Saturday, October 08, 2005

Wybralem Prezydenta

Jako monarchista, to za bardzo nie powinienem sie przejmowac urzedem prezydenckim w dzisiejszej Polsce. Szlachta jest loyalna tylko swojemu Krolowi. Ale jako Polak poszedlem wykonac swoj obywatelski obowiazek. Zajelo mi to wszystko 33 minuty. W ta i z powrotem. Z domu do Konsulatu RP. Wzialem prawie pusty Lakeshore. Policja juz z rana namierzala na radary. Ale jechalem z przyzwolona szybkoscia 60 km. na godz. Zaparkowalem po drugiej stronie ulicy przed konsulatem. Wszedlem. Za stolikiem trzej panowie. Oddalem swoj glos na Prezydenta RP rowno o 8 rano. Znak "X" wprowadzilem w jeden kwadracik. Przed oddaniem glosu bylem poinformowany, ze na liscie sa umieszczone nazwiska dwoch kandydatow, ktorzy w miedzyczasie zrezygnowali.

Polski konsulat wyglada ladnie, dostojnie. Jest na nim herb Polski. Bialy orzel na czerwonym tle. A takze przed budynkiem powiewaja dwie flagi: polska i unijna.

Lokal wyborczy, w jaki zmiania sie cyklicznie Konsulat RP w Toronto nalezy do najpiekniejszych, jakie udalo mi sie spotkac. Jego stylistyka i wystroj czesciowo kojarzy sie z buduarem, czesciowo z rozkosznym salonem mieszczanskim. O wiele jednak przyjemniej, niz zimna, bezduszna sala gimnastyczna (Jan Wichrowski, "Glosowanie", OBSERWATOR POLONIJNY, Nr 1/2005 7.10.2005).

Od 1990 roku bylo to moje drugie glosowanie na Prezydenta Polski. Pierwszy raz pamietam w 1990 roku razem z Mama poszlismy glosowac "na Lesia", do Ambasady Polskiej w Ottawie. Atmosfera tlumna, uroczysta, gadatliwa, podniecona, prawie jak co niedziele pod polskim kosciolem.
Dla nas ambasada to bylo wrogie terytorium. Nawet po demonstracjach, gdy odspiewywalismy hymn Polski, odwaracalismy sie dupami do ambasady. To byla nasza patriotyczna norma - wypiac dupe na PRL-owska ambasade!
Takze prawo honorowe dla kombatantow (SPK) nie pozwalalo wchodzic do ambasady komunistycznej. Dlatego tym bardziej wejscie w 1990 roku do Ambasady RP aby zaglosowac na Prezydenta suwerennej Polski, bylo wydazeniem epokowym, ktore zostawia jakas stygme na mojej osobistej historii.

Po powrocie do "wolnej Polski", niby juz mojej "solidarnosciowej", bardzo sie rozczarowalem rzadami "Lesia" i zaczalem go krytykowac. Takze w Londynie razem z przyjacielem, Ustczaninem Jerzym Izdebskim h. Pomian, dalismy prelekcje dla Polonii, ze nie jest tak jak prawdziwi patrioci, Polonusy, szlachcice chcieliby widziec swoja wolna Polske. Ale nikt wtedy nie sluchal tych glosow wolajacych na puszczy. Szkoda, ze tzw. zorganizowanej Polonii zabralo dopiero ponad dekade aby zauwazyc, ze Polska nie jest az taka wolna i sprawiedliwa jakiej oczekiwali, a przeto z racji swojego obywatelstwa ta niewolniczo-niesprawiedliwa kule ciagnie sie tez przy sobie na nodze, stajac sie obywatelem drugiej kategorii zamieszkalym poza krajem.

Dzisiaj poszedlem znow wybrac swojego Prezydenta. "Po Lesiu", pozniej juz w tej szopce prezydenckiej przestalem brac udzial. Szkoda bylo intelektu zabrudzac. Dlaczego poszedlem drugi raz, dzisiaj? Tez sie zastanawiam. Ale tak jak w 1990 roku w tym A.D. 2005 roku znow we mnie jakas nadzieja podszyta wiara zablysla, ze moze bede mial w koncu, chociaz na stare lata, ta wymarzona wolna Polske. Tak jakby cos popychalo, jak rozentuzjazmowana Mama w 1990 r. "Synu idziemy glosowac na Lesia! Idziemy glosowac na wolna Polske!", biorac mnie pod reke wykrzykiwala. Czy pozniej w w 1991 roku po wizycie Prezydenta Walesy w Ottawie, gdzie oznajmil, ze "Polska jest wolna", i ze mozna miec zone i kochanke i mozna do niej wracac, "Synu wracamy do Domu!" wykrzyknela.

W sobote stawiamy tylko znak "X"

Warszawa W piatek, 7 pazdziernika o polnocy konczy sie kampania przed wyborami prezydenckimi. Do niedzieli do godz. 20, kiedy zostana zamkniete lokale wyborcze, obowiazuje cisza wyborcza. Kampania przed i tura wyborow prezydenckich trwala 136 dni. Wyborca, ktory w niedziele (tu, w Ameryce, w sobote) pojdzie oddac glos na swojego kandydata, dostanie jedna karte do glosowania. Bedzie to bialy arkusz formatu A-4, z alfabetycznie umieszczonymi nazwiskami osob ubiegajacych sie o najwyzszy urzad w panstwie.
Prezydenta bedziemy wybierac sposrod 12 kandydatow, ale na karcie do glosowania sa nazwiska 14. Choc dwie osoby zostaly skreslone z listy kandydatow - Daniel Podrzycki zginal w wypadku, a Maciej Giertych zrezygnowal - ich nazwiska pozostaly na karcie. Wypelniajac karte do glosowania, nalezy uwazac, bo w razie pomylki nie mozna otrzymac nowej. Glosujac nalezy postawic znak "x" w kratce, ktora znajduje sie z lewej strony nazwiska kandydata, ktorego checemy poprzec - wtedy glos bdzie wazny. Kazde inne zachowanie: niepostawienie znaku "x", postawienie "x" przy wiecej niz jednym kanadydacie powoduje, ze glos jest niewazny.
Takze postawienie w kratce innego znaku lub jej zamazanie spowoduje, ze glos bedzie niewazny (GONIEC, 7-13 pazdziernika 2005).

No comments: