Sunday, May 29, 2005

THE VILLAGE GLEANER

Local Poles honour
Pope John Paul II
______________
Name may soon adorn street signs

By Jennifer Weatherhead

A group of west end residents are hoping to memorialize the late pope by adding his name to local street signs.
The area's Polish community had a very strong connection with, and pride for, the Polish pope, and some local Poles went to keep his legacy alive by adding "Pope John Paul II Boulevard" to the top of the street sign for Roncesvalles Avenue between Westminster and Queen streets.
Jesse Flis, director and first vice president of Copernicus Lodge, a Polish-Canadian senior's centre, stressed the community isn't proposing to rename the street.
"I understand the importance of keeping the Roncesvalles [Avenue] name. It has meaning and a history," he said. "But the pope had a huge impact on this Polish community that we want to have a never-ending memory of his time here and his life."
According to Councillor Sylvia Watson's (Ward 14, Parkdale-High Park) legislative assistant, Karolina Ivankovic, the process has been put in motion, and the community is investigating whether Vatican approval is necessary.
The councillor, she added, has also come up with alternatives if the ward doesn't agree to the addition. "Councillor Watson thinks it is an interesting idea," said Ivankovic. "But she needs to gauge the community response and an alternative would be to designate the square where the pope's statue is after the pope."
Roncesvalles Avenue already has some memorabilia of the late Pope. Copernicus Lodge recently added the name "Pope John Paul II Care Centre" to its title, and a statue of the pope stands outside St. Casimir's Roman Catholic Church (156 Roncesvalles Ave.).
"It was very evident from the funeral celebrations after the passing of the pope that he had an impact on this community," said Flis. "I had never seen such a large gathering and such a moving event."
The Polish community almost came to a standstill during Pope John Paul II's funeral. Almost 10,000 people, of various cultures, united to celebrate his life. Many gathered around the Saint Casimir statue, which commemorated Pope John Paul II's 1984 Toronto visit, placing flowers at its base.
"There were thousands of flowers and lots of candles burning when word came that he was very sick," said Saint Casimir's Pastor Janusz Blazejak. "When he died it was sad, but also a celebration of his life and a thank you to God for giving us this pope."
Blazejak went to Rome in 2004 to meet the pope personally and present him with a gift from Toronto's Polish community.
"When you meet the pope in person you think you have all kinds of things to ask him," Blazejak explained, "but you don't ask him, you just listen. You are in awe of his presence. He just had that effect. He made us very proud to be Polish."
Father Edward Ewczynski of St. Cecilia's Catholic Church said many Polish people were proud of the pope's political impact, particularly in dealing with communism.
"We were all very proud of it. He experienced communism and he knew the evils of this system, and through spiritual teachings he brought the people together to fight communism," explained Ewczynski, noting he would support adding the pope's name to the Roncesvalles Avenue street sign.
"I would not oppose it," he said. "It would be a wonderful way to keep his spirit alive in our area."
However, not everyone in the Polish community is in favour of the proposal. Ryszarda Patola of Venus Flowers on Roncesvalles Avenue said while she is Catholic, she isn't fanatic about remembering the pope. "I don't really care if they want to add to the name," she said. "But they can if they want. I just wonder about the costs. Who would pay, and would everyone have to change their address?"
According to Councillor Watson's office, there would be no cost because Roncesvalles Avenue is scheduled for a sign replacement in the near future. Watson's office also said there would be no change to addresses because it is simply a designation, not a name change.
Flis stressed the change is still an idea. "The tributes to Pope John Paul II haven't stopped yet. This is another idea," he said. "The Italians have a street named after Sophia Lauren, why can't the Poles have a Pope John Paul II Boulevard?"
For Teresa Budzilo of Artus Polish Bookstore, it would be something special for the community and the city. "The pope didn't just have an impact on the Polish community, he had it on so many people," Budzilo said. "I remember when he was here for Youth Day in 2002. It was terrible weather, so hot and rainy." Budzilo paused to reflect on that important day. "The pope came and suddenly it cleared up, like magic. I had high blood pressure, but I just had to go."
Budzilo said the Polish community of about 10,000 people would probably like to have the pope's name added to the sign.
"It would be something special for a lot of people in the community," she said, leafing through a book commemorating the pope's life. With a hint of sadness she added, "He was a special person" (THE VILLAGE GLEANER The Community Newspaper for Toronto's West End, Vol. 5, No. 8 May 2005).

Saturday, May 28, 2005

Prezydent Tyminski

Czyzbysmy zakrecili kolo w polityce Polski? Stanislaw Tyminski, polonus, torontonianin i szlachcic z wielkiego polskiego rodu Naleczow moze miec druga swoja szanse. Czego juz nie mozna powiedziec o Walesie i innych skompromitowanych 15- latami wladzy politykach i elitach politycznych w kraju.

15 lecie nieudaczniactwa i polowicznych sukcesow (NATO, EU, Wyprawa Bagdacka) przekreslily ich kariary na przyszlosc. Madrzejsze spoleczenstwo polskie teraz zrozumialo, ze byla juz wczesniej alternatywa, ze Polak, emigrant z "czarna teczka" mial racje. Ale cala infrastruktura SB-cko agenturalna owczesnej Polski wolala miec swojego "agenta" jako prezydenta, a nie polonijnego szlacheckiego patriote.

Ogolna Koalicja Obywatelska w kraju wystawila Stanislawa Tyminskiego jako kandydata na prezydenta Polski (http://oko.go3.pl/nowasila.html).
Tyminski w miedzyczasie tez dokonal wielkiej transformacji w swoim zyciu osobistym. Rozwiodl sie i ponownie ozenil, tym razem z obywatelka Chin.
Niewatpliwie Chiny przejely role w swiecie po upadajacej Rosji. Prezydent z takimi "konekcjami" to jak zlote jajko podrzucone dla slepej kury do wysiadywania i tylko glupiec bylby tego nie zauwazyl ("Stan Tyminski wraca z nowa zona" - http://info.onet.pl/1103929,11,item.html). Przez 15 lat demokracji w Polse wyroslo juz prawie nowe pokolenie mlodych ludzi. Ci widza inaczej swiat. Sa bardziej wyuczeni, poinformowani, otwarci. Dlatego propozycja kandydata - nowego XXI-wiekowego kandydata z Kanady na prezydenta Polski - moze okazac sie atrakcyjna oferta.
Stan w 1990 roku udowodnil, ze przerastal owczesnych o epoke. Teraz tam dojrzeli i moze to byc wlasnie ten wlasciwy czas.

W wywiadzie z Andrzejem Kumorem ("Zawalczyc o wlasny kraj", GONIEC 27 V - 2 VI 2005) Stan Tyminski mowi: "Powinnismy zrobic wszystko, aby Polska byla naszym domem, i bedziemy sie w niej czuli jak w swoim domu; nie tylko dla Polakow, w Kraju, ale tez dla milionow Polakow, ktorzy mieszkaja za granica".

Natomiast w swoim felietonie w "Goncu" ("Darmowi" kandydaci), Stanislaw Tyminski pisze, ze Polacy otrzymali kiepskie produkty prezydenckie, bo byly dane im za darmo. Kandydat na prezydenta musi byc takze wspierany finansowo przez swoich wyborcow. Za komuny za nic sie nie placilo, no a jakiej jakosci te serwisy byly, to kazdy wie. Za demokracji zafundowano Polakom tez darmowych prezydentow. Czego oczekiwano od wyborcow, to tylko ruszyc tylkami i pojsc do urn aby glosowac.

W rozwinietych cywilizacyjnie demokrajcach kapitalistycznych, wyborca nie tylko wybiera swojego kandydata, ale takze daje mu pieniadze za te fatyge kandydowania i reprezentowania go.
Czyli Stan Tyminski podniosl swoja cene. I bardzo dobrze. Chce sie miec prezydenta godnego Polaka, to trzeba za to zaplacic.

Pamietam pierwszy raz spotkalem sie ze Stanem na jego prelekcji w Centrum Jana Pawla II w Mississauga, 28 maja 2003 roku. Sala wypelniona po brzegi. Poprosilem go o autograf w "Swietych Psach". Ta ksiazka jest dalej aktualna i bardzo ja polecam ( http://www.rzeczpospolita.com/stan/). Sprawial mile wrazenie. Wydawal sie rzetelny i prawdomowny. Skromny w prezentowaniu swoich doswiadczen i wiedzy.

Wszystkie klamstwa SB-ji w 1990 roku wobec Tyminskiego sie nie sprawdzily. Zobaczymy co beda robic teraz. Mam nadzieje, ze chociaz Polonia poprze Tyminskiego gremialnie. Wtedy Polonia manipulowaly sluzby specjalne PRL-u. Kosciol, jak teraz wychodzi, tez byl manipulowany przez te sluzby. O prasie to nie ma co nawet wspominac.
Jak na razie to "autorytety" tylko zaczepiaja.

Stanislaw Lem , pisarz, o kampanii prezydenckiej ("Opinie", POLITYKA nr 15 (2499), 16 kwietnia 2005):

"Tym co sie dzieje na wyzszych pietrach, bardzo jestem zatroskany. Wszyscy nagle chca zostac prezydentami. Kandydatura Lecha Kaczynskiego napotyka u mnie na duzy opor, bo nie lubie, jak ktos zapewnia o swojej uczciwosci; takiego, ktory by mowil, ze bedzie prezydentem nieuczciwym, jeszcze nie bylo. Prezydenckie zakusy ma tez Lepper, wydaje nawet z tej okazji ksiazke, ktora jest oczywiscie jakas brednia, ale jego zwolennicy dma w surmy, ze bedzie to wielka rzecz. Podejrzewam, ze ludzie LPR nie mieliby nic przeciwko temu, azeby Lepper poszedl na boj jako pierwszy szwolezer; mozliwe, ze on w tym boju padnie i wtedy na placu pozostanie Giertych. Najbardziej mnie jednak przerazilo, ze do wyscigu zglosil sie znow Stan Tyminski, ten sam, co sie kiedys opasywal wezami. Jak nie Stan Tyminski, to Giertych, jak nie Giertych, to Lepper, i tak krecimy sie w kolko" ("Tygodnik Powszechny").

Tyminski prezydentem, to za duzo nawet na wyobraznie Stanislawa Lema. No ale na szczescie Lema w Polsce nikt nie czyta, a jak wiemy rzeczywistosc przerasta nawet lemowska wyobraznie.
Ciekawe jest jednak wytluszczenie "Polityki". Nie jest to jeszcze czarna anty-Tyminska propaganda, jaka stosowaly media w latach 90., ale realizm "Polityki" czuc juz wezowym okultyzmem.
A wedlug "Newsweeka" "Polityke" czyta 1,6 miliona osob ("Newsweek Liderem", NEWSWEEK 29.05.2005).

2,5 miliona osob czyta nasz tygodnik w ciagu miesiaca - wynika z najnowszych badan PBC.
Liczba czytelnikow ( w mln)
"Newsweek" 2,5
"Wprost" 2,1
"Polityka" 1,6
"Przekroj" 0,9

Wednesday, May 25, 2005

Cos sie nie wiedzie

Islamistom ostatnio. Abu Musab al-Zarqawi, lider al-Kaidy w Iraku podobno ciezko ranny. Sadam Hussain, tyran Bagdadu, paraduje w slipkach na pierwszych stronach gazet. O zgrozo! Co powiedzieliby na to jego duchowi mentorzy, Stalin i Hitler? Nudyzm uwazali za odznake burzuazyjno-dekadenckiego zachowania. Golizne tepila i socjalistyczna prawica (nazizm) i socjalistyczna lewica (komunizm), a tu Nabuchonadazar, lider arabskiego socializmu na golasa!

Newsweek natomiast piorem swojego reportera Michaela Isikoffa spuscil Koran do miski klozetowej w Guantanamo Bay. Michael Isikoff zaslynal wczesniej historia Moniki Lewinskiej, ktora dawala "klintusia" Billowi Clintonowi. Widac, ze Newsweek lubuje sie w takich historyjkach.

Michael Isikoff korzystal z dobrze sprawdzonego juz zrodla rzadowego (Richard M. Smith, "Przede Wszystkim Wiarygodnosc", NEWSWEEK 29.05.2005).

Sa to nowe techniki prowadzenia sledztwa. Golizna podobno lepiej dziala na tych fanatykow jak obcinanie palcow, wydlubywanie oczu, czy wbijanie gwozdzi za paznokcie. Te techniki wobec Irakijczykow stosowal Sadam. I sie na nie uodpornili. Postawic takich nago przed kobieta, obciac brode, nastraszyc psem i do tego pomalowc buzie czerwona farba mowiac, ze to krew menstruacyjna, a spiewaja podobno jak ptaszki. Oczywiscie potlityczno-poprawny swiat zaraz zaprotestowal, ze to niehumanitarne traktowanie wiezniow. To obcinanie glow, wbijanie na pala, wydziobywanie oczu, obcinanie palcow, techniki stosowane przez Islamistow, sa humanitarne?

Krolowa Elzbieta II w Kanadzie. Przemowila w parlamencie Alberty. Uhonorowala czterech oficerow Krolewskiej Konnej Policji Kanadyjskiej (RCMP), ktorych zstrzelil hodowca 20 krzaczkow marihuany. Pierwsza reakcja mediow i policji, to bylo zwalenie winy na marihuane. Az kanadyjski wplywowy magazyn MACLEAN'S wystraszyl sie tej reakcji poswiecajac cale wydanie tej sprawie. Strona tytulowa wykrzykiwala: "Their deaths were senseless and heartbreaking. But should they spur a drug crackdown?". "Czy rzeczywiscie jest to wina marihuany" - zatanawia sie redakcja ("Is Pot Realy To Blame?", MACLEAN'S, March 14, 2005).
Ja dalej uwazam, ze prohibicja zabija, a nie marihuana.

MAYERTHORPE MAYHEM
Marijuana-law reform may have been set back a hundred years by the recent devastating incident in Mayerthorpe, Alberta [James Roszko, who grew marijuana, shot and killed four Royal Canadian Mounted Police officers on March 3. Ed.], but blaming marijuana is nonproductive and ill-advised. When the government wakes up and smells the roses and decriminalizes the use of marijuana - and even regulates the growth and distribution of same - only then will we be able to end organized crime and eliminate the subversive secrecy of its growth.
Remember, prohibition of alcohol didn't work, either. The Mayerthorpe killings are horrendous, and our hearts break for the victims' families. But please, let's not lump hundreds of thousands of marijuana users [ many of whom are honest, productive, hard-working people] with one perverted, cop-hating, gun-wielding psychopath.
Andi Peterson
Calgary, Alberta
Canada ("Mailbag", HIGH TIMES, July 2005 WWW.HIGHTIMES.COM).

Skoro juz jestesmy przy krolowej, to poczytny dziennik kanadyjski "Glob and Mail" (http://www.theglobeandmail.com/) zadal swoim czytelnikom pytanie, czy Kanada powinna utrzymywac krolowe jako glowe panstwa kanadyjskiego? Wiekszosc respondentow (82%) odpowiedzialo - Tak.

Robert Kelly, oficer policji torontonskiej, ktory infiltrowal pod przykryciem srodowisko narko-biznesu, tak przejal sie swoja rola, ze sam zaczal brac narkotyki (dla wiarygodnosci w srodowisku). W koncu uzaleznil sie od kokainy i wpadl. Wladze policji uznaly to za wypadek przy pracy i nie zwolnily Kellego z pracy. Ale teraz za kare bedzie poddany rutynowym badaniom moczu.

Premier Kanady Paul Martin przetrwal. A bylo juz cienko. Liberalowie maja rzad mniejszociowy. Musieli zbratac sie z socjalistami Jacka Laytona (NDP). Oczywiscie nic nie ma za darmo. Kosztowalo to ich $4.6 miliardow, ktore beda musieli przeznaczyc m.in. na budowe mieszkan socjalnych i oplaty na studia. Czyli scena polityczna Kanady zaczela ciazyc na lewo. Jezyczkiem u wagi byla Belinda Stronach, ktora zmienila barwy z konserwatywnych na liberalne. Nie bedzie wiec przyspieszonych wyborow do parlamentu.

Friday, May 20, 2005

Ludzie listy pisza...

Z redakcyjnej poczty, GAZETA 63, Toronto, 29 marca 2001 str. 14

Szanowny Panie Redaktorze Belz.
Klaniam sie ponownie. Kanadyjskim zwyczajem "follow up" przypominam sie Panu.
Dnia 18 pazdziernika 2000 r. napisalem do Pana list z zalacznikami o dzialalnosci p. Jerzego Izdebskiego na Pomorzu. Zwrocilem sie do Pana, poniewaz szanowne panskie pismo "Gazeta" bylo pierwszym pismem polonijnym, ktore zamiescilo artykul o panu Izdebskim. Tak sie zlozylo, ze ja znam p. Izdebskiego, poniewaz wspolnie w Polsce probowalismy przezyc, jako powracajacy z Zachodu do wolnego kraju polityczni emigranci.
Panstwo polskie od ponownego swojego istnienia jako suwerenne, systematycznie dyskryminuje politycznych dysydentow zamieszkalych na Zachodzie, a chcacych osiedlic sie ponownie w swoim rodzinnym kraju. Tych, ktorzy sie odwazyli wrocic traktuje po macoszemu. Uswiadczaja oni takich utrudnien ze strony samorzadowych i rzadowych urzedow, ze albo ponownie reemigruja, jak to sie przytrafilo mnie, lub radykalizuja sie, jak p. Izdebski.
Ja unikajac takiej radykalizacji wolalem wrocic do Kanady. Jako absolwent University of Ottawa z dyplomem nauk politycznych szybko "rozszyfrowalem" system i zrozumialem, ze to jeszcze nie ten czas. Prawdziwym patriotom polskim z Zachodu dalej utrudnia sie w osiedleniu. O jakiejs pomocy ze strony rzadu to nie ma mowy. Gorzej, obecnie od najwyzszych wladz panstwowych nadchodza niepokojace sygnaly. Polski parlament ustanawia uchwaly podyktowane antypolonijna trescia (patrz, paszportowa, o obywatelstwie, ochrony jezyka polskiego, reprywatyzacyjna, czy ostatnio repatriacyjna).
Nie wszyscy natomiast wiedza, ze to co juz nawet bez zenady ustanawiaja najwyzsze wladze w panstwie, nizsze jednostki rzadowe praktykuja juz od lat.
Tacy, jak ja i pan Izdebski sa przykladami tej polityki rzadowej. Wiele lat spedzonych w Wolnym Swiecie dlugo na siebie nie musialo czekac i naturalna nasza reakcja na takie dyskryminacyjne traktowanie nas, byla oczywiscie walka.
Nie sugeruje, ze w Polsce nie nastapila zadna zmiana. Za PRL-u taka walka bylaby po prostu niemozliwa. Teraz mozna uprawiac polityke, z tym, ze bedzie ona nieskuteczna.
Po naszej wspanialej kampanii wyborczej, p. Izdebski zostal radnym miasta Ustki. Nawet przez pewien czas bylem jego doradca politycznym. Swoja kontrowersyjna i odwazna postawa zdobywa on sobie wielu zwolennikow i w konsekwencji wyborcow. Obecnie jest radnym starostwa slupskiego.
Niewatpliwie jego celem jest polski parlament, gdzie moglby byc wiecej slyszalny. Nie bedzie to latwe, poniewaz trzeci szczebel wladzy polskiego systemu demokratycznego nie jest wybieralny w wyborach bezposrednich. Pan Izdebski moglby wygrac, jako radny do rady wojewodzkiej, czy do rady regionalnej, poniewaz wlasnie na takim terenie jego popularnosc niewatpliwie rosnie.
Rzadowe instytucje "wyciszaja" go. Jego radiowy "Izdebski Talk Show" w slupskim radiu "Radio City", zostal zdjety z eteru. Utrudnia mu sie finansowo. Rzeczywiscie robi sie z niego biedaka, tak faktycznie, jak i mitologicznie.
Faktycznie, poniewaz rzad Polski robi wszystko aby p. Izdebski nie mogl prosperowac w swojej dzialalnosci biznesowej. Mitologicznie, poniewaz uciekajacy z PRL-u Izdebski byl tworca i liderem znanej na Pomorzu grupy muzycznej stylu "underground", ktora miala nazwe "74 Grupa Biednych". Przesladowany przez owczesne wladze, wyjezdza do Wielkiej Brytanii.
Niewatpliwie utworzenie Polskiej Partii Biednych jest zabiegiem marketingowym, ktory ma pomoc mu w drodze do Parlamentu. Czego serdecznie mu zycze. Ale niepokoi mnie to, ze wladze wszystkich szczebli w Polsce beda robily wszystko, aby do takiego scenariusza nie doszlo. W zalaczeniu wycinek o zatrzymaniu przez policje p. Izdebskiego z regionalnej gazety "Glos Pomorza".
Ja rozumie, ze polskie instytucje demokratyczne sa mlode i ulomne. Ale nie nalezy ich wspomagac srodkami represyjnymi. Raczej instytucje te powinny umozliwiac aktywnym jednostkom samorealizacje sie w procesie demokratycznym
W Polsce natomiast nie tworzy sie nowych, bardziej adekwatnych do zmieniajacych sie realiow spoleczno-politycznych, praw. Wiekszosc istniejacych praw to stare komunistyczne, lub lekko zmodyfikowane. Nowe natomiast sa nasaczone "stygma Tyminskiego" i bardzo antypolonijne.
Oczywiscie perspektywa Warszawy jest diametralnie inna i taki obraz jest przedstawiany dla Polonii. Stolica, jako centrum ekonomiczno-spoleczno-polityczne Polski jest w miare liberalna. Tam moga funkcjonowac takie osoby z Polonii, jak p. Jezioranski. Ale i liberalizm warszawski ma swoje granice. Pan Kuklinski jeszcze raczej nie bylby tam mile widziany.
Nie wszyscy emigranci polityczni pochodza z Warszawy, lub wrocili do Polski i osiedlili sie w Warszawie. Wiekszosc emigrantow pochodzi z prowincji. Nie ma zadnych ustaw repatriacyjnych dla powracajacych z Zachodu do swoich rodzinnych stron. Korupcja, zawisc urzednicza i jeszcze istniejace komunistyczne ustawy zniewalaja powracajacych. W wiekszosci emigranci polityczni nie opuszczali kraju aby robic przyslowiowe miliony na Zachodzie. Wracaja biedni do wolnej Polski. O wsparciu rzadowym, ulgach i innych udogodnieniach na okres zagospodarowania sie, to mozna tylko pomarzyc. Warunki przetrwania wobec tego sa slabe i ubogie. Panowie Izdebski i Prusinski oraz moja Mama, Genowefa Kuciak, sa ofiarami takiego powrotu.
Mama wrocila do Polski w 1992 roku. Do tej pory jest bezdomna, walesajaca sie po Pomorzu, bez stalego zameldowania, schorowana kobieta. Odzyskala swoja mala rente rodzinna, ktora wladze komunistyczne "zawiesily" na okres jej pobytu w Kanadzie. Jakby nie wrocila w 1992 r., to by i tej renty nie odzyskala. Bez mojej pomocy finansowej nie mialaby zadnych szans na przetrwanie w Polsce. Jaruzelskie prawo nie pozwala. A przeciez oddanie takich "zawieszonych" przez panstwo emerytur i rent, wraz z odsetkami, dla powracajacych do swojej ojczyzny Polonusow, byloby wspanialym gestem, a zarazem pomoca finansowa ze strony Rzadu Polskiego.
Ustka jest rodzinnym miastem Mamy. Tam jest pochowany jej maz; tam spedzila wiekszosc swojego zycia. Miasto natomiast nic nie wspomaga Mame, aby mogla sie ponownie w nim osiedlic. Wrecz utrudnia. W naszym mieszkaniu mieszka byly milicjant, a obecnie policjant. Nas wszystkich miasto arbitralnie wymeldowalo. Teraz aby uzyskac jakies prawa miejskie, potrzebne jest tzw. "zameldowanie na stale". W ogole, aby otrzymac jakies prawa obywatelskie sam dowod stwierdzajacy obywatelstwo polskie nie wystarczy.
Bez "stalego zameldowania", obywatel polski nie ma prawa do subsydiowanego mieszkania, do zalozenia konta bankowego, opieki lekarskiej, otrzymania paszportu, koncesji handlowej, wyrobienia prawa jazdy, zalozenia firmy, zarejestrowania telefonu komorkowego. Wymieniajac tylko niektore.
Polski paszport wydany przez polskie placowki na Zachodzie nie ma zadnej wartosci w kraju.
Powracajacym do Polski z zachodnim doswiadczeniem i edukacja polskie urzedy stawiaja rozne bariery. Mnie osobiscie nie pozwolono robic kariery pracujac dla rzadu polskiego, poprzez nieuznanie dyplomu uczelni kanadyjskiej. Takze ministerstwo odmowilo mi koncesji na dzialalnosc gospodarcza w zawodzie, w ktorym tu od lat pracuje.
Czy zrownanie wartosci polskiego paszportu wydanego na Zachodzie z dowodem z stalym zameldowaniem nie byloby milym uklonem w strone Polonii? Przepisy celne tez dyskryminuja powracajacych. Nie kazdego stac na nowy samochod, aby go wwiesc do Polski jako mienie przesiedlencze. Co tu ukrywac, wiekszosc emigrantow politycznych na Zachodzie jest biedna. Takze rygorystyczny czas wwiezienia mienia nie promuje biednych.
Nie dosc, ze komunizm zubozyl Mamy rodzine, to obecna wladza utrudnia otrzymanie rekompensaty za utracone mienie zabuzanskie Zarembow z Wolynia.
Nawet moj slub, ktory jako patriota wzialem w Polsce, w swoim rodzinnym miescie Ustce, nie zostal przez wladze uznany (w zalaczeniu pierwsza strona "Glosu Pomorza" z artykulem o tym wydarzeniu).
Przepraszam, ze tak sie rozpisalem. Ale mysle, ze poruszylem istotne problemy, ktore dotycza Polonii. Ostatnio duzo jest dyskusji w zorganizowanych gremiach polonijnych na temat roli Polonii w nowych okolicznosciach historycznych. Do tej pory nie slyszalem glosu mowiacego, ze istotna rola Polonii jest dzialalnosc na rzecz nieistnienia Polonii. Rzad Polski przy pomocy zorganizowanej Polonii powinien sprawiac takie warunki do powrotu, abysmy wszyscy mogli wrocic do swojego gniazda - Polski.
Z wyrazami szacunku, Edward Kuciak, Toronto.

ZA ZNIEWAGE
Demonstracja i zatrzymanie Izdebskiego
Plachta, ty nygusie! - krzyczal wczoraj przed starostwem slupskim pod adresem prokuratora rejonowego Jerzy Izdebski. Kilka minut pozniej zatrzymala go policja pod zarzutem zniewazania prezydenta RP (nazwal Kwasniewskiego pijakiem, oszustem i klamca).

Dzialacze Polskiej Partii Biednych silnie naglosnionymi mowami i emitowanymi z magnetofonu piesniami patriotycznymi zagluszali sesje Rady Powiatu. Przemawiali Zygmunt Prusinski, Ryszard Bogusz i Jerzy Izdebski. Ten ostatni, choc sam jest radnym powiatowym , wolal mowic do przechodniow i dosc licznej grupki sluchaczy. Krytykowano wszystkie obecne wladze w panstwie i rejonie, m.in. za nieudolnosc w likwidacji bezrobocia i oszukiwanie ludzi.
Demonstracji przygladali sie straznicy miejscy i policjanci. W pewnym momencie zaczeli legitymowac dzialaczy PPB. W koncu zatrzymano Izdebskiego i odwieziono do komendy policji. Wkrotce wiec zamknieto. Nie doszlo do zapowiadanego wejscia dzialaczy PPB do starostwa.
W przerwie obrad radni spekulowali, ze Izdebskiego zatrzymano na zadanie miejskiego komendanta policji, ktory bral udzial w posiedzeniu i mogl sie zdenerwowac z powodu halasu. Rzeczniczka KMP Donata Knap wyjasnila, ze lidera PPB funkcjonariusze zatrzymali sami, gdy sie zorientowali, ze lamie prawo.
O 15 zakonczono przesluchanie Izdebskiego. Nie bedzie aresztowany, ale grozi mu do 3 lat wiezienia ("Glos Pomorza", Wtorek - sroda, 31 pazdziernika - 1 listopada 2000 r.).

SLUB TRANSATLANTYCKI
Ustczanin, Portugalka i bariera
Znany z bojow z polska biurokracja ustczanin Edward Kuciak przybyl z Kanady z wybranka i wzial koscielny slub w swoim miescie. W oczach panstwa polskiego zwiazek ten jest niewazny.

Wybranka to Portugalka Isabel Martins. Poznali sie i zyja w Kanadzie. On pracuje w agencji detektywistycznej, ona jest ekonomistka. - Wychowala sie w Mozambiku, ale jej rodzine wypedzili komunisci. W jej domu jest teraz ambasada kubanska - mowi pan mlody, zdeklarowany monarchista. Porozumiewaja sie po angielsku i w tym jezyku ustecki ksiadz dziekan Jan Turkiel udzielil im slubu.
Zwiazek ma jednak wylacznie sakramentalny charakter, bo malzonkom nie udalo sie sforsowac przeszkod biurokratycznych: Polska nie ma umowy z Kanada i nasz sad musialby wczesniej orzec, iz nie ma przeszkod do zawarcia malzenstwa. Procedura trwalaby kilka miesiecy, tymczasem panstwo mlodzi przylecieli na kilka dni.
Hipis Kuciak juz w latach siedemdziesiatych kontestowal w Ustce realny socjalizm, potem wyjechal do Kanady. Gdy wrocil w 1992, podjal prace w slupskim Urzedzie Wojewodzkim, ale szybko go zwolniono, bo nie nostryfikowal dyplomu z uniwersytetu w Ottawie. W Ustce bezskutecznie walczyl o meldunek; gdy burmistrz zadal podania miejsca stalego pobytu, Kuciak wniosl, aby zameldowac go w... samochodzie, ktorym wrocil z emigracji.
Potem zostal doradca Jerzego Izdebskiego. Wpadli na pomysl powszechnych wyborow burmistrza, ktory - w przypadku nieuznania przez Rade - mial rezydowac na wychodzstwie, w palacu Izdebskiego w Wytownie. W koncu Kuciak, zrazony barierami, ponownie wyemigrowal za Atlantyk (Marcin Barnowski, GLOS POMORZA, Wtorek, 26 pazdziernika 1999 r.)


Wednesday, May 18, 2005

BELINDA STRONACH - prostytuowanie polityki?

Lalka Barbie Partii Konserwatywnej Kanady. Atrakcyjna blondynka, milionerka, ktora Partia Konserwatywna reklamowala, ze "jest lepsza od Viagry". Belinda Stronach, bo o niej mowa, zdradzila kanadyjskich konserwatystow i przeszla do Liberalnej Partii Kanady.

Pani Stronach jest czlonkinia kanadyjskiego parlamentu z bardzo konserwatywnego okregu Newmarket-Aurora. Wyborcy z tego okregu nie moga jej wybaczyc tej zdrady. Pamietam Stronach z wywiadow, jako zagorzala przeciwniczke legalizacji, czy nawet dekryminalizacji marihuany. Czy zmienila tez zdanie w tej kwestii? Przeciez liberalowie sa za legalizacja. Czas pokaze. Jesli liberalowie nic nie zrobia to Partia Marihuany bedzie zyskiwac na znaczeniu, tak jak w Brytyjskiej Kolumbii.

There's the B.C Marijuana Party, which is growing perilously close to mainstream. [Vision for better B.C.] was expressed by the Marijuana party with the sparking of hundreds of doobies at a toke-in on the lawn of the Vancouver Art Gallery. Under its platform of weed legalization, pot taxes to add billions in revenue. Tourism would soar. Marijuana would be the official B.C. flora. "We like the dogwood as much as anyone," says the party's webside, "but there is no denying that cannabis is the province's most recognized flower" ("Party Hearty." MACLEAN'S, May 16, 2005).

W rozwnietej demokracji, jaka jest Kanada, rzadko takie przejscia z jednej partii do drugiej, prominentnych politykow, sie zdarzaja. Przeto sa zle odbierane przez spoleczenstwo i zakrawaja na miano politycznej prostytucji.

W Polsce to normalka. Albo sie zmienia partie, albo wchodzi w koalicje, lub zaklada nowa partie. I tak ta kiepska klasa polityczna w kraju sie perpetuum-mobiluje. Jacek Indelak ("Malpy w kapieli albo troche przyzwoitosci na codzien", GAZETA 82, Toronto 29 kwietnia - 1 maja 2005) probuje odpowiedzic na pytanie, dlaczego mamy taka kiepska klase polityczna?

Sa tacy, co dopartuja sie przyczyn jej kiepskosci w odleglejszej historii. Odwoluja sie do zaborow, do hitlerowskiej okupacji, ktore oduczyly Polakow - na przyklad - szacunku dla panstwa. Inni nawiazuja (na wzor komunistycznych wladcow, ktorzy z luboscia wyzywali Polakow od warcholow) do poszlacheckiego garbu.
Garb szlachecki? Daj Boze, bardzo by nam dzisiaj pomogl. Rzeczpospolita szlachecka byla, jak na owczesna epoke, bardzo nowoczesna demokracja, w ktorej uczestniczyl znacznie wiekszy odsetek ogolu Polakow, niz dzisiaj bierze udzial w wyborach. Republika szlachecka osadzona byla na mocnym fundamencie moralnych zasad. Zdrade, klamstwo, zlodziejstwo, lajdactwo nazywano po imieniu i pietnowano. Szlachcic na zagrodzie faktycznie byl rowny wojewodzie, podczas gdy nasza konstytucyjna rownosc wobec prawa wciaz bywa martwym artykulem. Instytucje prawne, zastosowane przez polska szlachte, bywaly wrecz znakomite. Jeden przyklad: nikt nie moze byc wieziony bez wyroku sadowego (neminem captivabimus nisi iure victim). Wprowadzenia takiego zapisu do prawa my, wspolczesni Polacy, doczekalismy sie dopiero u schylku dwudziestego wieku. Liberum veto? Jego pierwszy uzytkownik, posel Sicinski, wraca jak czkawka we wszystkich dyskusjach o polskich przywarach. Tymczasem az by sie prosilo, by non possumus wspolczesnego Sicinskiego czy Rejtana zatrzymalo w parlamencie bubel czy przekret legislacyjny, jakich nasza klasa polityczna naprodukowala tyle, ze mozna by nimi obdzielic dziesiec republik bananowych.

A moze nasi politycy dzwigaja na plecach inny garb - plebejski? Wielu z nich przeciez sloma z butow wystaje. Nie mysle tutaj, Boze bron, tylko o ludowcach. Mysle o politykach "w ogole". Zastnowmy sie nad tym.
Chlop polski od dawna kieruje sie na codzien zasada wlasnej korzysci. Piekne legendy chlopstwa polskiego nalezy juz miedzy bajki wlozyc. We wspolczesnym wiesniaku niewiele Drzymaly, Slimaka czy Bartosza Glowackiego, wiecej Jakuba Szeli. Rozdziobia nas kruki, wrony... Nie ma wiekszego tyrana, niz zrobic z chlopa pana.
Opor przed kolektywizacja w czasach stalinowskich czy zakladanie wiejskiej "Solidarnosci" to incydenty, ktore w istocie niewiele mialy wspolnego z interesem publicznym. Chlop - jak powiada Szczepanski - zostal wessany przez system komunistyczny, byl najwierniejszym "ekonomicznym towarzyszem podrozy" komunizmu, zwlaszcza juz za Gierka. Zywnosc w komunizmie byla sprawa polityczna , totez chlopa smarowano miodem. Rata wiejskiego kredytu warta byla swinie, gdy plynela gotowka, nie kosztowala jednak wiecej niz kura, gdy przyszlo kredyt splacac. Tak wtedy, jak i teraz (pomijam unijne fundusze) dotowano chlopa. Czymze innym jest KRUS? Ba, chlopi w swojej masie - jako jedyni - skorzystali z "dobrodziejstw" komunizmu. Powiedz im, zeby oddali lub zaplacili za ziemie, ktora dostali w ramach bandyckiej reformy rolnej - postawia kosy na sztorc.
Wiejski zywiol jest jak woda, wciska sie w kazda szczeline. Po wojnie chlopi calymi wsiami przenosili sie do miast, zajmujac domy, opuszczone przez Polakow, Zydow czy Niemcow. "Wielkie budowy socjalizmu" zapelnialy miasta i miasteczka niezliczonymi rzeszami chlopskiej mlodziezy. Budowano dla niej hotele robotnicze i osiedla mieszkaniowe. Proces przesaczania sie wiesniakow do miast trwa nadal. Wystarczy, ze jeden sie gdzies "zalapie", natychmiast ciagnie za soba pociotkow. Niewielu dzis mieszczuchow nie ma rodziny na wsi, chociaz miejska wiekszosc niechetnie przyznaje sie do chlopskich korzeni. Im kto krocej poza wsia, tym skwapliwiej podkresla, ze on z miasta. Ma chlop w miescie poczucie awansu, a w istocie cierpi na ciezka chorobe - oderwanie od korzeni, juz nie tam, jeszcze nie tu, zawieszenie miedzy rozna obyczajowoscia, rozna kultura, rozchwianie moralne.
Czapkowanie silniejszym, pogarda dla slabszych, pazernosc, arogancja, wrecz buta. I ten porazajacy bezwstyd, gdy przyjdzie sie targowac o posady, uchwalac parlamentarne apanaze czy zamawiac sluzbowe auta. Tak postepuja ludzie, ktorym sloma z butow wystaje. Oni nadaja ton polityce. Oni wywoluja proces rownania w dol. Oni sprawiaja, ze kto wejdzie miedzy wrony, zaczyna wnet krakac jak one. Moze jest wlasnie tak?

Sunday, May 15, 2005

Putininada

Polonijne gazety duzo nadaja o paranoji w zwiazku z 60 rocznica zakonczenia II wojny przez Zwiazek Sowiecki. Putin udekorowal prezydenta Jaruzelskiego orderem, a dal kopniaka prez. Kwasniewskiemu. Czyli zgrzyt w rodzinie.
Czy byl to takze policzek dla wszystkich Polakow? Watpie aby byle smiec typu KGB-wski Putin jest w stanie spoliczkowac prawdziwego Polaka, ale nie da sie ukryc, ze pokazal nam twarz Rosjanina, ktora juz znamy od czasow Stalina. Czyli wiadoma i spodziewana, jaka od kazdego bolszewika mozna oczekiwac.

"Wyrafinowani" sprawozdawcy polityczni uwazaja, ze byla to zemsta Putina, za Kwasniewsko-Walesowski Kijow. A ja watpie. Zadna to zemsta, to naturalny odruch strachu. Zakompleksiona Rosja wobec Polski ma tylko jedna odpowiedz - imperializm i wielkomocarstwowosc. Tylko z tym, ze Putin zobaczyl oczami Stalina ile dywizji ma Papiez. I sie przestraszyl. Nie zapominajmy, ze prawdziwego lidera Polski, Karola Wojtyly, Rosja nie zaprosila do siebie. Zastraszona Polska i zakompleksiona wobec niej Rosja, w osobie Putina i sowieckich kombatantow wie, ze milionowe papieskie legiony z orlem na piersi i z krzyzem w reku sa zagrozeniem dla postkomunistycznej barbarii na Wschodzie. I putinowski car ma racje, ze sie boi. Swoich polskich prezydentow Putin trenuje kijkiem (Kwasniewski) i marchewka (Jaruzelski), ale podswiadomie wie, ze przyszly, juz nie moskiewski, prezydent Polski upomnie sie o Enklawe Krolewiecka. Dla przypomniena, Polska Liga Szlachecka w Kanadzie juz od lat postuluje aby z tej enklawy stworzyc niezalezne ksiestwo w Europie, z rzadami szlachty, jako zadoscuczynienie szlachcie za rosyjskie represje wobec tego stanu.

Rosja prawie nigdy nie przeprasza. W ich odczuciu sa zawsze w mniejszosci, otoczeni, zdradzeni, placa najwyzsza cene, poswiecaja sie za innych. Doznaja odwiecznej krzywdy, ktora jest ich przeklenstwem. Rosyjski archetyp krzywdy zakorzeniony jest w kompleksie nizszosci. Nie potrafia przyznawac sie do bledow, bo uwazaja, ze to ich umniejsza i krzywdzi. Gdy ktos jest pewny siebie, stac go na przyznanie sie do winy i bledu. Kiedy ktos jest niepewny siebie, przyznawanie sie przychodzi mu z wielkim trudem (Richard Pipes, "Jalta widziana z USA - Rozmowa z prof. dr Richardem Pipesem, historykiem i politologiem z Uniwersytetu Harvarda", DZIENNIK ITP, Toronto 15 - 21 kwietnia 2005).

Wlasnie otrzymalem wspaniale ilustrowane wydanie "Angels & Demons" Dana Browna, autora kontrowersyjnego "Kodu Da Vinci". Dan Brown pisze ciekawym postmodernistycznym stylem, gdzie fakt miesza sie z fikcja. Jest on polaczeniem Toma Clancy z Ulberto Eco. Dla wszystkich lubujacych sie w teoriach konspiracji, nowele Dan Browna sa intelektualna uczta (www.danbrown.com).

Na portalu Ustki (www.ustka.pl), burmistrz miasta w dziale Rekrutacja Pracownikow poszukuje specjalistow z zakresu integracji europejskiej, bezpieczenstwa i ochrony. Niektore pozycje moga byc tez ponentne dla Ustczan zamieszkalych poza Polska. Z mojej branzy w zeszlym roku byla do wziecia pozycja Inspektora Strazy Miejskiej, teraz Straznika Strazy Miejskiej.

Rynek ochroniarski rosnie kilka procent rocznie i nie widac konca. Coraz wiecej funkcji, ktorymi kiedys zajmowalo sie panstwo (wojsko, policja, wywiad), przechodzi w rece prywatnych przedsiebiorstw, ktore z natury sa wysoko wykwalifikowane, sa wyposazone we wlasny sprzet i czasami dysponuja wiekszymi pieniedzmi od panstwowych policji.
Zaproponowalem burmistrzowi swoja firme SECURITAS (http://www.securitas.com/). Szwecka firma, ktora polknela amerykanskiego Pinkertona i rozrosla sie w miedzynarodowa korporacje dzialajaca w 20 krajach. W Polsce maja juz 3% udzialu rynku w biznesie ochroniarskim (http://www.securitas.pl/).

Ciekawy artykul Jacka Indelaka w torontonskim "Goncu" ("Trzecia szansa", GONIEC 13-19 maja 2005). Wart przytoczenia kilku kawalkow. Lista Wildsteina (http://wildstein.ewcia.com/index.html) nie schodzi w Polsce z wokandy. Rozpoczela bolesny proces oczyszczania sie narodu.

Bronislaw Wildstein uznal, ze dosc juz matactw na obszarze lustracji, dosc grania teczkami, szukania "hakow", manipulowania historia i ludzmi. Nie bylo dekomunizacji, lustracja sie rozmywa i slimaczy (on sam czekal na swa teczke ponad rok), totez ciagle rzadzi nami SB-cka agentura, rozkladajac panstwo od wewnatrz, infiltrujac rozne instytucje i srodowiska, tworzac siec tajnych powiazan i ukladow, wplywajac na losty panstwa, godzac wreszcie w najzywotniejsze interesy narodu. Glos Wildsteina wspolbrzmial z opinia Wyszkowskiego, ktory oswiadczyl publicznie, ze dopiero odtajnienie nazwisk agentow pozwolilo mu znalezc odpowiedz na pytanie, dlaczego lata cale poruszal sie jak mucha w smole, dlaczego blokowano jego dzialania i marnotrawiono wysilki, dlaczego na kazdym kroku napotykal calkiem zniezrozumialy opor, calkiem nieczytelne, niejasne bariery i ograniczenia.
Wildstein postanowil dac lustracji nowy impuls. Upowszechnil wsrod zaprzyjaznionych dziennikarzy IPN-owski indeks osobowy, spis teczek ponad 240 tysiecy osob. Byl on dostepny w czytelni Instytutu, niewielkim jednak cieszyl sie dotad zainteresowaniem. Wyniesiony na zewnatrz, stal sie bomba z opoznionym zaplonem. Tykala ona pare tygodni, az zdetonowala ja "Gazeta Wyborcza", robiac wielka sensacje, ze oto Wildstein ukradl spis oficerow i agentow SB. Nie trzeba bylo czekac na skutki tej publikacji, "lista Wildsteina" pojawila sie w Internecie, a on sam wyrzucony zostal z redakcji "Rzeczpospolitej". Histeria siegnela szczytow, nagonka na Wildsteina przybrala niewyobrazalne rozmiary. Wrog publiczny numer jeden - dla poprawnych politycznie, bohater - dla niepoprawnych. I znow spoleczenstwo rozpeklo sie na dwoje, na przeciwnikow i zwolennikow powszechnej lustracji. Co dziwne, projekt nowej ustawy lustracyjnej autorstwa LPR nie wywolal nawet dziesiatej czesci emocji, jakie wzbudzila "lista Wildsteina". Rezonans ogromny, strony pornograficzne nie mialy nigdy takiej frekwencji w Internecie, jak indeks osobowy IPN. Amerykanski serwer, na jakim po raz pierwszy go "odpalono", zawieszal sie z powodu tloku w sieci. (...).
Wildstein - mimo gromow, ktore spadly na jego glowe - osiagnal zamierzony cel. Nikt juz powszechnej lustracji nie smie sie przeciwstawic. Spor teraz idzie juz nie o to, czy? Lecz o to, jak? Dochodzenie do consensu bedzie trudne i burzliwe, ale nikt i nic juz nie powstrzyma procesu. Mozna go co najwyzej zaklocic, jak to wciaz robi "Gazeta Wyborcza". Rozpetala burze i nadal sieje wiatr. Na jej lamach ukazal sie informator, instruujacy, jak sparalizowac prace sadu lustracyjnego i administracyjnego, a nawet sadow cywilnych, pod pretekstem roszczen z tytulu upublicznienia "listy Wildsteina". Znamienne, ze "Wyborcza" namawia ludzi, ktorych nazwiska widnieja na tej liscie, by dochodzili nawet pienieznego zadoscuczynienia. Dziwne, ze gazeta nie zastanawia sie tym razem, jak niebezpieczne to moze miec konsekwencje dla skarbu panstwa. (...).
"Raz kurwa, zawsze kurwa" - powiedzial Orwell. Slowa te przypomnial w radiu TOK FM Czeslaw Bielecki, intelektualista o umiarkowanych, badz co badz, pogladach. Odniosl sie w ten sposob do podnoszonego wciaz biadolenia, ze lustracja moze wyrzadzic krzywde ludziom niewinnym, takze i tym, co wprawdzie donosili, ale swoimi donosami nie krzywdzili innych. Nie mozna byc tylko troche w ciazy. Kazdy wie, co podpisywal, czego nie podpisywal, za co bral pieniadze, a za co nigdy w zyciu by nie wzial zaplaty. Ci ktorzy sa czysci, a ich nazwiska znalazly sie na "liscie Wildsteina", powinni spac spokojnie, latwo im bedzie odsunac od siebie wszelkie podejrzenia. Pozostali zas niechaj nie proboja grac na naszym wspolczuciu. Donosili, ale nikogo nie krzywdzili? Jedynie funkcjonariusze SB byliby w stanie ocenic przydatnosc uzyskanych od nich informacji. Z pozoru blahy "cynk", ze Iksinski bywa zawsze na imieninach u Ygrekowskiego, mogl miec dla SB kluczowe znaczenie. Mogl spowodowac, ze UP-eccy siepacze zaczajali sie w bramie domu Ygrekowskiego, by skatowac wracajacego z imienin Iksinskiego. Litosciwi jakos nie chca wziac tego pod uwage, ze sila razenia nieistotnego z pozoru donosu mogla miec ogromny ciezar. Donosili nie tylko ci, ktorych zmuszono do tego procederu torturami, "kablowali" rowniez i tamci, ktorzy chcieli dostac paszport, talon na smochod, przydzial na mieszkanie czy lepsze stanowisko. I niechaj nikt nie rozmywa ich odpowiedzialnosci za haniebne postepowanie. "Raz kurwa, zawsze kurwa" - tacy byc moga oni do tej pory, bo nawrocenia grzesznikow zdarzaja sie wprawdzie, ale najczesciej w przypowiesciach biblijnych.
Lustracja wiec - to jedno z zadan naszej trzeciej szansy. Wiadomo, ze dzis nie bedzie juz kompletna. Za duzo im dano czasu. Teczki zostaly niezle przetrzebione, na pewno w zbiorach IPN nie ma dokumentow najwazniejszych agentow, zwlaszcza najgrozniejszych, zwanych Agentami Wplywu, ktorzy nie tylko infiltrowali, ale wykonujac tajne instrukcje SB, wplywali na bieg wydarzen. Slady ich dzialalnosci na pewno znajduja odbicie w innych teczkach, wszystkiego nie udalo sie wyczyscic. Sa tez mikrofilmy, o ktorych "czysciciele" archiwum SB jakby zapomnieli. Kopie niektorych teczek pozostana na pewno w rekach roznych politycnych graczy, sluza nadal do nacisku i szantazu. Im bardziej jednak jawne stana sie archiwa IPN, tym wieksza szansa, ze gra na teczki w koncu ustanie. Oczywiscie, w razie watpliwosci mozna sie zwrocic o pomoc do SB-eckich kolegow na moskiewskiej Lubiance. Oni tam maja wszelkie nasze tajne dokumenty. Ponury zart? Nie do konca. Zagraniczne sluzby specjalne (nie tylko KGB, ale i STASI) graly naszymi teczkami, ich nastepcy - nie ulega watpliwosci - graja nimi nadal, jesli wiec nie rozbroimi raz na zawsze tej bomby, nie odzyskamy nigdy prawdziwej suwerennosci.
Nie maja racji ci, co chca ograniczyc lustracje do szczytow zycia publicznego. Wiadomo - na przyklad - ze wielu bylych oficerow SB dziala dzis w biznesie. Wyobrazmy sobie, ze ten czy ow prezydent, burmistrz, nawet urzednik jest bylym Tajnym Wspolpracownikiem, ktorego tamten oficer SB, dzis biznesmen, cale lata prowadzil. Oczywiste, ze "prowadzi" go nadal, bo ma na niego "haka". Uczciwy przetarg na publiczne zlecenia? Smiechu warte. I tak moze byc od gory po sam dol.

Cos ciezko idzie mnie pisanie bloga marihuanowego na stronie Ruchu na Rzecz Legalizacji Konopii "KANABA" (http://forum.hyperreal.info/index.php?t=msg&th=1128&rid=100915).
Straszne utrudnienia. Komus zalezy zabym sie zniechecil i przestal pisac. Kilkakrotnie musze wpisywac te same info, bo nie przyjmuje. Pozniej mam problem z wylaczeniem komputera, bo zarobaczony wirusami. Czy polskie sluzby policyjne robia wszystko aby nie zasiewac konopnego ziarna prawdy? Zasiane ziarno wolnosci slowa 15 lat tam na tym zazjaczonym barbarzynskim ugorze komunizmu ciezko tam wzrasta.

Polecam prace magisterska o marihuanie Grzegorza Kmity-Patyczka, prezentujaca socjologiczne studium spolecznosci palaczy marihuany w Polsce, pt. "Palenie marihuany a kontrola spoleczna w Polsce lat dziewiecdziesiatych" (http://www.hyperreal.info/drugs/go.to/art/1524).
Znamienne jest, ze autor uzywa metodologio-terminologii amerykanskiej z lat 60. kiedy to w Ameryce palenie marihuany uwazane bylo za spoleczna dewiacje. Ale biorac roznice cywilizacyjna 30 lat w tej kwestii pomiedzy USA i Polska, to rzeczywiscie "studium" to ma sens.

Friday, May 13, 2005

WIADOMOSCI Z WOLNOSCI

Jestes Amerykaninem, mieszkasz w USA, to jestes wolnym czlowiekiem. Czyzby?
Kumpel dzwoni z amerykanskiego raju i nadaje, ze nawet do glupiej roboty, oprocz podania z zyciorysem, trzeba tez oddac swoj mocz do probowki. Pocieszylem go, ze za PRL-owskiej komuny to nawet krew trzeba bylo oddawac w przychodni zakladowej. Pracodawca musi wiedziec czym jego prcownik sie poza zakladem pracy odzywia. A moze nie daj Boze zaciaga sie jakimis dymkami? Opiumem, nikotyna, haszyszem, trawka, w domu przy kominku fajeczke nabija? Taki wtedy to zaden wydajny niewolnik, a nawet i gorzej, bo zamiast pracowac zaczyna filozofowac i zgrozo nawet o wolnosci nadawac.
Poradzilem mu tez moczopalke zakupic i nosic przy sobie w czasie skladania podan o prace i juz zatrudnionym w pracy, aby byc przygotowanym na niespodziewane kontrole (http://whizzinator.com/index.html).
Ale Big Brother nie spi i juz w wolnej Ameryce glosy sa aby zabronic produkcji moczopalki:

FLUSHING' OUT THE DRUG SCAMS
Is Whizzinator illegal?

A Life-Like prosthetic penis called the Whizzinator and other products promising to help illegal drug users pass urine tests provoked U.S. lawmakers yesterday to take legal action with subpoenas of manufacturers.
Lawmakers objected to attempts to circumvent drug tests with products such as The Vhizzinator, a fake penis that can provide a flow of clean urine "again and again, anytime, anywhere you need it! according to the webside whizzinator.com.
A congressional subcommittee voted to subpoena the owner of Puck Technology of Signal Hill, Calif., the company that makes the Whizzinator. The panel also voted to subpoena the owners of Health Choice of New York and Spectrum Labs of Cincinnati, companies that lawmakers said also were suspected of selling products aimed at dodging workplace drug tests.
The owners were required to provide financial and operational records by Monday and to appear at a congressional hearing on Tuesday. "These companies seek through deception to make a buck by violating our trust and compromising our security," Rep. Ed. Whitfield said. "It is a risk we simply cannot tolerate. This panel will uncover how widespread these products are and recommend the necessary steps to end their use," Whitfield said in a statement.
Actor Tom Sizemore was caught using the Whizzinator to try and pass drug tests, California prosecutors said in February.
The House committee is investigating whether federal legislation is needed to stop companies from making similar products, such as drinks that promise to flush out drug ingredients in urine (TORONTO SUN, Thursday, May 12, 2005).

USA juz pobilo rekord Zwiazku Sowieckiego w liczbie osob siedzacych w wiezieniach. Gora ponad 2 miliony Amerykanow siedzi w wiezieniu. Wiekszosc na podstawie praw narkotycznych. Prywatne wiezienia przynosza profit, bo zatrudniaja za grosze wiezniow w swoich zakladach produkcyjnych. Amerykanie wiedza z historii, ze niewolnictwo zawsze bylo dochodowe. Dlatego je dalej praktykuja, tylko w innej formie. Wspolczesna (nowoczesna) formula niewolnictwa to: glupawe prawa + efektywno-nadgorliwe sluzby policyjno-sadowe.
Martin Luter King "had a dream" , na ktory Amerykanie jeszcze musza poczekac. Najpierw trzeba wyeliminowac rasistowsko-niewolnicze prawa narkotykowe, to moze wtedy sen o wolnosci Kinga zacznie sie w Ameryce spelniac.

55 YEARS FOR SELLING POT
Utah judge sentences pot dealer to 55 years, then complains that the sentence is too severe.
By the Drug War Chronicle

A federal judge in Salt Lake City has sentenced budding rap music entrepreneur Weldon Angelos, 25, to 55 years in prison for making minor marijuana sales to a police informant while armed. The judge then complained that the sentence was too extreme, and said that federal mandatory minimum sentencing laws gave him no choice. Earlier that day, the same judge had sentenced a man who had beaten an elderly women to death with a log to 22 years in prison.
Angelos would not have gotten such a stiff sentence if not for federal mandatory minimum laws. He had been carrying a pistol in an ankle holster while conducting his business, and although he was not accused of brandishing the weapon or threatening anyone with it, he was charged with three counts of possession of a firearm while engaged in drug trafficking. The first count carries a mandatory minimum five-year sentence, while each additional count carries a 25-year mandatory minimum.
"I have no choice," US District Court Judge Paul Cassell told Angelos at the November 16 sentencing, adding that he imposed the sentence "reluctantly." Cassell told Angelos that his attorneys should appeal the ruling, and that they should also appeal to President Bush for clemency. Sending Angelos to prison until he is 70 is "unjust, cruel, and even irrational," Cassell added.
It was a case that weighed on Cassell, who in a September hearing, asked the opposing legal teams in the case: "Is there a rational basis for giving Mr Angelos more time than the hijacker, the murderer, the rapist?"
Assistant US Attorney Robert Lund had no problem with the stiff sentence. Pot-seller Angelos was "a purveyor of poison," Lund said, adding that the fact Angelos carried a gun meant he was "prepared to kill other human beings." Lund neglected to point out that Angelos had not killed anyone, nor wounded them or threatened them. He also skipped over the fact that Angelos most probably carried a weapon simply to protect himself while working in a profession where the law offers no protection. "He might as well have killed someone," Angelos's wife Zandrah said bitterly as she sat in the courtroom with their two boys, aged five and seven. "He should have done worse than he did if he was going to get 55 years."
Judge Cassell should, one supposes, be given credit for speaking out against the insane cruelty of mandatory minimums in this particular case. But frankly, these judges who complain their hands are tied by mandatory minimums need to resist more effectively. Their "I was just following orders" judicial Nuremberg defense is begining to wear thin.
*Originally published in the Drug War Chronicle: www.StoptheDrugWar.org (CANNABIS CULTURE Issue 54 April.May 2005).

Thursday, May 12, 2005

MARIHUANA + + + +

Things Every Canadian
Parent, Teenager, and Teacher
Should Know About
MARIJUANA

Q. What is marijuana?

A. "Marijuana" refers to the dried flowers of the female cannabis plant. When smoked or eaten these flowers become psychoactive, producing a euphoric high. In Canada, like most other Western countries, marijuana is illegal to grow, sell, and possess.

Q. Who uses cannabis?

A. People from all types of backgrounds have used, and continue to use, cannabis, from authors, to lawyers, to athletes, to musicians, to just about anyone type of person you can imagine. Jack Nicholson (actor), Pierre Elliot Trudeau (Prime Minister), Louie Armstrong (jazz musician), John Lennon (musician), Conan O'Brien (TV show host), Bill Maher (TV show host), Shakespeare (playwright), Oscar Wilde (playwright), Milton Berle (actor), Pablo Picasso (painter), Carl Sagan (scientist), and Ted Turner (businessman), all smoked pot at one time, or continue to do so, and they turned out just fine.

Q. How does marijuana affect your health?

A. Marijuana is relatively benign. Like it's predecessors the La Guardia Committee (New York City) (1), the LeDain Report (Canada) (2), and countless other government sanctioned studies, the May 2002 Senate Special Committee on Illegal Drugs found that "[c]annabis may have some negative effects on the health of individuals, but considering the patterns of use, these effects are relatively benign" (3).

Q. Is marijuana a "gateway" drug?

A. No more than alcohol or tobacco are gateway drugs. In their 1999 paper, titled The Science of Cannabis, the National Institute of Medicine found that there is no conclusive evidence to establish the gateway hypothesis (4).

Q. Does marijuana consumption promote criminal behaviour in users?

A. No. Marijuana users generally don't commit any crimes except buying and consuming their drug of choice. The Canadian Government Commission of Inquiry into the Non-Medical Use of Drugs (a.k.a. the LeDain Commission (2) found that "There is no scientific evidence that cannabis use, itself, is significantly responsible for the commission of other forms of criminal behaviour."

Q. Is marijuana addictive?

A. No. There is no great scientific evidence to prove the physical addiction of marijuana. As early as 1925, there was conclusive evidence that marijuana did not lead to dependence. At that time, after studying the use of cannabis by U.S. soldiers, the Panama Canal Zone Governor's Committee concluded "[t]here is no evidence marihuana, as grown here, is a 'habit-forming' drug in the sense in which the term applies to alcohol, opium, cocaine, etc" (5).

Q. Why is marijuana illegal?

A. Canadian suffragette and feminist Emily Murphy led a successful campaign to warn the public of the dangers of marijuana, in an effort to protect the white race from the "yellow menace," that were Asian Canadians. Murphy, a member of the highly racist Irish Orange Order, thought that use of "dope" was a ploy by Asian Canadians to gain control of society by getting good innocent 'whites,' hooked on "dope" (6) - and we build statues in her honour! In the book, marijuana users were said to go completely insane after smoking the drug, "liable to kill or indulge in any form of violence to other persons, using the most savage methods of cruelty." In reply to Murphy's popular efforts, Parliament outlawed marijuana, without any debate, in 1923.

Q. How many Canadians are arrested each year for marijuana?

A. In 1999, Statistics Canada reported that 34,347 people were charged with cannabis-related offences, which represents 70% of the total drug charges. The cannabis charges broke down into 8,112 for trafficking, 4,697 for cultivation, 157 for importation, and 21,381 for simple possession (7). In 2000 in B.C., where police officials claim there is "de facto decriminalization," 65% of all cannabis chares are for simple possession, or 10,910 actual charges laid (8). And if one is to cross-reference these studies, simple possession charges in B.C. represent roughly 32% of all cannabis-related offences in Canada. This is alarming when one considers that B.C. only has 12% of Canada's total population. Doing the math, it means taking the 10,910 simple possession charges in B.C. in 2000, and dividing them by 34,347 cannabis-related offences for Canada in 1999. Again, 32% of all cannabis charges in Canada are for simple possession in B.C., some haven for tolerance B.C. is!

Q. Is there a link between marijuana and terrorism?

A. In their May 2002 report, Drug Situation in Canada, the RCMP suggest that drugs finance terrorism (9). This primarily refers to imported drugs like heroin and cocaine. But the claim still warrants a response. And it is, perhaps, best addressed by the following quote from the Canadian Foundation on Drug Policy, "[r]emember that it is drug prohibition that generates huge profits for these [terrorist] groups. Without prohibition, the drug trade could not finance terrorism to any significant degree, since profits from the legal sale of drugs would be a small fraction of what they are now. Politicians and policymakers [and police] typically don't appear to understand - or they deliberately choose to ignore - this central point. They often simply make the claim that the drug trade, or drug use, supports terrorism. They completely ignore the role of drug prohibition in making the selling of drugs so profitable to terrorists in the first place" (10).

BIBLIOGRAPHY

(1) Mayor's Committee on Marijuana, The Marijuana Problem in the City of New York (Lancaster, Pa., 1944).

(2) Canadian Government Committee into the Non-Medical Use of Drugs. Cannabis. Crown: Ottawa, 1972.

(3) Nolin, The Honourable Pierre Claude, and The Honourable Colin Kenny. "Discussion Paper on Cannabis." The Senate Special Committee on Illegal Drugs, May 2002.

(4) National Institute of Medicine. The Science of Cannabis. Washington, DC, 1999.

(5) Panama Canal Zone Governor's Committee, April-December 1925; J.F. Siler et. al., "Marijuana Smoking in Panama," Milit. Surg., 73 (1933).

(6) Murphy, Emily. The Black Candle. Toronto: Coles Publishing Company, 1973.

(7) 2001 Report of the Auditor General of Canada. Chapter 11. "Illicit Drugs: The Federal Government's Role." December 4, 2001.

(8) Police and Crime Statistics Summary 1991-2000. Chapter 5. "Drug Crime in British Columbia." 73-78.

(9) Drug Analysis Section Criminal Analysis Branch Criminal Intelligence Directorate Royal Canadian Mounted Police. Drug Situation in Canada 2001. Ottawa: April, 2002.

(10) Canadian Foundation for Drug Policy. "How Drug Prohibition Finances and Otherwise Enables Terrorism," Submission to the Senate of Canada Special Committee on Illegal Drugs, October 29, 2001.

PRODUCED BY THE MARIJUANA PARTY (WWW.BCMARIJUANAPARTY.CA).

Wednesday, May 11, 2005

MARIHUANA + + +

Studiujac na uczelni Nauki Polityczne, zainteresowalo mnie szczegolnie bezpieczenstwo narodowe i wywiad. Techniki jakie uzywaja sluzby bezpieczenstwa panstwowego do swoich celow nie wykluczaja tez srodkow odurzajacych. Manipulacja umyslu i co za tym zachowania czlowieka w celu pozyskania informacji jest czescia dzialalnosci sluzb. KGB i SB uzywaly do tych celow alkohol. Jak wiadomo "rozwiazuje on jezyki".

CIA probowala i inne narkotyki. Jedna z ciekawszych historii to finansowanie przez CIA badan ludzi pod wplywem LSD i eksperymentach na marihuanie w zwiazku z szukaniem "pigulki prawdy" ("truth drug") pomocnej do prowadzenia przesluchan komunistycznych szpiegow (John Marks, THE SEARCH FOR THE 'MANCHURIAN CANDIDATE' THE STORY OF THE CIA'S SECRET EFFORTS TO CONTROL HUMAN BEHAVIOUR, Allen Lane Penguin Books Ltd, 1979).

Marihuana jest znanym afrodyzjakiem. Wsrod purytanskich umyslow w Ameryce, kojarzono ja zawsze z seksem i rozpusta. Woodstock. Dzieci Kwiaty. Wolna milosc. Cala subkultura hippisowska definiowala sie wlasnie w jednym hasle: "Drugs Sex & Rock 'N Roll" = Cpanie Walenie i Rokendrolenie. Oczywiscie jest to wielkie uproszczenie. Bardzo szkodliwe dla marihuany. Na nieszczescie tak to widza prawodawcy i caly policyjny wykonawczy aparat panstwowy. Media probuja odmistyfikowac to skrzywione widzenie, ale nie jest to latwe zadanie. Panstwa uzywajac pieniadze i swoje sluzby manipuluja mediami korporacyjnymi, ktore w efekcie tego sprzedaja spoleczenstwu "reefer madness" propagande.

Istnieje wiele wiarygodnych zrodel informacji. Wystarczy wejsc do biblioteki Uniwersytetu Ottawskiego i wystukac na komputerze "marihuana". Wyskoczy tysiace zrodel, ksiazek, czasopism, esejow, prac naukowych. Wydzial psychologii uniwersytetu przeprowadzil wiele naukowych badan na marihuanie w latach 60. az do poczatku 70. kiedy to panstwo zabronilo takie badania. Prace naukowe sa udostepnione w bibliotece. Kazdy specjalista czy zurnalista zajmujacy sie marihuana powinien na poczatek zapoznac sie z tymi badaniami.

Kazdego kto chcialby zabrac glos o ziolku namawiam do przeczytania na poczatek dwoch pozycji ksiazkowych:
1. "Marihuana Reconsidered * The most thorough evaluation of the benefits & dangers of cannabis", Lester Grinspoon, M.D. Pan Grinspoon jest profesorem psychiatrii na Harvard University. Warty polecenia jest takze wywiad z nim w magazynie "Nexus" (http://www.nexusmagazine.com/articles/maryj.html) pt. "Marijuana - A Medicinal Marvel".
2. "The Great Book Of Hemp * The complete Guide to the Environmental, Commercial, and Medicinal Uses of the World's Most Extraordinary Plant", Rowan Robinson.

Lenistwo umyslowe i zarazenie policyjno-panstwowa czarna propaganda anty-marihuanowa nie usprawiedliwia media i zurnalistow do powielania absurdow stworzonych w celu manipulowania spoleczenstwem.
W wolnym zachodnim swiecie, gdzie wolnosc slowa jest naczelna wartoscia demokracji, ukazuje sie wiele wiarygodnych zrodel nt. marihuany i w ogole konopi. Od lat prenumeruje popularny amerykanski magazym poswiecony marihuanie "High Times" (http://www.hightimes.com/ht/home/) . W kazdym kiosku z prasa w Toronto mozna oprocz "High Times" kupic "Hemp Life", "Hemp World", "Hemp Times", "Potshot", "Weed World" (http://www.users.dircon.co.uk/~weed1/), "Heads Magazine" (http://www.headsmagazine.com/) i najbardziej popularny i autorytatywny w Kanadzie "Cannabis Culture" (http://www.cannabisculture.com/), ktory to prenumeruje juz cala dekade od kiedy zaczal sie jeszcze ukazywac pod tytulem "Cannabis Canada".

W Ameryce istnieje lobby pro-marihuanowe "NORML" (National Organization for the Reform of Marijuana Laws - http://norml.org/).
A takze polityczne partie marihuanowe:
"U.S. Marijuana Party" (http://www.usmjparty.com/);
"BC Marijuana Party" (http://bcmarijuanaparty.com/);
"Marijuana Party" (http://marijuanaparty.ca/index.en.php3).
Takze istnieje telewizja zajmujaca sie marihuana "Pot.TV" (http://pot.tv/).

Monday, May 09, 2005

MARIHUANA + +

Chcialem przekazac info na stronie Ruchu na Rzecz Legalizacji Konopii "Kanaba" (http://hyperreal.info/kanaba/go.to/index), ze nadaje o marysce na swoim blogu, ale zablokowane. Cos sie nie moge przebic od wczoraj. Mysle, ze tam polskie sluzby czy policja, dobrze namierzaja te strone i na pewno wszystko robia, aby informacja nie szla w swiat.

A roznica pomiedzy Polska a Kanada w sprawie traktowania przez wladze marihuany musi byc przeogromna. I rzeczywiscie w Warszawie zwolennikow Marihuanowego Marszu Milionow bylo na demonstracji tylko 300 w Toronto ponad 3 tys. Dalej wolnosc w Polsce jest w cenie i wymaga ryzyka i odwagi.
Nie wiem jak polskie media reagowaly na te demonstracje pro-marihuanowe; tutejsze wypowiadaly sie na ten temat od lewa ("Toronto Star"), do prawa ("Toronto Sun") i to raczej w pozytywnym tonie.

A TOKIN' GESTURE * THOUSANDS MARCH FOR LEGAL POT

Brett Clarkson
Toronto Sun

Clutching a Bob Marley flag and a joint of a baseball bat, Jeff Paden was out to have a good time at Queen's Park.
"I've been smoking this probably close to an hour," Paden, 22, said yesterday at the Million Marijuana March in the park north of the legislature building. "I can't walk anymore."
Paden was among the hundreds of potheads to rally for the legalization of bud. Organizers of the 6th annual march claimed similar protests were staged in 200 cities around the world.
Paden, from Oshawa, said the massive joint he'd been smoking contained two ounces of marijuana, and he was more than willing to share. His friend Jonathan Kaye was displaying a medicinal licence on his chest, saying the weed helps him deal with the sciatic nerve condition in his back. However, even he conceded yesterday's intake was hardly medicinal. "This isn't medicinal," Kaye said. "This is enough weed for some people for a year."
Mike Collinson, 42, whose psychedelic band Two Stone Rhrow played yesterday, said it's time pot was legalized.
He made argument that if alcohol is legal, pot should be - besides, he said, liquor starts more fights than pot ever did. "Cigarettes are worse than marijuana," Collinson said. "On a social level it's probably a lot funner to hang out with pot-heads that with people who abuse alcohol."
Police reported no arrests (SUNDAY SUN, Toronto, May 8, 2005).

Prowadzilem swoj blog o marihuanie na forum "Newsweek Polska" od kwietnia 2003, do zdjecia go przez redakcje 21 marca tego roku. Ponad 260 postow, moich rozmyslan, badan przedmiotowych i wiele cennych cytatow z roznych zrodel na temat maryski. Szkoda tego zmaronowac, dlatego w srode 27 kwietnia 2005 o 02:49 zaczalem przepisywac ten blog na stronie Ruchu na Rzecz Legalizacji Konopii "Kanaba". Zatytuowalem go FILIP Z KONOPI (http://forum.hyperreal.info/index.php?t=msg&th=1128&rid=100915). Nie idzie latwo, posty wyrzuca, niektore trzeba przepisywac nieraz 3 razy. Teraz w ogole nie mozna sie przebic. Ograniczenia, cenzura?

Newsweek zdial moj blog, ale temat o marihuanie dalej jest na ich wokandzie. Nawet poswiecili marihuanie caly numer swojego magazynu (Nr 43/04). Udzielalem sie i ja w dyskusji. Do artykulu "Skret jest trendy", rozpoczalem temat pt. "Marihuana nie jest tematem tabu dla Newsweek Polska Brawo!" (http://newsweek.redakcja.pl/forum/forum.asp?Artykul=10885), oraz do artykulu "Stulecie Narkotykow", rozpoczalem temat pt. "Odmienne stany swiadomosci" (http://newsweek.redakcja.pl/forum/forum.asp?Artykul=10887).
Dostepny jest takze czat z autorem art. "Miekkie narkotyki" (http://newsweek.redakcja.pl/czaty/szczegoly.asp?Dyskusja=50).

Poza Newsweekiem uczestnicze takze w dyskusji o marihuanie na "E-politicusie" pt. "Zalegalizowac Trawe" (http://www.e-politicus.net/viewforum.php?f=3).

Sunday, May 08, 2005

MARIHUANA +

Media przez ostatnie dwa dni to poswiecily duzo info o 60 rocznicy skonczenia II wojny swiatowej i o marihuanie. Tak jakby jakas sila wyzsza przesylala nam message, ze juz najwyzsza pora skonczyc te groteskowa i bardzo niepowazna wojne przeciwko marihuanie.

Wczoraj w torontonskiej telewizji obrazki jak z lat 60. i Woodstocku. Tysiace kolorowej mlodziezy tanczacej, cieszacej sie zyciem, palacej trawke i przy tym protestujacej i zanagazowanej politycznie. Policja bez tarcz i pal, prowokacji i aresztowan. Tak jak to powinno wygladac w cywilizowanym panstwie.
Dzisiaj na ABC w specjalnej serii o zarzadzaniu bolem w USA, specjalisci poruszyli problem bolu (53% Amerykanow cierpi na bol chroniczny) i ewentualne uzywanie marihuany w jego ulzeniu.

DOWNTOWN POT RALLY BRINGS WHIFF OF THE '60s
Tanya Talaga
Staff Reporter

Unsuspecting tourists walking through Queen's Park yesterday might have wondered if they had passed through a time machine and wound up at a U.S. college peace ralley in the 1960s.
Tie-dyed T-shirts, laid-back people with bongs and the heady scent of pot hung in a haze just north of where the provincial government site.
Close to 3,000 people celebrated cannabis culture as part of the sixth "Global Million Marijuana March," marked in more than 200 cities worldwide.
"We want to see it legalized and decriminalized," said organizer Franklin Skanks. He believes legalizing pot would bring in more revenue via "sin taxes," boost tourisim and help shut down organized marijuana grow-ops.
Supervised by Toronto police, the ralley went off without a hitch. No one was charged.
A 30-something couple from Manhattan and their infant son watched in awe as the parade passed. "We are blown away, this could never happen in New York City," said Debbie. "We are shocked by how friendly the police are."
Scarborough resident Dan Hook, 44, said he's been smoking week for 30 years. "I have come to realize the returns of the spiritual side of smoking. Bob Marley knew it and I'm learning it," he said.
Peter Young of the London Compassion Society, a medical marijuana resource facility, said his society distributes medical marijuana to doctor-approved patients. Cancer and AIDS patients use it to help manage pain and reduce nausea, he said.
High-quality marijuana is expensive and available only through illegal sources due to prohibition, he said. That often puts the medicinal benefits of marijuana out of the reach of people who need it, he added (TORONTO STAR, Sunday, May 8, 2005).

"Globalne" Marihuanowe Marsze Milionow trwaja juz kilka lat, ale jak do tej pory na plakatach reklamujacych je, nie widzialem zadnego miasta z Polski. Tym bardziej ucieszyla mnie wiadomosc, ze Warszawa wyszla nareszcie z Azji, bolszewizmu i slomozbutyzmu, urzadzajac w tym roku taki marsz.

MARSZ ZWOLENNIKOW LEGALIZACJI MARIHUANY

Ponad 300 osob uczestniczylo w sobote popoludniu w Warszawie w marszu - "paradzie legalizacyjnej" domagajac sie legalizacji marihuany. Manifestanci wyruszyli sprzed Sejmu, przeszli Traktatem Krolewskim na Plac Zamkowy.
Jak wyjasniali inicjatorzy akcji z Ruchu na Rzecz Legalizacji Konopii Kanaba, celem marszu bylo propagowanie idei zrownania statusu alkoholu, papierosow i konopi. Podkreslali, ze nie namawiaja do palenia, lecz chca unaocznic to, ze palacze marihuany za "swoj swiadomy wybor, dotyczacy tylko i wylacznie ich osoby", traktowani sa jak przestepcy.
Na trawniku przed budynkiem Sejmu uczestnicy marszu zasiali nasiona konopi; skandowali: "Siejmy konopie, nie smierc". Pochod zatrzymywal sie w czasie przemarszu kilkakrotnie m.in. przed Palacem Prezydenckim, gdzie przez kilka minut skandowano: "Sadzic, palic, zalegalizowac" oraz "w obronie" mlodego czlowieka, ktorego straznicy miejscy poprosili o dokumenty.
"Chce by akceptowano moje prawo do wolnosci, wolnosci wyboru rowniez", "Liberalizacja prawa dotyczacego posiadania narkotykow jest konieczna", "Chcemy posiadac prawo - prawo posiadania", "To niedorzeczne, teraz mamy wybor - chwila wolnosci albo trzy lata wiezienia" - mowili uczestnicy manifestacji.
Inicjatorzy marszu podkreslali, ze podobne "parady legalizacyjne" odbyly sie w sobote w wielu miastach na swiecie (http://info.onet.pl/1093651,11,item.html).

Saturday, May 07, 2005

MARIHUANA

Marihuana jest najbardziej kontrowersyjnym krzakiem ludzkosci. Dla jednych jest nia wyscielona droga do Hadesu, dla innych jest ona symbolem wolnosciowej Utopii. Nigdy nie doszla by do takiej czci i chwaly, gdyby nie prohibijca jej w obrebie cywilizacji judeo-chrzescijanskiej, ktora zaakceptowala alkohol jako srodek psychotropowo-rekraacyjny dla swoich poddanych.

Polityczno-rasistowski umysl bialego czlowieka, ktory uformowala mentalnosc alkoholowa, wprowadzil prohibicje na te rosline. Panstwo cala swoja moca aparatu prawa zabronilo egzystencji marihuany. Wypowiedzialo jej wojne. Wojna ta trwa do dzisiaj i nie widac jej konca, chociaz w miedzyczasie skonczyly sie II wojna swiatowa, wojna w Korei, w Wietnamie, zimna wojna, ekspedycja afganistanska i wyprawa bagdacka.
Czy nie czas juz na przestanie tej glupiej wojny?

Niewatpliwie pozytywnie odpowiedzial na to pytanie Senat Kanady, ktory po przeprowadzeniu glebokich badan i prac analitycznych na temat ziolka doszedl do wniosku, ze rola nowoczesnego panstwa XXI wieku, to skonczenie z zabobonami i przedstawienie dla spoleczenstwa calej prawdy o tej roslinie i w jej swietle zalegalizowanie marihuany.

W Kanadzie marihuana zostala upolityczniona do tego stopnia, ze powstala nawet Partia Marihuany. Wiekszosc Kanadyjczykow popiera legalizacje i spoleczenstwo zaakceptowalo uzywanie tego srodka przez ludzi na rowni z nikotyna i alkoholem.
Uwaza sie, ze marihuana jest alterntywa dla tych dwoch tradycyjnych odurzaczy, z tym ze jest z nich wszystkich najzdrowsza.

Popieram stanowisko kanadyjskiego senatu i takze jestem za legalizacja marihuany. Urodzilem sie w komunistycznej Polsce, ktora zdecydowanie nalezy do cywilizacji alkoholowej. Pamietam juz w podstawowce byli tacy co palili papierosy. W zawodowce na przerwach grupki uczniow wypadaly na dymka, nauczyciele ich szpiegowali i ganili. W tych latach tez juz zaczelo sie probowac drugiego odurzacza umyslu i ciala - alkoholu.

Lata hippisowskie w Polsce, to glownie odpalane jabole. Marihuana to owoc nieznany, wszak pozadany i kojarzony z wolnym Zachodem.
Pozniej ta "wiedza tajemna" przyszla i do Polski. Naraz ludzie zauwazyli, ze te smierdzace konopie z pola mozna palic, a mleczko z rosnacych makowek na dzialkach mozna se wstrzykiwac w zyle. Ale mnie, gleboko wroslemu w cywilizacje alkoholowa, te odurzajace nowinki nie przypadly do gustu.

Juz jako dorosly, dopiero po opuszczeniu PRL i wyladowaniu w wolnym swiecie, moglem tak prawdziwie zachlysnac sie jointem. Cos co za komuny bylo dla mnie niebotycznym i niedostepnym, okazalo sie normalka w dyskotekach Hamburga, coffee shopach Amsterdamu, czy cottageowych prywatkach studenckiej mlodziezy w Kanadzie. Przy skrecie nie gorzej sie czlowiek bawil, jak przy piwku i lyskaczu, a nawet czul sie lepiej, bo i z pyska nie lecialo i rano kaca nie bylo.

Ale nie rekraacyjne uzywanie marihuany zaintrygowalo mnie do poznania tej roslinki, lecz jej wartosci lecznicze. Uzywanie jej do celow terapeutycznych. Tak sie zlozylo, ze bylem kiedys na wizycie u swojego przyjaciela w Massachusetts, ktory ma syna chorego na stwardnienie rozsiane. Od tego konserwatywnego szlachcica uslyszalem tyrady krytykujace rzad USA za prohibicje marihuany, represje wobec osob uzywajcych jej i blogoslawienstwo jej w stosunku do chorego syna. Wlasnie w tej wolnej Ameryce zrozumialem tyranie panstwa i niesprawiedliwosc jaka niesie prohibicja marihuany w stosunku do ludzi chorych, jak syn tego polonusa.

Bedac Kanadyjczykiem zrozumialem, ze zyje w wolniejszym i bardziej tolerancyjnym panstwie od USA i moim celem jest bronienie tej wolnosci za wszelka cene.
Ale bedac takze Polakiem poczulem jakas odpowiedzialnosc wobec mojej pierwszej ojczyzny. Tym bardziej, ze ruchy prolegalizacyjne ziolka w Polsce nie istnialy. Zawodczony i zdegenerowany alkoholem i nikotyna narod nawet nie ma alternatywy, ktora daje ta niezwykla roslina. 750 tys. Polakow choruje na zapalenie wirusowe watroby. Panstwo polskie dobija ich promocja alkoholu, a przy tym zwalczaniem marihuany, ktora uratowalaby ich przed marskoscia i rakiem watroby. Ta zabojcza polityka panstwa polskiego skierowana przeciwko wlasnemu narodowi jest zgubna na dluzsza mete. Dlatego tak wazna jest informacja, dydaktyka i uswiadamianie spoleczenstwa polskiego o marihuanie.

Z ta mysla zalozylem swoj blog o marihuanie pt. "Newsweek a sprawa Filipa z konopi" na forum dyskusyjnym popularnego w Polsce tygodnika "Newsweek Polska".
Zaczalem go pisac w kwietniu 2003 r., az do maja tego roku, kiedy to redakcja Newsweeka zdjela go z witryny. Szkoda, bo nazbieralo sie tego ok. 260 wpisow moich studiow przedmiotowych, rozmyslan, cytatow z roznych zrodel na temat narkotykow, a szczegolnie marihuany.

Tuesday, May 03, 2005

3 Maja

Dzisiaj przypada 14 rocznica powstania Polskiej Ligi Szlacheckiej w Kanadzie. Nie przypadkowo zalozylem Polska Lige Szlachecka w Kanadzie wlasnie 3 Maja. Kiedy komuna sie rozpadala, Narod Polski lapal sie wolnosci jak brzytwy. Ale nie bylo zadnej sily politycznej, ktora by wskazala na najwiekszy polski potencjal narodowo wolnosciowy - szlachte. Nikt nawet nie mruknal, ze 6 milionow Polakow dalej czeka na swoje odrodzenie. Przez lata niewoli zbiorowo swietowalismy masonska Konstytucje 3 Maja. Stwor, ktory nigdy nie zostal wcielony w zycie.
Dumni jestesmy z czegos, czego nigdy nie sprawdzilismy i nie przetestowalismy. Amerykanie na swoj Dzien Konstytucji, swietuja cos co i praktykuja przez setki lat.
6 milionow Polakow, ze szlacheckim pochodzeniem, dalej w Polsce siedzi w podziemiu, albo jest rozrzucone po calym swiecie. Szlachta dalej w ukryciu, nikt nie upomina sie o tej mniejszosci w Polsce prawa.

Ustawa Rzadowa wprowadzala ustroj monarchii konstytucyjnej. Zachowywala stanowa strukture spoleczenstwa, ale otwierala perspektywy dalszych przeksztalcen ustroju. Przyznawala religii katolickiej pozycje uprzywilejowana, ale zapewniala tolerancje dla innych wyznan. Przyjela monteskiuszowski podzial wladz na prawodawcza, wykonawcza i sadownicza. Wladza prawodawcza przypadala sejmowi zlozonemu z izby poselskiej i senatu pod prezydencja krola. Poslow przestaly wiazac instrukcje sejmikowe, zostaly zniesione: liberum veto (zasada umozliwiajaca jednemu poslowi zerwanie sejmu), konfederacje i sejmy skonfederowane. Sejm mial byc "gotowym", tzn. zbierac sie w razie potrzeby w tym samym skladzie w ciagu dwuletniej kadencji.
Wladza wykonawcza zostala powierzona Strazy Praw, ktorej przewodniczyl krol. W sklad Strazy wchodzili prymas oraz mianowani przez krola na dwa lata ministrowie: policji, pieczeci, wojny, skarbu i spraw zagranicznych. Decyzje krola zapadajace w Strazy wymagaly dla swej waznosci kontrasygnaty jednego z ministrow.
Ministrowie odpowiadali przed sejmem za swe czynnosci i mogli byc pociagnieci do odpowiedzialnosci przed sadem sejmowym. Zostala zniesiona wolna elekcja i ustanowiono dziedzicznosc tronu. Po krolu Stanislawie Auguscie tron mial przypasc elektorowi saskiemu Fryderykowi Augustowi. Zostal zachowany stanowy charakter wymiaru sprawiedliwosci. Konstytucja ustanawiala osobne sady ziemianskie dla szlachty, osobne dla mieszczan (podlegla im szlachta osiadla w miastach) oraz sady referendarskie w kazdej prowincji dla wolnych chlopow. Zmiany w konstytucji wprowadzac mial sejm konstytucyjny majacy sie zbierac w tym celu co 25 lat ("W imie Bog w Trojcy Swietej Jedynego", DZIENNIK ITP, Toronto 29 IV - 5 V/2005).

Ottawa, 27 pazdziernik 1991 r.

AMBASADA REPUBLIKI POLSKIEJ W OTTAWIE, KANADA

Drogi Panie Ambasadorze,
W zalaczeniu przesylam "Slowo do Pierwszego Wolnego Parlamentu w Polsce" z prosba o przeslanie go na rece nowego Marszalka Sejmu.
Takze wysylam statut Polskiej Ligi Szlacheckiej w Kanadzie dla zaznajomienia Przedstawicielstwa RP o celach ligi.
Chce zaznaczyc, ze Polska Liga Szlachecka zawiazana zostala 3 Maja 1991 roku w Ottawie przez czlonkow polskiego rodu ksiazecego Zaremba.
Z powazaniem, Edward Kuciak h. Zaremba.

SLOWO DO PIERWSZEGO WOLNEGO PARLAMENTU W POLSCE

Rodacy,
Jestescie przedstawicielami kraju suwerennego; kraju ktorego najwyzszym celem jest dbanie o swoj i tylko swoj wlasny interes.
Totez mam nadzieje, ze nie popelnicie bledow w kategorii historycznej niewybaczalnych. Tak, jak popelnili Wasi poprzednicy nie uznajac, jako pierwsi, suwerennosci historycznie zwiazanych z Polakami braci Litwinow.
Czy obecnie, nie uznajac suwerennych ojczyzn dla naszych katolickich braci w Slowenii i Chorwacji.
Prosze Was, Reprezentanci Wolnej Polski, nie zatracajcie chociaz tych wartosci, z ktorych kazdy Polak byl zawsze dumny - Wolnosci i Wiary.
Lider Polskiej Ligi Szlacheckiej
Edward Kuciak h. Zaremba

EMBASSY OF THE REPUBLIC OF POLAND
AMBASSADE DE LA REPUBLIQUE DE POLOGNE
443 Daly Avenue
Ottawa, Ontario, Canada
K1N 6H3

Ottawa, 5 listopada 1991 r.

Pan Edward Kuciak

Szanowny Panie.
Pragne Pana poinformowac, iz zgodnie z Pana zyczeniem "Slowo do Pierwszego Wolnego Parlamentu w Polsce" przesylamy poczta dyplomatyczna na rece Szefa Kancelarii Sejmu Ministra Ryszarda Stemplowskiego z prosba o przekazanie nowo wybranemu Marszalkowi Sejmu.
Czcialbym rowniez nadmienic, ze Ambasada z zinteresowaniem zapoznala sie ze Statutem Polskiej Ligi Szlacheckiej w Kanadzie.

Lacze wyrazy szacunku
Grzegorz Jazowski
III Sekretarz