"Moje zycie to z lwim wyciem umieranie, mosci panie" - LEWED
Dzis jestem utopiony w saunie. Przez noc padal deszcz. W dzien sloneczne przejasnienia + ogromna wilgotnosc powietrza. 32C, odczuwalne 36C. Bol glowy, brzucha i korzonkow.
*
Dzien zlecial na pracy biurowej i pisaniu listow urzedowych. W biurze na gorze nie dalo sie usiedziec przed komputerem z powodu wysokiej temperatury i wilgotnosci. Dlatego przenioslem biuro na parter, gdzie juz bylo chlodniej przy chodzacym wiatraczku. Robilem porzadek i przeprowadzalem research w swoich dokumentch, ktorych uzbieralo sie tony.
Tez mialem 3 wazne rozmowy telefoniczne dotyczace moich problemow zdrowotnych i innych spraw zwiazanych z zyciem codziennym i zmaganiami losu. Z Tereska z NY + panem Wieslawem i Beniem.
00:05 Hrs. Zrywam kartke z kalendarza: "Biurokrata to czlowiek, ktory do Brigitte Bardot zwraca sie per pani Sachs" - JEAN GABIN.
00:22 Hrs. Siusiu (prawie przezroczyste + puszyste).
12:10 Hrs. Podnosze z werandy "National Post" z "Israeli wine labels 'deceiving,' court rules" na okladce + spiew ptakow. Temperatura na tarasie. 32C + temp. w kuchni. 23C.
17:20 Hrs. Wyjmuje poczte ze skrzynki na listy. W tym magazyn "Petersen's Hunting" z "10 MM Bear Stopping Pistols" na okladce.
23:24 Hrs. Wystawiam zielony pojemnik ze smiecmi na chodnik. Temperatura na tarasie. 26C + temp. w kuchni. 24C.
23:15 Hrs. Jem surowy ogorek.
23:28 Hrs. Jem surowy ogorek.
23:55 Hrs. Jem 5 rzodkiewek.
23:50 Hrs. Jem banana.
23:58 Hrs. Siusiu (slomkowe + puszyste).
No comments:
Post a Comment