Sunday, April 01, 2007

Powiadam Wam

jesli ci umilkna, kamienie wolac beda - Jezus Chrystus (Ewangelia Lk 19,28-40 - http://www.wirtualnapolonia.com/teksty.asp?TekstID=11474).

Kazda polprawda jest wierutnym klamstwem
- z madrosci wschodnich
Nie ma chyba na swiecie rzeczy poddawanej czestszym zabiegom upiekszajacym, niz prawda. Gimnastykuje sie ja, nagina, ozdabia, spowija w welony, robi sie jej manicure...
Tzw. bolesna szczerosc, czyli "walenie prawdy prosto z mostu", uchodzi za brak wychowania i naraza nas na niemile konsekwencje. Nie oszukujmy sie! Klamstwo stanowi jeden z elementow zycia ludzkiego, i jest to element tak istotny, ze poswiecono mu date w kalendarzu.
1 kwietnia, czyli Prima Aprilis, to dzien uswieconego klamstwa, w ktorym mozna do woli oszukiwac bliznich, robic ich w konia i wpuszczac w maliny. Przyjemnosc jest, a grzechu nie ma. Pierwszokwietniowe blagowanie nie jest wystepkiem, wiec jest to jedyna okazja, by naklamac sie bezkarnie. Niektorzy sa w tej dziedzinie prawdziwymi mistrzami, innym idzie gorzej, ale wszyscy znakomicie sie bawia.
Probujmy wiec naszych sil i nowych podstepow. Najlepiej podobno mowic w Prima Aprilis rzetelna prawde - wszyscy wezma to za klamstwo...
A oto jak dworowano sobie 1 kwietnia 1925 roku: "Na wczorajszym posiedzeniu Sejmu - donosila jedna z gazet - goraca dyskusje wywolal wniesiony przez nowy gabinet pp. Korfantego i Stranskiego projekt ustawy o powsciagliwosci slowa w mowach poselskich. Projekt ogranicza liczbe wyzwisk do maksimum pieciu w ciagu kwadransa, przy czym najwyzej dwa moga dotyczyc rzadu" (E.Sz., "1 kwietnia Prima Aprilis", GAZETA - KORESPONDENT 13, 30 MARCA - 4 KWIETNIA 2007).

Polak w sercu Hazel

Ulubienica swoich wyborcow pani burmistrz Mississaugi Hazel McCallion zaczela ostatnio pokazywac sie na roznych spotkaniach publicznych w towarzystwie pewnego starszego, dostojnie wygladajacego pana.
I oto gruchnela wiadomosc, ze w niedziele niespozytej energii Hazel McCallion i jej nowy towarzysz maja sie zareczyc! Do zareczyn ma dojsc w naszym polskim Centrum Kultury im. Jana Pawla II w Mississaudze. Dlaczego? Poniewaz wybraniec pani burmistrz jest Polakiem.
Nazywa sie Ignacy Poniatowski i pochodzi z "tych Poniatowskich", czyli starej dobrej polskiej rodziny o wielowiekowych tradycjach. Mieszka w Kanadzie od wojny. Trafil tu, jak wielu innych, po odbyciu szlaku Andersa. Do lutego mieszkal w Vancouverze i tam dwa lata temu poznal pania mer na uroczystej kolacji wydanej na jej czesc przez mera Vancouveru. Wpadli sobie w oko od razu. Spotkali sie jeszcze nastepnego dnia na kawie, a potem byly listy, telefony i spotkania kiedy tylko sie dalo. No i kwiaty, ktorymi szarmancki Polak-arystokrata obsypywal swoja ulubienice.
Pan Ignacy przeprowadzil sie do Streetsville w lutym, kiedy ustalili, ze maja sie zareczyc. Godziny ceremonii nie podano, bo oboje nie chca tlumow. Wywiad z panem Ignacym opublikujemy za tydzien ("Gazeta").

Tadeusz Gajl w "Herby Szlacheckie Rzeczypospolitej Obojga Narodow", zacne szlacheckie rodziny PONIATOWSKI przypisuje do klanow: Ciolek, Junosza, Labedz, Sreniawa, Poniatowski.

No comments: