Tuesday, July 16, 2013

Serce

kolacze. Arytmia. Nie wytrzymuje takich upalow. Ponad 40-stopniowych. Czlowiek nie ma apetytu. Nic sie nie chce robic. Taki osowialy. Spedzam wiec dzien w lozku na lekturze, spaniu + modlitwe. Rysiek docina zerdzie na dach. Robi to w cieniu na tarasie. Ale tez zwolnil prace. Mowi, ze nie idzie wytrzymac takiej goraczki.

Miasto ostrzega przed ekstremalnymi temperaturami. Baseny pootwierane do polnocy. Starszym osobom z kondycjami zdrowotnymi zaleca sie przebywanie w pomieszczeniach klimatyzowanych + picia duzo wody. Ale przy takich temperaturach to nie tylko jesc sie nie chce, ale i pic. Marazm. Tylko by sie lezalo. Nalapalem 10 000 I.U. witaminy D. Na sloncu moglem wytrzymac tylko po kilka minut z dlugimi przerwami na ochlodzenie.

Przed przeszlo 20 laty, w ramach prac Trybunalu Postulacyjnego Slugi Bozego ojca Serafina Kaszuby, odwiedzalem na Kresach Wschodnich miejsca, w ktorych duszpasterzowal ow kandydat na oltarze. Wraz z innymi czlonkami Trybunalu wielokrotnie przemierzalem Wolyn, Podole, Lwow, Kijow i inne miejscowosci na terenie dzisiejszej Ukrainy. Kilkakrotnie sprawowalismy nabozenstwa w miejscach, w ktorych ongis byl kosciol - jak na przyklad w Dermance - powierzony w czasie wojny opiece o. Kaszuby. Oltarz budowalismy z rozrzuconych wybuchem gruzow. W wielu miejscowosciach, ze strachem przed innymi, zyczliwe staruszki szczycace sie tym, iz pamietaja polskie czasy i polska szkole, pokazywaly nam "polskie mohylki" kryjace partyzantow lub pomordowanych. W Hluboczku pokazano nam dawne ziemianki zolnierzy AK, w ktorych mial byc polowy szpital. Czesto zatrzymywalem sie u zaprzyjaznionego duszpasterza w Kaminonce Strumillowej (obecnie Buskiej). Pewnego dnia przyszla starsza kobieta, ktora chciala odbyc spowiedz "przed ksiondzem z Polszy", ale w imieniu niezyjacego juz jej ojca. Skoro mial byc ksiadz z Polski, wiec miejscowy proboszcz wyznaczyl mnie. Spowiedzi w takiej formie, jaka przedstawila kobieta, byc nie moglo, na co sie zgodzila nie tylko po rozmowie ze mna, ale i z jedna miejscowa kobieta, z ktora porozumiewala sie swoistym wielojezykiem, bedacym mieszanina slow rosyjskich, ukrainskich i polskich. Indagowana, dlaczego zamierzala sie wyspowiadac w imieniu swego ojca, odpowiedziala kilku zebranym w kosciele osobom opowiescia o jego strasznej smierci, dlugim konaniu, odpedzeniu od siebie miejscowego batiuszki, poleceniu zasloniecia swietych obrazow, strasznych wyzwiskach i bluznierstwach.
Z ust tej prostej, ale szczerej kobiety uslyszalem prawde o tym, co znalem z opowiesci, nielegalnej lektury, powtarzanych z trwoga, moze i wyolbrzymianych - jak mi sie niekiedy wydawalo - opowiesci. Zaczela swa opowiesc o tym, ze urodzila sie na Wolyniu w dosyc zamoznej i szczesliwej rodzinie. Z dziecinstwa pamieta cerkiewne nabozenstwa, na ktore uczeszczala z rodzicami, szkole z polska pania, kolezanki z sasiedztwa. A potem przyszla wojna. Wiedziala, ze trzeba bac sie bolszewikow, chociaz ich nigdy nie widziala. Ojciec ukrywal ziarno i zaprzysiegal ja, ze nikomu nie wolno zdradzic miejsca ukrycia. A potem znow byla wojna, z ktora przyszla wolna Ukraina. W domu odbywaly sie zebrania. Wtedy z matka nocowaly na strychu, bo kuchnie i przylegly pokoj zajmowali mezczyzni. I pamietala, ze w spokojnym jak dotad ich domu pojawily sie klotnie miedzy rodzicami. Ojciec znikal na kilka dni (raczej nocy). Wracal najczesciej pijany, brudny i czesto zakrwawiony, ale przywozil jakies meble, garnki, jakas maszyne do gospodarstwa. pamieta, ze na pewno raz byl na wozie zagar, ale bez wahadla. Czasami bylo cos z ubrania. Przywozil kury i kaczki, przypedzil tez zabiedzona krowe. Kazdy powrot ze zdobycza okupiony byl matczynymi lzami, ktora prosila ojca, by wiecej juz nie wyjezdzal. Pewnego dnia przywiozl dla swej corki czerwona sukienke, brudna i chyba zakrwawiona. Gdy matka ja wyprala okazalo sie, ze doskonale pasuje. Mala dziurke na wysokosci serca udalo sie zalatac. Nikt w calej wiosce nie mial takiej sukienki. Jedna z sasiadek powiedziala jej nawet, ze wyglada jak polska panienka. Ale wtedy jeszcze nic nie rozumiala.
Szybko wyrosla z czerwonej sukienki. Wojenny dobrobyt zakonczyl sie, gdy znow weszli bolszewicy. I przypomniala sobie, ze trzeba sie ich bac. Lecz dla niej - jak twierdzila - byl inny strach: ze ktos doniesie, iz jej ojciec chodzil mordowac. Matka plakala, ojciec pil, ona sie bala i tak razem czekali na areszt. Nikt ich nie aresztowal. Wyszla za maz i opuscila na dluzszy czas rodzinna wioske. Otrzymala przydzial do pracy w kolchozie. Tam dowiedziala sie prawdy o wojnie i jej bohaterach, o czym milczano na Wolyniu. Zrozumiala, ze nosila sukienke swej polskiej rowiesniczki, ktorej serce przebil ukrainski noz.
Po latach wrocila do rodzinnej wioski. Dreczyla ja przeszlosc. O lata wojny zapytala matke. Uslyszala, ze wszyscy mordowali, bo tak trzeba bylo. Zapytala ojca. Uslyszala tylko kilka mocnych przeklenstw i pytanie: "czy ci zle w wojne bylo, brakowalo ci czego?". A potem to juz byly same nieszczescia. I na dodatek bieda i niemal glod. I pomyslala sobie, ze jak wyspowiada sie w imieniu ojca przed polskim ksiedzem, to moze Pan Bog jej i rodzicom przebaczy.
Od spotkania w Kamionce Strumillowej ze wspomniana kobieta minelo niemal 20 lat. To, co wowczas powiedziala, a co dla siebie nazwalem "czerwona sukienka", jest dla mnie kwintesencja wydarzen na Wolyniu w 1943 roku (ks. prof. dr hab. Jozef Marecki, "Pomnik "nieznanej miejscowosci", WOLYN WE KRWI 1943).

02:24 Hrs. Budzi mnie siusiu.

03:58 Hrs. Budzi mnie siusiu.

07:17 Hrs. Budzi mnie siusiu.

09:26 Hrs. Budzi mnie siusiu + wstaje. Na dworze 27-stopniowo + slonce. Temp. w kuchni 19C.

09:37 Hrs. Mierze stezenie cukru we krwi na czczo. 5.9 mmol/L = 106 mg/dL.

09:46 Hrs. Badam cisnienie krwi 6 razy + wyciagam srednia.

1) 138/77 + puls 70.
2) 159/83 + puls 65.
3) 131/81 + puls 67.
4) 125/78 + puls 69.
5) 121/73 + puls 70.
6) 126/84 + puls 73.
Srednia: 133/79 + puls 69. Kategoria: Wysokie prawidlowe.

09:57 Hrs. Biore 20 kropelek Circu Balance + pije 1-sza szklanke wody.

10:01 Hrs. 2-ga szklanka wody + tabletka magnezu LAKTOMAG B6 + wyjmuje ze skrzynki na listy "National Post" z "Honest Ed's next big sale: the whole store. Bloor Street landmark on the block. Could fetch $100M" na okladce.

10:05 Hrs. TALK RADIO AM 640 informuje, ze miasto oglosilo: Extreme heat alert for the city of Toronto.

10:45 Hrs. Pije ziolo SKRZYP + 2 daktyle + kapiele sloneczne nie dluzsze niz kilka minut na tarasie. Temp. 39C.

11:00 Hrs. Lektura tronowa. "Uwazam Rze".

MAREK KOZUBAL: Nie ma takiej mozliwosci, aby np. firma ochroniarska wykorzystywala bezzalogowiec do zbierania informacji o jakiejs grupie osob?
WOJCIECH KOMORNICZAK: Jest to potencjalnie mozliwe, ale aby to zrobic legalnie, trzeba spelnic kilka warunkow. To zas sprawia, ze jest to malo uzasadnione biznesowo. Ayby wykonac legalnie taki lot w przestrzeni pozawojskowej np. klasy D, ktora nalezy do poligonow wojskowych, firma ochroniarska musialaby po uzgodnieniu z Polska Agencja Zeglugi Powietrznej wydzielic okreslona strefe powietrzna na czas lotu rozpoznawczego i oglosic to innym uzytkownikom przestrzeni powietrznej ("Wscipski jak dron. Z dr. inz. Wojciechem Komorniczakiem rozmawia Marek Kozubal, UWAZAM RZE, 2-7 IV 2013).

11:55 Hrs. Wskakuje na wage APSCO. 75 kg.

12:15 hrs. 3-cia szklanka wody + zelatynka oleju z ryb ULTRA EPA.

13:22 Hrs. 4-ta szklanka wody + zelatynka koenzymu Co-Q10.

13:33 Hrs. 5-ta szklanka wody + multiwitamina PLATINUM.

15:15 Hrs. 6-ta szklanka wody. Temp. na dworze 32C. Odczuwalne 40C. Temp. w kuchni 20C.

16:06 Hrs. 7-ma szklanka wody + 835 mg magnezu MAGNEZIUM OXIDE.

 18:52 Hrs. 8-ma szklanka wody + 3 zabki czosnku + nac pietruszki.

18:59 Hrs. Jade z Ryskiem do The Home Depot po gwozdzie i sruby. Zabraklo. Petro-Canada na rogu bierze za litr paliwa $1.34.9.

19:30 Hrs. Kupuje 1 pudelko gwozdzi + 1 pudelko srub + 2 deski dziesieciostopowe 2x4 ($46.90).

19:45 Hrs. W domu.

19:54 Hrs. 9-ta szklanka wody + tabletka chemii (1.5 mg TARO WARFARIN).

20:56 Hrs. 10-ta szklanka wody + lyzeczka cynamonu.

21:43 Hrs. "O, ladnie pachnie, czuc ze ogorek Nie to co w sklepie" - komentuje Rysiek po zjedzeniu kawalka ogorka. Ja zjadlem reszte. Smaczny. Pierwszy ogorek w tym roku z naszego ogrodka.

22:05 Hr.s Jem 10 czersni z jadrami pestek + 3 kiwi + 1 awokado z octem jablkowym + 5 zodkiewek.

22:46 Hrs. 11-ta szklanka wody.

23:34 Hrs. 12-ta szklanka wody + wyciag z glogu Intractum Crataegi PhytoPharm (ostatnia porcja + butelka do smieci).

23:58 Hrs. 13-ta szklanka wody + tabletka ArmoLIPID + kapsulka jagody brazylijskiej Acai + czestuje sie czekoladka Xocai POWER.

Z upalami natomiast dobrze sobie radzi nasza wspaniala szlachcianka i tenisistka pani Agnieszka Radwanska. Po prostu opala sie na golasa. Szlachta zawsze utazsamiala sie z wolnoscia i  wyrafinowaniem polityczno-spolecznym. Dlatego kocham Cie, pani Agnieszko!

Tadeusz Gajl w "Herbarz Polski" zacne szlacheckie rodziny RADWANSKI przypisuje do klanow: Leliwa, Nieczuja, Ostoja, Prus I, Radwan.



AGIEZSKA RADWANSKA

No comments: