wspaniala homilia szlachcica o. Kazimierza Kozickiego + mila rozmowa w salce parafialnej z pania wlasciwie oddajaca prawie za darmo ksiazki na kiermaszu.

Wracajac zbieralem informacje darmowa z koszykow i skrzynek na chodniku + w Chicaco Deli kupilem sloiczek dzemu i bochenek chleba orkiszowego. Cos tak dostalem zachcianki na chleb posmarowany dzemem + szklanke mleka migdalowego.

Zdobyczmi wyprawy do kosciola sa: magazyn "niedziela" z "Cios w plecy. Walka o pamiec" na okladce + ksiazka Bernard Dullier, "15 days of prayer with Saint Eugene de Mazenod" + ksiazka Slawomira Cenckiewicza pt. "Sprawa Lecha Walesy" + ksiazka Roj A. Miedwiediewa pt. "Ludzie Stalina" + bezplatne gazety: "Wiadomosci" z "Bunt dostarczyciela pizzy" na okladce + "Merkuriusz polski" z "Prezydent Andrzej Duda z wizyta w USA" + "Puls" z "Miedzynarodowy Dzien Whisky 19 maja" na okladce + "Inside Out" z "Toronto LGBT Film Festival" na okladce + "Goniec". Na okladce:

* Po mlody wyglad do Polski - "Goniec" proponuje polska medycyne estetyczna.
* Prezydent Duda w SWAP-ie i na rozmowach z Zydami.
* Tomir Balut (1927-2018) Polak i harcerz.

O Duchu Swiety, duszo mojej duszy, uwielbiam Cie, oswiecaj mnie, prowadz mnie, umacniaj mnie, pocieszaj i pouczaj, co mam czynic, rozkazuj mi. Poddaje sie chetnie wszystkiemu, czego ode mnie zazadasz, pragne wszystko przyjac, co na mnie dopuscisz, daj mi tylko poznac Twoja Sw. Wole. Amen.

*

Zeslanie Ducha Swietego
J 20, 19-23

Wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, drzwi byly zamkniete z obawy przed Zydami. Przyszedl Jezus, stanal posrodku, i rzekl do nich: "Pokoj wam!" A to powiedziawszy, pokazal im rece i bok. Uradowali sie zatem uczniowie ujrzawszy Pana.
A Jezus znow rzekl do nich: "Pokoj wam! Jak Ojcies Mnie poslal, tak i Ja was posylam". Po tych slowach tchnal na nich i powiedzial im: "Wezmijcie Ducha Swietego. Ktorym odpuscicie grzechy, sa im odpuszczone, a ktorym zatrzymacie, sa im zatrzymane".

"Przybadz Duchu-Swiety
i daj Twym wierzacym siedmiorakie dary"

Bylo to w 1972 roku. Iwan Mojsiejew byl zolnierzem Armii Czerwonej. Wedlug oficjalnych meldunkow, utonal. Czynniki wojskowe i urzedowe staraly sie wszelkimi sposobami nie dopuscic, by rodzice zobaczyli przed pogrzebem cialo swego niezyjacego syna. Jednakze rodzice nie dali za wygrana - trumna zostala otwarta. Wszyscy obecni byli zaszokowani wygladem chlopca. Stalo sie jasne, ze nie utonal, ale zmarl w wyniku zadanych mu ciosow i okrutnych tortur. Dlaczego doszlo do zabojstwa?
Szczegolnie duzo swiatla na cala sprawe rzucaja ostatnie listy Iwana do rodzicow. 14 lipca 1972 roku pisal on: "Gloszenie Ewangelii przez waszego syna zostanie wkrotce przerwane. Zakazali mi mowic o Jezusie Chrystusie". Innym razem informuje: "Przez piec dni nie dawali mi nic do jedzenia. Potem spytali: "No, i jak tam, zmieniles swoje poglady?" W ostatnim jego liscie, napisanym przed smiercia, czytamy: "Przede mna chrzescijanska walka, a ja walcze w niej na rozkaz Chrystusa. Musze pokazac, jaki jest czlowiek wierzacy i jak powinien zyc. Dokad mnie ta droga doprowadzi, tego nie wiem".
My jednak wiemy: ta droga zaprowadzila mlodego zolnierza do meczenstwa.
Kiedy sw. Pawel w swoich podrozach misyjnych dotarl do Efezu, znalazl tam jakichs uczniow - czytamy w Dziejach Apostolskich. Gdy jednak zapytal ich, czy otrzymali Ducha Swietego, kiedy przyjeli wiare, uslyszal w odpowiedzi: "Nawet nie slyszelismy, ze istnieje Duch Swiety" (Dz 19,2).
Jakkolwiek w przeciwienstwie do nich my wszyscy wiemy, ze Duch Swiety istnieje i ze jest trzecia Osoba Trojcy Swietej, to z pewnoscia nie bedzie przesada, jezeli powiem, ze jest On ciagle Bogiem zaniedbanym albo zapomianym.
Stary Testament znal tylko Boga Stworce i Ojca. Chrzescijanstwo wysunelo na plan pierwszy Syna Bozego, podkreslajac tajemnice wcielenia i dokonane przez Jezusa dzielo odkupienia. Dlatego wzrusza nas Dzieciatko, spiace na kolanach dziewiczej Matki, a nasza nadzieje budzi Krzyz, ktory przyniosl swiatu zbawienie. Malo kto natomiast zastanawia sie nad madroscia, rozumem, mestwem i innymi darami, ktore otrzymujemy od Ducha Swietego, jak gdybysmy doskonale obywali sie bez nich. A przeciez juz samo to, ze Syn Bozy zastpil na ziemie jako Czlowiek, dokonalo sie za sprawa Ducha Swietego. Fakt, ze narodzony z przebitego boku Chrystusa Kosciol wyszedl z Wieczernika i rozprzestrzenia sie po calym swiecie jest takze Jego niezaprzeczalnym dzielem.
Zauwazmy bowiem, ze Ewangelie nie ukrywaja wcale malodusznosci apostolow. Poszli za Jezusem, nie wiedzac dokladnie, czego oczekuja po Mistrzu z Nazaretu. Ich horyzont myslowy nie siegal prawdopodobnie dalej niz korzysci materialne i chwala wlasnego narodu. Nawet Jan, pozniejszy wielki mistyk, mial nadzieje sadzic dwanascie pokolen izraelskich i spodziewal sie lepszego miejsca i urzedu na dworze Mesjasza-Krola.
Piotr, opoka Kosciola, ktory zlozyl Jezusowi entuzjastyczne wyznanie: "Ty jestes Chrystus, Syn Boga zywego" (por. Mt 16,16), niedlugo potem wszystko odwolal przestraszywszy sie prostej sluzacej.
Apostol Narodow, sw. Pawel, w dniu wniebowstapienia Jezusa i zeslania Ducha Swietego nie byl zupelnie zainteresowany Mistrzem z Nazaretu, a przez kilka nastepnych lat byl zdecydowanym wrogiem i Jego, i Jego uczniow, zagorzale ich przesladujac.
Tomasz to najprawdziwszy racjonalista: "Jezeli nie zobacze i nie dotkne, nie uwierze" (por. 20,25).
To byli pierwsi biskupi swiata, meczennicy, ewangelisci, mistycy. To byl narybek, z ktorego na przestrzeni wiekow wyrosla potega Kosciola. Zwrocmy wszakze uwage, ze jego bujny rozwoj nie zaczal sie w dniu zmartwychwstania Chrystusa. Po tragedii Wielkiego Piatku uczniowie zaryglowali sie w Wieczerniku, wyizolowani ze swiata. Dopiero wicher i ogien Ducha Swietego, ktory zstapil na nich w dniu Piecdziesiatnicy, swieta, ktore dzisiaj mozna by porownac z dozynkami (dlatego nazywa sie je tez Zielonymi Swietami), napelnil ich odwaga i mestwem do tego stopnia, ze nie tylko glosili smierc i zmartwychwstanie Jezusa, lecz sami szli na meke i smierc pelni radosci, ze stali sie godni cierpiec dla Mistrza i Jego krolestwa.
Po dwudziestu wiekach od tamtych wydarzen liczba uczniow Chrystusowych powaznie sie powiekszyla, ale ich jakosc pozostala w zasadzie ta sama. Nie znaczy to, oczywiscie, ze z gruntu jestesmy zli. Przeciwnie, chcemy byc dobrzy i nawet wiemy, jak nalezy postepowac. Przysiegamy za sw. Piotrem: "Chocby wszyscy Cie opuscili, ja nigdy Cie nie opuszcze" (por. Mat 26,33). Lecz chociaz podczas bierzmowania mowiono nam, ze jestesmy rycerzami Chrystusa, okazuje sie, ze nasza wola nie jest ze stali, ale tylko ze szkla i to tak kruchego jak bombki choinkowe. Kilka godzin po deklaracji stalosci i wiernosci zalamujemy sie. Kazda wlasciwie nasza spowiedz jest przyznaniem sie do klamstwa wobec Boga, klamstwa, co prawda, niezawinionego, bo naprawde chcemy byc lepsi, chcemy sie poprawic, marzymy o swietosci, podziwiamy swietych, mowimy o nich, ze sa naszym wzorem, tylko ze znowu nam sie nie udalo, tylko ze znow nic z tego nie wyszlo.
A ilez trzeba mestwa, by kochac blizniego naprawde, tak na co dzien, tego blizniego, ktory dokucza i denerwuje nas w domu, utrudnia zycie w miejscu pracy, zajezdza nam droge i zachowuje sie na szosie jak niedzielny kierowca!
Ilez trzeba odwagi, zeby w towarzystwie zachowac sie tak, jak przystalo na Chrystusowego ucznia i zolnierza! Nierzadko wszak zdarzaja sie rozmowy pelne przeklenstw, bluznierstwa i wulgaryzmow. A jak niewielu potrafi spokojnie, a nawet z humorem zwrocic uwage na niestosownosc tego rodzaju wyrazen.
Bywa tez niejednokrotnie, ze podczas towarzyskich spotkan rozmowa schodzi na tematy religijno-moralne, na przyklad na problem aborcji, eutanazji czy homoseksualizmu. Lecz mimo, ze wielu z nas jest jak najbardziej slusznie przeciwnych tym praktykom, to jakze czesto, kiedy znajdziemy sie w srodowisku popierajacym je, milczymy. Boimy sie, ze nazwa nas konserwa, ciemnogrodem, hamulacami postepu, oszolomami i talibami.
W ten sposob zamiast mestwu holdujemy tchorzostwu, bo jak mowi hiszpanski filozof Miguel de Unamuno - "prawdziwe mestwo nie boi sie osmieszenia w obronie wlasnych przekonan".
To wlasnie w zwiazku z tym francuski pisarz, Rene Bazin, zuwazyl, ze w zyciu trzy albo cztery razy mozemy zostac bohaterami, ale kazdego dnia mamy okazje nie byc tchorzami. Zas sw. Ignacy Loyola, zalozyciel Jezuitow, napisal: "Kto bardzo boi sie ludzi, ten nigdy nie uczyni nic wielkiego dla Boga".
Skoro jednak, jak mowi sw. Pawel, bez pomocy Ducha Swietego nie jestesmy w stanie powiedziec: "Panem jest Jezus", jakze moglibysmy byc gotowi bez szczegolnego Jego wsparcia poswiecic zycie dla Jezusa jak apostolowie, jak meczennicy, jak wspomniany na poczatku Iwan Mojsiejew?
Jednakze mestwo to zaledwie jeden wycinek codziennej rzeczywistosci. Bo jednoczesnie, ile trzeba roztropnosci, by uchronic sie przed dewocja i bigoteria i zachowac rownowage duchowa miedzy zmaterializowaniem i obluda! Ilez trzeba madrosci, by ten umiar zachowac! Ach, oczywiscie, my mamy swoje ludzkie rozumy. Strzelaja one dumnie ku niebu tysiecznymi wiezami Babel! Poniewaz jednak w budowie swoich konstrukcji myslowych i schematow brakuje im oparcia o Bozy fundament, poniewaz nie szukaja przymierza z Bozym planem, zazwyczaj szybko i z hukiem wala sie w gruzy. Tak wiec najczesciej myslimy ruinami.
Brak nam takze madrosci, ktora sprawia, ze czlowiek, mimo ze bardzo zapatrzony jest w ziemie, to przeciez laczy sie i brata z gwiazdami; choc analizuje kazda niemal tkanke swiata materialnego, to umie doceniac Boze zaswiaty; umie laczyc to, co wieczne, z tym, co czasowe i podlegle przemianom.
A madrosc i rozum lacza sie z darem rady, jako ze rada to wlasnie rozum i madrosc uzewnetrznione. Ludzie tak czesto oczekuja od nas dobrej rady, tymczasem my sami niejednokrotnie bywamy bezradni. To prawda, ze w zaraniu naszych dni, w chwili chrztu swietego Duch Swiety zamieszkal w nas, chcac kierowac nami i wiesc wlasciwym szlakiem, to prawda, ze w roznych momentach naszego zycia rozbrzmiewalo nad nami wezwanie Kosciola: "Przybadz, Duchu Stworzycielu", ale praktycznie, na co dzien bardzo malo kontaktowalismy sie z trzecia Osoba Trojcy Swietej, w niewielkim tylko stopniu poddawalismy sie Jej inspiracji. I stad to poczucie bezradnosci. Jestesmy bezradni jak czlowiek zagubiony wsrod wysokich gorskich szczytow, otoczony zewszad mleczna, nieprzenikniona mglawica.
Ale mozna byc meznym, madrym i roztropnym, a nie miec poboznosci. Bohaterstwo jest czesto cnota niewierzacych i braci odlaczonych, ale katolikowi potrzeba czegos wiecej, trzeba mu prawdziwej poboznosci i bojazni Bozej. Jednak z nasza poboznoscia bywa bardzo roznie. Czesto gorzej niz lepiej, a zdarza sie i tak, ze jestesmy potwierdzeniem przyslowia: "Jak trwoga, to do Boga", w dniach zas pomyslnosci zyjemy nieraz tak, jakby Boga nie bylo.
Bojazni, owszem, jest w nas bardzo wiele. Boimy sie wszystkiego i wszystkich: choroby i starosci, upadku i wypadku, samotnosci i tlumu, osmieszenia i recesji gospodarczej. Jedynie grzech jest dla nas igraszka. Szatanskiej zuchwalosci jest w nas istotnie dostatecznie duzo, skoro potrafimy lamac wszystkie po kolei Boze przykazania i kosztowac smaku wszystkich zakazanych owocow. Tymczasem tylko wlasnie grzechu powinnismy sie obawiac. Bowiem w najtrudniejszych nawet chwilach i okolicznosciach jestesmy w rekach kochajacego nas Ojca i zadna ostateczna krzywda w jego obecnosci nie moze nas dotknac. Natomiast decydujac sie na grzech, wyrzekamy sie Boga, stajemy sie przerazliwie samotni i pozbawieni jakiejkolwiek nadziei. Bojazn zas Boza to wlasnie lek, by nie obrazic Boga i nie utracic Jego przyjazni; ze strachem przed satrapa i tyranem nie ma ona naprawde nic wspolengo.
A wszystkie te dary, jak klamra, spina i zamyka umiejetnosc. Bo czyz nie trzeba umiec wykorzystac szesciu poprzednich, by dojsc do prawdziwego zycia wewnetrznego, by swoja krucha doczesnosc przeniesc w szczesliwa wiecznosc? Tak wiec umiejetnosc jest zamknieciem tego wszystkiego, co otrzymujemy od Ducha Swietego.
A jak bardzo niezbedne sa dla nas Jego dary, swiadczy fakt, ze po odkupieniu i tryumfie zmartwychwstania Jezus zeslal na apostolow i na caly swoj lud wlasnie Ducha Pocieszyciela i Obronce, aby utwierdzil i rozwinal w nich to, co On zasial w ich duszach.
I dzis, po dwudziestu wiekach, Kosciol swiadomy swoich ziemskich slabosci, lecz takze swoich wiekuistych przeznaczen, blaga w pokorze slowami sekwencji: "Przybadz Duchu Swiety".
Czyz nie trzeba, bym ja tez wlaczyl sie osobiscie w te wielka modlitwe, wolajac: "Przybadz i odnow oblicze ziemi, odnow moje oblicze?" (o. Kazimierz Kozicki OMI, "Jezeli sie nie nawrocicie... Homilie Niedzielne Rok B", WYDAWNICTWO KSIEZY SERCANOW, Krakow 2014).

01:12 Hrs. Zrywam kartke z kalendarza: "Kto cudze bledy wspomina, o swych wlasnych zapomina". CBC radio podaje temperature w Toronto 14C. Temperatura na tarasie 16C + temp. w kuchni 20C.

01:18 Hrs. Siusiu (slomkowe + puszyste) + waze sie przed pojsciem do lozka. 74 kg.

07:30 Hrs. Wychodze + zapach bzu + spiew ptakow. Petro-Canada na rogu bierze za litr paliwa $1.39.9.

07:58 Hrs. W kosciele sw. Kazimierza.

"Niech zstapi Duch Twoj i odnowi ziemie."

09:44 Hrs. Wychodze z sali parafialnej + 3 ksiazki + czestuje sie ze skrzynek na chodniku darmowa prasa.

10:05 Hrs. W sklepie Chicago European Bakery & Deli kupuje chleb orkiszowy + sloiczek dzemu ($7).

10:38 Hrs. w domu. Na dworze slonce przekladane chmurami. Temperatura na tarasie 24C + temp. w kuchni 20C.

10:46 Hrs. Siusiu (slomkowe).

10:52 Hrs. 2-ga szklanka wody z 1/2 cytryny.

No comments: