Monday, February 05, 2007

Szlachta brukowa +

06:30 Hrs. Na dworze zimno minus 15-stopniowo. Z wiatrem odczuwalne minus 30-stopniowo. Samochod pokryty lekkim sniezkiem. U gory pelen ksiezyc usmiecha sie na niebie. W dzienniku: Szeregowy Wojciech Jaruzelski?
"Jesli uznamy Kuklinskiego za bohatera, to my wszyscy jestesmy zdrajcami" - General Wojciech Jaruzelski.
"Nic dodac. Nic ujac" - Jerzy Bukowski. Pan Bukowski uwaza, ze caly WRON powinien byc zdegradowany. W pelni podzielem zdanie szlachcica Bukowskiego.

06:42 Hrs. A ja rose mam na twarzy - unosi sie w Polskim Radiu Toronto na fali 1320 AM. ESSO i Petro-Canada biora za litr paliwa $0.84.3. Canadian Tire $0.77.5. Beaver $0.84.1.

15:15 Hrs. Telefon do mojego brata Ryszarda. Odbiera jego zona Krystyna. Osobnik najpierw probuje rozmowe broken English. Przechodzi na polski i przedstawia sie jako Zygmunt Prusinski z Ustki. Prosi Krystyne aby przekazac "zeby Edward Kuciak pocalowal sie w d...". Krystyna odpowiada: "ty sie pocaluj w d..." i odklada sluchawke. Na ekranie telefonu wyswietlilo: BOSSA LOT.

Swoj honor mam

Rozmowa z HUBERTEM HOFFMANEM, najslynniejszym polskim bezdomnym

DZIENNIK
Nr 172 (9.XI.) Cena 1,50 zl

SLAWOMIR CICHY: - Jest pan pierwszym bezdomnym, ktorego zna cala Polska.
HUBERT HOFFMAN: - Czy z tego powodu cos sie zmienilo? Nadal traktuja mnie na dworcu jak czlowieka drugiej kategorii. A moze wlasnie gdzies sie wybieram i jestem podroznym? To, ze nie mam dokumentow, nie znaczy, ze mozna mnie kopac i kontrolowac co chwile.
- Policjanci sa tacy zlosliwi? Szykanuja pana?
- Nie oni, ale sokisci. Tak, to sa szykany. Bo pan moze tu caly dzien chodzic i nikt nawet nie zapyta, dlaczego. A ja od razu: dokumenty, posterunek, przesluchanie. Mozna sie wkur... Znaczy mozna sie zdenerwowac i sypnac wiacha.
- Gdzie sie pan teraz wybiera jako podrozny?
- Dzis, to pewno z kolegami oblac jutrzejszy wyjazd do Warszawy. Mam wystapic u Tomasza Lisa w "Co z ta Polska".
- No wlasnie. Co z ta Polska?
- No wlasnie, co? Ja sie na polityce nie znam. Odsiedzialem 21 miesiecy na dziesiatke (pobicie - przyp. red.) i chcialem normalnie zyc. Ale sie nie da.
- Zycie na dworcu jest normalne?
- Nie zyje na dworcu. A w Warszawie na Centralnym co 15 metrow, co 15 minut spisuja, no to mnie nerwy poniosly i sypnalem wiazanka. Ale nawet nie wiedzialem, ze prezydenta obrazam. I nie wiem, czy Kaczynskiego, czy Kwasniewskiego. To gliny powiedzialy, ze Kaczynskiego.
- W niedziele wybory samorzadowe w calej Polsce. Bedzie pan glosowal?
- Mowilem, ze jutro jade do Warszawy. Na polityce sie nie znam i nigdy nie glosuje. W Warszawie zostane juz do rozprawy. Poza tym skroili mi dowod. Jedyny dokument, jaki mam, to wezwanie do sadu na rozprawe 15 listopada. Stawie sie. To moge obiecac. Bo ja swoj honor mam. Zreszta sam jestem ciekawy, o co tak naprawde mnie oskarzaja, ze 3 lata moge dostac.
- Nie boi sie pan tak dlugiej odsiadki?
- Nie. Mnie to smieszy, ze jeden czlowiek moze obrazac drugiego, mowiac "spieprzaj, dziadu", a drugi nie moze, bo ma na glowie trojke za kratami. Odsiedzialem niewinnie 21 miesiecy, moge odsiedziec kolejne. Zeby tylko znowu podlecze i tyle.
- Czym pan bedzie oblewal wyjazd do Warszawy?
- Mam wodke. Ale normalnie to jest mniej bogaty trunek. Policja by mnie nie znalazla w Katowicach, gdyby nie to, ze glosno gadalismy na klatce schodowej w domu przy Slonecznej. Troche trunku i zadzwonila lokatorka, ze bezdomni, ze halasuja. Ludzie sa rozni. Teraz mieszkamy gdzie indziej i nikt sie nie czepia.
- Zwykle co pan pije? Tanie wino?
- A skad. Tak nisko to nie upadlem. Normalnie to kulturalnie nalewki spozywamy z kolegami. Wisnie. Tak nawet ostatnio gadalismy, ile mozna by kupic wisni za pieniadze, ktore wydalo panstwo na moje poszukiwania. Na proces i w koncu na to, zebym odsiedzial swoje za obraze glowy panstwa. Nie moglismy sie doliczyc, ale pewno duzo.
- Gdyby mogl pan cofnac sie w czasie do momentu, w ktorym wykrzykiwal obrazliwe teksty pod adresem prezydenta, zrobilby pan to jeszcze raz?
- Gluchy pan? Ja polityke mam gdzies. Nie znam sie na tym. Nawet nie wiedzialem, kto jest prezydentem. Wiache zdarza mi sie puscic, nie powiem, ale juz bez nazwisk. Czlowiek chce spokojnie zyc. Zwiedzac piekny kraj, a nie domy z kratami.
- Czyli jest pan bez domu z wyboru?
- A to moge z reka na sercu powiedziec. Tak. Jak wyszedlem za to pobicie, to matka mi mowila, zebym wrocil. Bo jak sobie narobie klopotu, to mi nie pomoze. Teraz pewno zla jest, bo miala racje. Ale mnie ciagnelo, zeby zobaczyc kawalek swiata i tyle.
- Podoba sie panu Polska?
- Ogolnie tak. Ale nie ma wolnosci, skoro nie mozna zyc jak sie chce, a za slowa mozna trafic do wiezienia. Ale nie wszystkie slowa. Gdyby wsadzali kazdego, kto krzyczy do drugiego czlowieka na ulicy "zabije cie", wiezienia dawno pekalyby w szwach. Slow nie traktuje sie wiec jednakowo powaznie. Moje byly na wage wiezienia i dlatego sie smieje.
- Ale prokuratura umorzylaby postepowanie, gdyby nie poprzednie pana grzechy. Nieplacenie alimentow, kradzieze, pobicia... Ma pan tego troche na swoim koncie.
- Wlasnie dlatego to cale zamieszanie jest takie smieszne. Ze ja, czlowiek traktowany przez wszystich jak margines, stalem sie przez nadgorliwych policjantow bohaterem. Przeczytalem, ze chce mi pomoc jakas fundacja praw czlowieka, ktorej nawet nie znam. Jest sie z czego smiac.
Rozmawial: SLAWOMIR CICHY

Kim jest Hubert Hoffman
Hubert Hoffman to 32-letni bezdomny oskarzony o zniewazenie prezydenta Lecha Kaczynskiego. Z zawodu mechanik. Zameldowany jest u matki mieszkajacej w niewielkiej miejscowosci w Wielkopolsce. Ma kilkuletnia corke, na ktora nie placi alimentow. Najczesciej przebywa w okolicy dworcow kolejowych. Od maja za stale miejsce pobytu uwaza Katowice.
W grudniu 2005 r. na Dworcu Centralnym w Warszawie krzyczal w kierunku policjantow: - Wy kmioty Kaczynskiego... Przesluchany na trzezwo chcial poddac sie karze grzywny - 500 zl. Prokurator sie nie zgodzil, uzasadniajac, ze Hubert jest recydywista (ANGORA nr. 47 (19.XI.2006).

Tadeusz Gajl w "Herby Szlacheckie Rzeczypospolitej Obojga Narodow", zacne szlacheckie rodziny HOFFMAN przypisuje do klanow: Grzymala, Junosza, Kotwica, Kruniewicz, Krzyzoroz, Pelikan, Rota, Rydger, Slepowron, Topor, wlasny.

Do wiezienia za pomowienia

Warszawa Podczas gdy kraje Europy Srodkowej i Wschodniej lagodza sankcje za znieslawienie, Polska trzyma sie kurczowo prawodawstwa wrogiego wolnosci - czytamy w oswiadczeniu organizacji Reporterzy bez Granic, przeslanym w czwartek PAP.
Oswiadczenie organizacji jest reakcja na poniedzialkowe orzeczenie Trybunalu Konstytucyjnego, ktory uznal, ze przepisy Kodeksu karnego (art. 212) chroniace przed pomowieniem sa zgodne z konstytucyjna zasada wolnosci slowa i prasy. Wynika z tego, ze dziennikarze moga byc karani wiezieniem za pomowienie.
"Utrzymanie przez Trybunal obowiazywania artykulu 212 jest wyrazem braku zgody na ewolucje ustawodawstwa w dziedzinie wolnosci wypowiedzi. Podczas gdy kraje Europy Srodkowej i Wschodniej depenalizuja znieslawienie, Polska trzyma sie kurczowo prawodawstwa wrogiego wolnosci" - czytamy w komunikacie Sekretariatu Miedzynarodowego organizacji.
"Wzywamy polski wymiar sprawiedliwosci o niestosowanie kary wiezienia na podstawie artykulu 212. W przeciwnym wypadku artykul ten moze sparalizowac debate publiczna w Polsce" - pisza Reporterzy bez Granic. Celem organizacji jest obrona wolnosci prasy na swiecie (GONIEC, 3-9 listopada 2006).

THE POLISH ARISTOCRACY: THE TITLED FAMILIES OF POLAND

No comments: