Z redakcyjnej poczty, GAZETA 63, Toronto, 29 marca 2001 str. 14
Szanowny Panie Redaktorze Belz.
Klaniam sie ponownie. Kanadyjskim zwyczajem "follow up" przypominam sie Panu.
Dnia 18 pazdziernika 2000 r. napisalem do Pana list z zalacznikami o dzialalnosci p. Jerzego Izdebskiego na Pomorzu. Zwrocilem sie do Pana, poniewaz szanowne panskie pismo "Gazeta" bylo pierwszym pismem polonijnym, ktore zamiescilo artykul o panu Izdebskim. Tak sie zlozylo, ze ja znam p. Izdebskiego, poniewaz wspolnie w Polsce probowalismy przezyc, jako powracajacy z Zachodu do wolnego kraju polityczni emigranci.
Panstwo polskie od ponownego swojego istnienia jako suwerenne, systematycznie dyskryminuje politycznych dysydentow zamieszkalych na Zachodzie, a chcacych osiedlic sie ponownie w swoim rodzinnym kraju. Tych, ktorzy sie odwazyli wrocic traktuje po macoszemu. Uswiadczaja oni takich utrudnien ze strony samorzadowych i rzadowych urzedow, ze albo ponownie reemigruja, jak to sie przytrafilo mnie, lub radykalizuja sie, jak p. Izdebski.
Ja unikajac takiej radykalizacji wolalem wrocic do Kanady. Jako absolwent University of Ottawa z dyplomem nauk politycznych szybko "rozszyfrowalem" system i zrozumialem, ze to jeszcze nie ten czas. Prawdziwym patriotom polskim z Zachodu dalej utrudnia sie w osiedleniu. O jakiejs pomocy ze strony rzadu to nie ma mowy. Gorzej, obecnie od najwyzszych wladz panstwowych nadchodza niepokojace sygnaly. Polski parlament ustanawia uchwaly podyktowane antypolonijna trescia (patrz, paszportowa, o obywatelstwie, ochrony jezyka polskiego, reprywatyzacyjna, czy ostatnio repatriacyjna).
Nie wszyscy natomiast wiedza, ze to co juz nawet bez zenady ustanawiaja najwyzsze wladze w panstwie, nizsze jednostki rzadowe praktykuja juz od lat.
Tacy, jak ja i pan Izdebski sa przykladami tej polityki rzadowej. Wiele lat spedzonych w Wolnym Swiecie dlugo na siebie nie musialo czekac i naturalna nasza reakcja na takie dyskryminacyjne traktowanie nas, byla oczywiscie walka.
Nie sugeruje, ze w Polsce nie nastapila zadna zmiana. Za PRL-u taka walka bylaby po prostu niemozliwa. Teraz mozna uprawiac polityke, z tym, ze bedzie ona nieskuteczna.
Po naszej wspanialej kampanii wyborczej, p. Izdebski zostal radnym miasta Ustki. Nawet przez pewien czas bylem jego doradca politycznym. Swoja kontrowersyjna i odwazna postawa zdobywa on sobie wielu zwolennikow i w konsekwencji wyborcow. Obecnie jest radnym starostwa slupskiego.
Niewatpliwie jego celem jest polski parlament, gdzie moglby byc wiecej slyszalny. Nie bedzie to latwe, poniewaz trzeci szczebel wladzy polskiego systemu demokratycznego nie jest wybieralny w wyborach bezposrednich. Pan Izdebski moglby wygrac, jako radny do rady wojewodzkiej, czy do rady regionalnej, poniewaz wlasnie na takim terenie jego popularnosc niewatpliwie rosnie.
Rzadowe instytucje "wyciszaja" go. Jego radiowy "Izdebski Talk Show" w slupskim radiu "Radio City", zostal zdjety z eteru. Utrudnia mu sie finansowo. Rzeczywiscie robi sie z niego biedaka, tak faktycznie, jak i mitologicznie.
Faktycznie, poniewaz rzad Polski robi wszystko aby p. Izdebski nie mogl prosperowac w swojej dzialalnosci biznesowej. Mitologicznie, poniewaz uciekajacy z PRL-u Izdebski byl tworca i liderem znanej na Pomorzu grupy muzycznej stylu "underground", ktora miala nazwe "74 Grupa Biednych". Przesladowany przez owczesne wladze, wyjezdza do Wielkiej Brytanii.
Niewatpliwie utworzenie Polskiej Partii Biednych jest zabiegiem marketingowym, ktory ma pomoc mu w drodze do Parlamentu. Czego serdecznie mu zycze. Ale niepokoi mnie to, ze wladze wszystkich szczebli w Polsce beda robily wszystko, aby do takiego scenariusza nie doszlo. W zalaczeniu wycinek o zatrzymaniu przez policje p. Izdebskiego z regionalnej gazety "Glos Pomorza".
Ja rozumie, ze polskie instytucje demokratyczne sa mlode i ulomne. Ale nie nalezy ich wspomagac srodkami represyjnymi. Raczej instytucje te powinny umozliwiac aktywnym jednostkom samorealizacje sie w procesie demokratycznym
W Polsce natomiast nie tworzy sie nowych, bardziej adekwatnych do zmieniajacych sie realiow spoleczno-politycznych, praw. Wiekszosc istniejacych praw to stare komunistyczne, lub lekko zmodyfikowane. Nowe natomiast sa nasaczone "stygma Tyminskiego" i bardzo antypolonijne.
Oczywiscie perspektywa Warszawy jest diametralnie inna i taki obraz jest przedstawiany dla Polonii. Stolica, jako centrum ekonomiczno-spoleczno-polityczne Polski jest w miare liberalna. Tam moga funkcjonowac takie osoby z Polonii, jak p. Jezioranski. Ale i liberalizm warszawski ma swoje granice. Pan Kuklinski jeszcze raczej nie bylby tam mile widziany.
Nie wszyscy emigranci polityczni pochodza z Warszawy, lub wrocili do Polski i osiedlili sie w Warszawie. Wiekszosc emigrantow pochodzi z prowincji. Nie ma zadnych ustaw repatriacyjnych dla powracajacych z Zachodu do swoich rodzinnych stron. Korupcja, zawisc urzednicza i jeszcze istniejace komunistyczne ustawy zniewalaja powracajacych. W wiekszosci emigranci polityczni nie opuszczali kraju aby robic przyslowiowe miliony na Zachodzie. Wracaja biedni do wolnej Polski. O wsparciu rzadowym, ulgach i innych udogodnieniach na okres zagospodarowania sie, to mozna tylko pomarzyc. Warunki przetrwania wobec tego sa slabe i ubogie. Panowie Izdebski i Prusinski oraz moja Mama, Genowefa Kuciak, sa ofiarami takiego powrotu.
Mama wrocila do Polski w 1992 roku. Do tej pory jest bezdomna, walesajaca sie po Pomorzu, bez stalego zameldowania, schorowana kobieta. Odzyskala swoja mala rente rodzinna, ktora wladze komunistyczne "zawiesily" na okres jej pobytu w Kanadzie. Jakby nie wrocila w 1992 r., to by i tej renty nie odzyskala. Bez mojej pomocy finansowej nie mialaby zadnych szans na przetrwanie w Polsce. Jaruzelskie prawo nie pozwala. A przeciez oddanie takich "zawieszonych" przez panstwo emerytur i rent, wraz z odsetkami, dla powracajacych do swojej ojczyzny Polonusow, byloby wspanialym gestem, a zarazem pomoca finansowa ze strony Rzadu Polskiego.
Ustka jest rodzinnym miastem Mamy. Tam jest pochowany jej maz; tam spedzila wiekszosc swojego zycia. Miasto natomiast nic nie wspomaga Mame, aby mogla sie ponownie w nim osiedlic. Wrecz utrudnia. W naszym mieszkaniu mieszka byly milicjant, a obecnie policjant. Nas wszystkich miasto arbitralnie wymeldowalo. Teraz aby uzyskac jakies prawa miejskie, potrzebne jest tzw. "zameldowanie na stale". W ogole, aby otrzymac jakies prawa obywatelskie sam dowod stwierdzajacy obywatelstwo polskie nie wystarczy.
Bez "stalego zameldowania", obywatel polski nie ma prawa do subsydiowanego mieszkania, do zalozenia konta bankowego, opieki lekarskiej, otrzymania paszportu, koncesji handlowej, wyrobienia prawa jazdy, zalozenia firmy, zarejestrowania telefonu komorkowego. Wymieniajac tylko niektore.
Polski paszport wydany przez polskie placowki na Zachodzie nie ma zadnej wartosci w kraju.
Powracajacym do Polski z zachodnim doswiadczeniem i edukacja polskie urzedy stawiaja rozne bariery. Mnie osobiscie nie pozwolono robic kariery pracujac dla rzadu polskiego, poprzez nieuznanie dyplomu uczelni kanadyjskiej. Takze ministerstwo odmowilo mi koncesji na dzialalnosc gospodarcza w zawodzie, w ktorym tu od lat pracuje.
Czy zrownanie wartosci polskiego paszportu wydanego na Zachodzie z dowodem z stalym zameldowaniem nie byloby milym uklonem w strone Polonii? Przepisy celne tez dyskryminuja powracajacych. Nie kazdego stac na nowy samochod, aby go wwiesc do Polski jako mienie przesiedlencze. Co tu ukrywac, wiekszosc emigrantow politycznych na Zachodzie jest biedna. Takze rygorystyczny czas wwiezienia mienia nie promuje biednych.
Nie dosc, ze komunizm zubozyl Mamy rodzine, to obecna wladza utrudnia otrzymanie rekompensaty za utracone mienie zabuzanskie Zarembow z Wolynia.
Nawet moj slub, ktory jako patriota wzialem w Polsce, w swoim rodzinnym miescie Ustce, nie zostal przez wladze uznany (w zalaczeniu pierwsza strona "Glosu Pomorza" z artykulem o tym wydarzeniu).
Przepraszam, ze tak sie rozpisalem. Ale mysle, ze poruszylem istotne problemy, ktore dotycza Polonii. Ostatnio duzo jest dyskusji w zorganizowanych gremiach polonijnych na temat roli Polonii w nowych okolicznosciach historycznych. Do tej pory nie slyszalem glosu mowiacego, ze istotna rola Polonii jest dzialalnosc na rzecz nieistnienia Polonii. Rzad Polski przy pomocy zorganizowanej Polonii powinien sprawiac takie warunki do powrotu, abysmy wszyscy mogli wrocic do swojego gniazda - Polski.
Z wyrazami szacunku, Edward Kuciak, Toronto.
ZA ZNIEWAGE
Demonstracja i zatrzymanie Izdebskiego
Plachta, ty nygusie! - krzyczal wczoraj przed starostwem slupskim pod adresem prokuratora rejonowego Jerzy Izdebski. Kilka minut pozniej zatrzymala go policja pod zarzutem zniewazania prezydenta RP (nazwal Kwasniewskiego pijakiem, oszustem i klamca).
Dzialacze Polskiej Partii Biednych silnie naglosnionymi mowami i emitowanymi z magnetofonu piesniami patriotycznymi zagluszali sesje Rady Powiatu. Przemawiali Zygmunt Prusinski, Ryszard Bogusz i Jerzy Izdebski. Ten ostatni, choc sam jest radnym powiatowym , wolal mowic do przechodniow i dosc licznej grupki sluchaczy. Krytykowano wszystkie obecne wladze w panstwie i rejonie, m.in. za nieudolnosc w likwidacji bezrobocia i oszukiwanie ludzi.
Demonstracji przygladali sie straznicy miejscy i policjanci. W pewnym momencie zaczeli legitymowac dzialaczy PPB. W koncu zatrzymano Izdebskiego i odwieziono do komendy policji. Wkrotce wiec zamknieto. Nie doszlo do zapowiadanego wejscia dzialaczy PPB do starostwa.
W przerwie obrad radni spekulowali, ze Izdebskiego zatrzymano na zadanie miejskiego komendanta policji, ktory bral udzial w posiedzeniu i mogl sie zdenerwowac z powodu halasu. Rzeczniczka KMP Donata Knap wyjasnila, ze lidera PPB funkcjonariusze zatrzymali sami, gdy sie zorientowali, ze lamie prawo.
O 15 zakonczono przesluchanie Izdebskiego. Nie bedzie aresztowany, ale grozi mu do 3 lat wiezienia ("Glos Pomorza", Wtorek - sroda, 31 pazdziernika - 1 listopada 2000 r.).
SLUB TRANSATLANTYCKI
Ustczanin, Portugalka i bariera
Znany z bojow z polska biurokracja ustczanin Edward Kuciak przybyl z Kanady z wybranka i wzial koscielny slub w swoim miescie. W oczach panstwa polskiego zwiazek ten jest niewazny.
Wybranka to Portugalka Isabel Martins. Poznali sie i zyja w Kanadzie. On pracuje w agencji detektywistycznej, ona jest ekonomistka. - Wychowala sie w Mozambiku, ale jej rodzine wypedzili komunisci. W jej domu jest teraz ambasada kubanska - mowi pan mlody, zdeklarowany monarchista. Porozumiewaja sie po angielsku i w tym jezyku ustecki ksiadz dziekan Jan Turkiel udzielil im slubu.
Zwiazek ma jednak wylacznie sakramentalny charakter, bo malzonkom nie udalo sie sforsowac przeszkod biurokratycznych: Polska nie ma umowy z Kanada i nasz sad musialby wczesniej orzec, iz nie ma przeszkod do zawarcia malzenstwa. Procedura trwalaby kilka miesiecy, tymczasem panstwo mlodzi przylecieli na kilka dni.
Hipis Kuciak juz w latach siedemdziesiatych kontestowal w Ustce realny socjalizm, potem wyjechal do Kanady. Gdy wrocil w 1992, podjal prace w slupskim Urzedzie Wojewodzkim, ale szybko go zwolniono, bo nie nostryfikowal dyplomu z uniwersytetu w Ottawie. W Ustce bezskutecznie walczyl o meldunek; gdy burmistrz zadal podania miejsca stalego pobytu, Kuciak wniosl, aby zameldowac go w... samochodzie, ktorym wrocil z emigracji.
Potem zostal doradca Jerzego Izdebskiego. Wpadli na pomysl powszechnych wyborow burmistrza, ktory - w przypadku nieuznania przez Rade - mial rezydowac na wychodzstwie, w palacu Izdebskiego w Wytownie. W koncu Kuciak, zrazony barierami, ponownie wyemigrowal za Atlantyk (Marcin Barnowski, GLOS POMORZA, Wtorek, 26 pazdziernika 1999 r.)
No comments:
Post a Comment