A blog written by the leader of the Polish Nobles' League in Canada, Mr. Edward Kuciak from Toronto, Canada.
Monday, November 20, 2023
LUBOMELSKA MOZNA
PANI nad Wolyniem jasno swiec. 21 wrzesnia 2012 mialem okazje zabrac sie z pielgrzymami Polakow na Wielki Jubileusz 600-lecia Kosciola pw. Trojcy Przenajswietszej w Lubomlu (https://szlachta.blogspot.com/2012/09/wyjezdzamy.html). W tym kosciele byl chrzczony moj tatus Henryk Kuciak (https://szlachta.blogspot.com/2017/03/zolnierz.html). O Henryku Kuciak i rodzinie Kuciak zrobilem wiele poszukiwan i badan geneaologicznych (https://szlachta.blogspot.com/2018/12/95-lat.html). Wszystkie te badania i dociekania umieszczalem na swoim blogu. Celowo, aby odnalezc potomkow Kuciakow od protoplasty Kacpra Kuciaka, mojego pradziadka. *** Pamietam, ze od dziecka tematyka "rzezi wolynskich" ciagle byla obecna w moim domu rodzinnym. Moi rodzice, ktorzy w cudowny niemal sposob ocaleli, uciekli we wrzesniu 1943 roku z Wolynia przed szalejacym terrorem UPA i znalezli sie po "tej stronie Bugu". Jeszcze w czasie okupacji, a nastepnie w pierwszych latach powojennych pozbawieni rodzin, najblizszych i jakichkolwiek dobr materialnych, tulali sie liczac, ze po pewnym czasie dane im bedzie powrocic na Wolyn. Dlatego tez postanowili osiedlic sie na Ziemi Chelmskiej, by jak mowila Mama, w ciagu jednego dnia wrocic do siebie, do Woli Ostrowieckiej. Wiele miejscowosci powiatu chelmskiego w wiekszosci lub tylko w czesci bylo zamieszkanych przez "zabuzniakow" lub "zabuzniakow" - jak ich z mazurska okreslano. Inni zdecydowali sie wyjechac na Ziemie Odzyskane. Ci, ktorzy pozostali, przy roznych okazjach (odpusty, wesela, pogrzeby, jarmarki) zawsze wracali do tego tematu. Nieustannie padaly pytania: dlaczego? dlaczego? dlaczego...? Rozmowcy, w tym moi rodzice, probowali zrozumiec to, co sie stalo. Ale tego co sie wydarzylo w Ostrowkach, Gaju, Jankowcach, Katach i w setkach innych miejscowosci Wolynia, logicznie zrozumiec sie nie da. Wszyscy, ktorych poznalem, zyli z nieopisana wrecz tesknota i zalem w sercu, zeby moc za zycia chociaz raz jeszcze stanac na rodzinnej ziemi, zapalic znicz i pomodlic sie na grobach najblizszych. W tej atmosferze niespolnionej tesknoty moich rodzicow i wielu "zabuzniakow" wzrastalem (Leon Popek, "Cmentarz Parafialny w Ostrowkach na Wolyniu"). *** Przykladow okrutnych mordow dokonanych przez ukrainskich zolnierzy mozna przytoczyc bardzo wiele, a jednym ich powodem, podwanym przez oprawcow, byla przynaleznosc ofiar do narodu polskiego. Okrucienstwo mordercow, znane juz z czasow kozaczyzny i hajdamacczyzny oraz rewolucji bolszewickiej, powtorzy sie takze w nieobrazalnej skali w czasie drugiej wojny swiatowej. "[...] Dnia 24 bm. [listopada 1918] napadly ukrainskie bandy w sile 12 ludzi bez dania racji na polska narodowosc, mordujac ludzi, lecz udalo mi sie z mymi ludzmi takowe rozpedzic. Pod wieczor tego samego dnia nadciagnal silniejszy patrol ukrainski w sile bowiem 200-300 ludzi. Patrol ten poczal w barbarzynski sposob mordowac ludnosc polska, zamordowali 200 ludzi i cala wies spalili, pedzac ludzi przemoca w ogien. Dnia 26 listopada 1918 powtorzyly ukrainskie bandy swoj napad, rabujac i mordujac w okrutny sposob pozostalych ludzi, nie wylaczajac dzieci, starcow i kobiet, przy czym znow padlo ok. 100-200 osob ofiara smierci". W innych miejscach takze pastwiono sie nad ofiarami. Ksiedza Rysia z Wisniewa zakopano zywcem, glowa w dol. W Stanislawowie siedmiu maloletnim chlopcom, ktorzy dostali sie do niewoli, przed smiercia wylupiono oczy, obcieto jezyki i uszy. W Chodaczkowie Wielkim kolo Tarnopola zamordowano cztery mlode polskie dziewczyny. Obcieto im piersi i grano nimi jak pilkami. "Odkopalismy konnego gonca, ktory mial wyciety jezyk, wylamane rece, wyklute oczy. W pare dni pozniej gdysmy sie wdarli do Dobromila, opowiadano nam, ze ich biedakow tak bili, zwolali cala wies, najchetniej to dziewki sie zbiegly i przysypano ich az po szyje, uszy im odrywali, pod nos ogien przykladali, potem dziewki siadaly na ich glowy i uryne oddawaly i tak konali ku uciesze wsi" (Joanna Wieliczka-Szarkowa, "Wolyn we krwi 1943"). *** Dzien spokojny. Bez wiekszego szalu. Juz mrozno. W dresie, sportowo. Troche zajmuje sie fechtunkiem. Wyrabiam garsc i przegub dloni, szybkimi sprytnymi ruchami. Oddech, koncentracja, wizualizacja. "Stracic dobrego przyjaciela, to rownoznaczne z utrata wlasnego zycia" - SOFOKLES.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment