Saturday, December 17, 2011

Mrozny

dzien, ale trzeba bylo wyskoczyc na zakupy. Wszedzie zawalenie samochodow. Nie ma gdzie parkowac. Polowanie na parking. Ostatni tydzien przed swietami to tragedia. Najlepiej bylo by nie wychodzic z domu, to te fale ludzkiego ataku na sklepy nie odczuwaloby sie.

Rysiek bedzie robil na swieta bigos + pieczona ges. Ciasto kupimy w sklepie. Tez malymi stopkami zaczelismy sprzatac dom. Rysiek dol odkurzyl.

by
Natalie Grant

02:03 Hrs. Budzi mnie siusiu.

05:08 Hrs. Budzi mnie siusiu.

06:45 Hrs. Budzi mnie siusiu.

08:26 Hrs. Budzi mnie siusiu + wstaje. Odslaniam okna. Snieg na tarasie. Na dworze minus 7-stopniowo. Odczuwalne -15C. Temp. w kuchni 21.6C.

08:29 Hrs. Czestuje sie czekoladka Xocai POWER.

08:45 Hrs. Biore 3 tabletki chemii + 10 lykow wody.

09:23 Hrs. Lektura tronowa. "Gazeta Polska".

10:08 Hrs. Wskakuje na wage APSCO. 72 kg. + nakladam na biodra pas WELLNESS BELT.

10:22 Hrs. Podnosze z werandy "National Post" z "The Arab awakening. A new season of chaos. The Tunisian fruit vendor whose suicide triggered a year of revolution" na okladce.

No comments: